Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Eurokorpus będzie nas drogo kosztował. Za decyzję MON zapłaci wojsko i wszyscy podatnicy

680
Podziel się:

Decyzja ministra Macierewicza o ograniczeniu naszego zaangażowania w Eurokorpusie będzie miała swoje znaczące konsekwencje polityczne, ale też finansowe. Eksperci nie mają złudzeń, że nieprzewidywalni i podejmujący zaskakujące decyzje partnerzy płacą wyższe rachunki.

Eurokorpus będzie nas drogo kosztował. Za decyzję MON zapłaci wojsko i wszyscy podatnicy
(REPORTER)

Decyzja ministra Macierewicza o ograniczeniu zaangażowania w Eurokorpusie będzie miała swoje znaczące konsekwencje. I polityczne, i finansowe. - Nieprzewidywalni partnerzy płacą wyższe rachunki - mówią eksperci. Tymczasem przed polskim rządem zakupy dla armii za dziesiątki miliardów. Sam system obrony powietrznej w programie "Wisła" ma kosztować nawet 50 mld zł, okręty podwodne co najmniej 10 mld zł.

Wprawdzie MON nazywa to ograniczeniem naszego zaangażowania w Eurokorpus, ale praktycznie - o czym już pisaliśmy w WP -tak naprawdę wychodzimy z tej struktury wojskowej. Resort obrony miał się przygotowywać do tego już od miesięcy. Potwierdza to również w rozmowie z WP money Wojciech Łuczak, ekspert ds. bezpieczeństwa i obronności.

- Moje źródło zajmujące wysokie stanowisko w strukturach bezpieczeństwa państwa zapewnia, że od wielu już miesięcy przygotowywano opinie dla ministra Macierewicza w tej sprawie. Przekaz był jasny: za dużo w to wkładamy i wkładać będziemy, również w sensie finansowym. A niewiele z tego mamy, szczególnie na kluczowej dla nas flance wschodniej - mówi Łuczak.

To może o tyle zaskakiwać, że dotąd nawet za rządów PiS kierownictwo resortu podkreślało znaczenie Eurokorpusu. Np. podczas październikowej wizyty w Polsce dowódca Eurokorpusu gen. Alfredo Ramirez usłyszał od wiceministra Tomasza Szatkowskiego, że to dla nas "ważne narzędzie realizacji polityki sojuszniczej".

Zła sława kosztuje

Komunikowanie teraz naszym sojusznikom czegoś zupełnie odwrotnego budzić musi ich zdumienie. Gorsza wiadomość jest taka, że ta decyzja MON oznacza też koszty finansowe.

Już wcześniej rząd PiS odkręcił podpisany przez Bronisława Komorowskiego kontrakt na Caracale.

- Przestajemy być przewidywalnym partnerem. Częste zmiany decyzji, terminów i liczby ewentualnie zakupionego sprzętu sprawiają, ze każdy producent musi w swoich kalkulacjach uwzględniać ryzyko zerwania czy opóźnienia kontraktu - mówi WP money Michał Likowski, ekspert ds. uzbrojenia i szef specjalistycznego magazynu "Raport".

To ryzyko za rządów w MON ekipy Antoniego Macierewicza - w ocenie Likowskiego - jest bardzo wysokie. Niejako więc sami doprowadzamy do wyższych wycen poszczególnych przetargów. W tych największych chodzi o miliardy albo nawet dziesiątki miliardów złotych. Jak w programie"Wisła" czy "Orka", o których pisaliśmy w WP money. Dlatego realne koszty takich decyzji na przyszłość będą znaczące.

- Indie są ogromnym i atrakcyjnym rynkiem dla producentów sprzętu wojskowego, ale rozstrzygniecie przetargu trwać tam może, ze względu na bałagan administracyjny, nawet 10-12 lat. Dlatego jak Indie chcą coś kupić, to wszyscy już dobrze wiedzą, ile to potrwa i wliczają to w koszty sprzedaży. Problem w tym, że Polska powoli staje się takimi Indiami w Europie - mówi Wojciech Łuczak.

W tym biznesie jedną z podstawowych zasad jest to, że odpowiedzialny i przewidywalny odbiorca może liczyć na zupełnie inną taryfę niż ten słynący z odwoływania przetargów i wycofywania się z ważnych decyzji w sprawach militarnych zobowiązań.

Podobnego zdania jest Mariusz Cielma, ekspert wojskowy i redaktor naczelny magazynu "Nowa Technika Wojskowa".

- Nie miejmy złudzeń. Ustalenie ostatecznej ceny za sprzęt wojskowy zawsze jest kwestią decyzji politycznych. Zakup rakiet przecież też negocjujemy z rządem USA. Tak też było z F-16, to władze Stanów Zjednoczonych ostatecznie ustaliły cenę - dodaje.

Chcemy... to znaczy, nie chcemy

Polska sama wnioskowała o przyznanie statusu członka ramowego. Teraz decydujemy o pozostaniu państwem stowarzyszonym.

- Mieliśmy przecież nawet objąć przewodnictwo nad Eurokorpusem w 2019 r. Państwem ramowym, czyli decydującym o wszystkim na równi z Francją i Niemcami, mieliśmy być zresztą już w 2016 r. Zmiana polityczna w 2015 r. sprawiła, że poprosiliśmy o przełożenie tego terminu - mówi Łuczak.

Oczywiście podniesienie rangi naszego statusu w tej strukturze zwiększyłoby koszty naszego udziału w Eurokorpusie. Na ten fakt w uzasadnieniu decyzji zwraca uwagę MON. Resort przekonuje, że ma to bezpośredni związek ze zwiększeniem obciążeń dla sił zbrojnych wynikających z realizacji postanowień szczytów NATO w Newport i Warszawie.

Chodzi tu o wzmacnianie flanki wschodniej sojuszu. - MON może szukać oszczędności finansowych, ale i szuka oficerów z doświadczeniem w dowodzeniu w takich instytucjach. Wielonarodowa Dywizja Północny-Wschód, która ma powstać w Elblągu, będzie potrzebowała co najmniej 300 oficerów. Połowę musi zapewnić Polska - mówi Cielma.

Jednak zdaniem Michała Likowskiego w dłuższej perspektywie większe zaangażowanie w Eurokorpus Polsce by się opłacało. - W mojej ocenie koszty naszego zaangażowania są relatywnie niskie, w porównaniu do możliwości wpływania na europejską politykę obronności. Jeżeli w taki sposób chcemy oszczędzać, to znaczy, że z finansami na wojsko jest naprawdę źle - dodaje ekspert.

W jego ocenie pokazuje to, że nie ma pieniędzy na program modernizacji technicznej przyjęty za rządów PO. Obecne kierownictwo MON zdecydowało się na zwiększenie liczebności wojsk operacyjnych, tworzy również Wojska Obrony Terytorialnej. To kosztuje, a środki na te cele są zabierane z puli na modernizację techniczną.

Ile Polska wydaje na Eurokorpus

MON - do czasu publikacji artykułu - nie odniósł się do naszych pytań o to, ile faktycznie budżet kosztowała nasza obecność w Eurokorpusie. To, co wiemy, to sprzęt - w 2014 r. Polska przekazała do struktury 12 ciężarówek Jelcz i 10 mikrobusów Volkswagen Crafter.

Fabrycznie nowe pojazdy były naszym narodowym wkładem w funkcjonowanie korpusu. Sprzęt kosztował 21 mln zł. Do tego oczywiście należy doliczyć jeszcze koszty osobowe związane z pracą ponad 120 polskich żołnierzy służących w ramach Eurokorpusu.

- Jako państwo ramowe musielibyśmy dostarczać na potrzeby Eurokorpusu w pełni wyekwipowane oddziały, tak jak robią to Niemcy i Francuzi - mówi Wojciech Łuczak.

- Jesteśmy i byliśmy państwem stowarzyszonym, ale jako że mieliśmy być ramowym, to chcieliśmy pokazać nasze zaangażowanie. Trzeba było po prostu coś do puli wrzucić. Mam jednak nadzieję, że nie zabierzemy teraz tych samochodów, ale pewnie cześć oficerów wróci do kraju - mówi Mariusz Cielma.

Nasza chata z kraja

W ocenie naszych rozmówców te pozorne oszczędności przyniosą jednak dużo większe i wymierne straty. Nie tylko związane z finansami i prestiżem dbania wraz z Francją i Niemcami o europejskie bezpieczeństwo. Oczywiście Eurokorpus głównie odpowiadał za bezpieczeństwo południa Europy i wykorzystywany był jako siły ekspedycyjne na Bałkanach i w Afryce. Ale nie możemy zapominać o zasadzie wzajemności.

- Ten rejon świata oczywiście bezpośrednio nie jest związany z naszym obszarem zainteresowań. Jednak jeżeli chcemy, by Europa pomagała nam na naszej flance wschodniej, musimy się angażować również i tam, gdzie oczekują tego nasi sojusznicy - przekonuje Michał Likowski.

Wojciech Łuczak dodaje, że obecnie o status państwa stowarzyszonego z Eurokorpusem ubiegają się Stany Zjednoczone. Co przeczy często pojawiającym się ocenom, że tak naprawdę ta struktura nie ma i nie miała znaczenia dla NATO.

- Eurokorpus jest narzędziem wojskowym nie tylko dostosowanym do potrzeb UE. Strukturalnie jest też włączony w siły szybkiego reagowania Sojuszu i może być użyty w sytuacji naruszenia art. 5 NATO - wyjaśnia ekspert.

Przypomnijmy tylko, że w tym artykule członkowie sojuszu zgadzają się, że zbrojna napaść na jednego lub więcej z nich w Europie lub Ameryce Północnej będzie uznana za napaść przeciwko nim wszystkim i dlatego zobowiązują się w nim na niezwłoczną zbrojną odpowiedź wobec agresora.

Czym jest Eurokorpus?

Eurokorpus zaczął funkcjonować w 1993 r. Początkowo tylko w oparciu o wojska Francji i Niemiec. Obecnie państwami ramowymi wewnątrz tej struktury oprócz założycieli są: Belgia, Hiszpania i Luksemburg. Państwa stowarzyszone to: Grecja, Włochy, Turcja, Rumunia i Polska (od 2002 r.). Jednostka jest przeznaczona do udziału w operacjach wojskowych, humanitarnych i pokojowych. Maksymalnie może liczyć nawet do 65 tys. żołnierzy.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(680)
Maciej kowals...
7 lat temu
wp Rzeczpospolita Polska Pis Maciej kowalski 33lat 78_400Szczecinek ul Kołobrzeska 16d l 5
Maciej kowals...
7 lat temu
wp Rzeczpospolita Polska Pis Maciej kowalski 33lat 78_400Szczecinek ul Kołobrzeska 16d l 5
Maciej kowals...
7 lat temu
wp Rzeczpospolita Polska Pis Maciej kowalski 33lat 78_400Szczecinek ul Kołobrzeska16d l 5
Maciej kowals...
7 lat temu
wp Rzeczpospolita Polska Pis Maciej kowalski 13 Saidarnosc ns zz 24lat 78_400Szczecinek ul Kołobrzeska16d l 5 Komisja Krajowa
Maciej kowals...
7 lat temu
wp Rzeczpospolita Polska Pis Maciej kowalski 33lat 78_400Szczecinek ul Kołobrzeska16d l 5 PiS warszawa Pis Andrzej Duda Sejmu trumpa Pis Maciej kowalski
...
Następna strona