Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|

Rolls-Royce nadzieją dla polskiej marynarki wojennej. PGZ zyskała potężnego sojusznika

72
Podziel się:

Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała ramową umowę o współpracy z firmą Rolls-Royce. Porozumienie ma szanse wzmocnić możliwości produkcyjne naszej zbrojeniówki. - PGZ już wcześniej deklarował chęć koordynowania budowy okrętów z programu Miecznik i Czapla. Współpraca z Rolls-Royce to umożliwia i ostatecznie może dać spore oszczędności w budżecie MON - mówi Wojciech Łuczak, ekspert ds. bezpieczeństwa i obronności.

Rolls-Royce nadzieją dla polskiej marynarki wojennej. PGZ zyskała potężnego sojusznika
(Marynarka Wojenna)

Polska Grupa Zbrojeniowa podpisała ramową umowę o współpracy z firmą Rolls-Royce. Porozumienie może znacząco wzmocnić możliwości produkcyjne naszej zbrojeniówki. - PGZ już wcześniej deklarował chęć koordynowania budowy okrętów z programu Miecznik i Czapla. Współpraca z Rolls-Royce to umożliwia i ostatecznie może dać spore oszczędności w budżecie MON - mówi Wojciech Łuczak, ekspert ds. bezpieczeństwa i obronności.

Wspomniane przez eksperta programy dotyczą w sumie dostarczenia polskiej armii 6 okrętów: 3 obrony wybrzeża (Miecznik) i 3 patrolowych z funkcją zwalczania min (Czapla). Przez problemy z wyborem dostawcy start tego programu jest ciągle opóźniany. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że będzie musiał być zrealizowany, bo nasza flota jest bardzo mocno przestarzała.

- Marynarka czeka na nowy sprzęt, jak żaden inny rodzaj wojsk - przyznaje Bartosz Głowacki, ekspert ds. uzbrojenia i wojskowości z magazynu Raport. To porozumienie jest szansą na nowe otwarcie w tej sprawie. Ma się to stać przede wszystkim dlatego, że PGZ przez pozyskanie współpracownika z takimi kompetencjami w obszarze budowy silników okrętowych zwiększa swoje szanse zastania koordynatorem tego przedsięwzięcia.

- PGZ mając możliwości zaproponowania konkretnych napędów do tych jednostek zyskuje przewagę. Podobnie jest w lotnictwie. Kiedy są silniki to automatycznie zyskuje się już możliwości kierowania pracami projektowymi nad całością projektu - podkreśla Wojciech Łuczak. W ocenie eksperta również i dla Rolls-Royce to bardzo dobra wiadomość. Firma ta od dłuższego już czasu próbowała zainteresować polskie stocznie możliwością współpracy.

Jak wiele na zdobyciu kontraktów na Miecznika i Czaple może zyskać PGZ? - Taki okręt to bardzo duże zamówienie. Nie chcę nawet próbować szacować ile, ale w sumie przy całości może chodzić o kilka miliardów złotych. Ważniejsze jednak, że to porozumienie może oznaczać, że podatnicy w sumie zapłacą jednak dużo mniej - mówi Łuczak.

Będzie to możliwe, kiedy PGZ ze wsparciem Rolls-Royce ostatecznie zostanie koordynatorem w produkcji wszystkich 6 okrętów. - Gawron był tak koszmarnie drogi, bo był budowany jako pojedynczy egzemplarz. Jeżeli MON przekaże całość programu do PGZ, wtedy koszty rozłożą się na pozostałe okręty i będzie to znacznie tańsze - dodaje Łuczak.

Ekspert ma nadzieje, że dzięki temu za jeden okręt MON zapłaci po kilkaset milionów złotych, a nie ponad miliard jak w przypadku wspomnianej korwety budowanej przez 14 lat.

W podpisanym w obecności Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Rozwoju Jadwigi Emilewicz dokumencie zaznaczono, że ta współpraca dotyczyć będzie projektowania, dostarczania, obsługi, konserwacji, serwisowania, naprawy produktów i systemów. Kluczowe jest tu jednak słowo "może", bo na co zwraca uwagę Bartosz Głowacki odpowiedź na pytanie, co z tego wyniknie, jest jeszcze przed nami.

- Przy takich okazjach, kiedy w blasku fleszy podpisuje się podobne ramowe porozumienia z globalnymi markami, dobrze jest pamiętać, że dokładnie takie samo podpisano z wszystkimi dostawcami, którzy brali udział w przetargu na śmigłowce bojowe - przypomina ekspert.

Fiasko finalizowania umowy z Airbusem na dostawę maszyn bojowych dla polskiej armii szeroko opisaliśmy w money.pl. Rzeczywiście w tamtym przypadku była to już ostatnia prosta, a ostatecznie nic z dostaw bardzo wyczekiwanych śmigłowców nie wyszło.

- To jest dopiero ewentualny początek wspólnej drogi naszej zbrojeniówki z firmą Rolls-Royce. Bardzo dobrze widać to po tej umowie, bo podpisano ją we wszystkich możliwych obszarach działalności tego producenta. - dodaje Bartosz Głowacki.

Dlatego ekspert zaznacza, że na ocenę korzyści zarówno wojskowych jak i finansowych dla PGZ trzeba jeszcze poczekać. Pokażą to dopiero pierwsze kontrakty. Można jednak przypuszczać, że istnieje szansa na serwisowanie również lotniczych silników tego producenta, które stosowane są w Dreamlinerach używanych przez nasz LOT.

- Remontowanie silników w Polsce to mógłby być całkiem lukratywny kontrakt. Jest nawet taki zakład, gdzie PGZ mogłaby uruchomić takie centrum obsługowe. Jako jedyni w kraju mają tak dużą hamownie dla silników lotniczych, gdzie one mogłyby się zmieścić - mówi Głowacki.

Polska Grupa Zbrojeniowa rzeczywiście ma takie zakłady w Zielonce pod Warszawą. Już wcześniej mówiło się o możliwości komercyjnego wykorzystania tych laboratoriów na potrzeby lotnictwa cywilnego. Trudno jednak powiedzieć, czy i tego ostatecznie może dotyczyć porozumienie.

Nadzieje studzi Grzegorz Sobczak, ekspert lotniczy i redaktor naczelny "Skrzydlatej Polski". Przypomina on, że wspomniane Dreamlinery latają dopiero od 2012. - Jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, żeby remontować te silniki. Oczywiście można o tym rozmawiać, ale bardziej prawdopodobne wydaje mi się ewentualna współpraca przy remontach silników wojskowych Herkulesów.

Jest to o tyle bardziej prawdopodobne, że 5 samolotów C-130E Herkules, które polska armia otrzymała od rządu amerykańskiego jako bezzwrotną pomoc, wyprodukowano jeszcze w 1970 roku. Możliwa jest również współpraca PGZ w serwisowaniu silników do czołgów.

Już dziś w Wojskowych Zakładach Motoryzacyjnych należących do grupy naprawia się jednostki napędowe do Leopardów 2A4 i 2A5 niemieckiej firmy MTU należącej do Rolls-Royce. Podpisane porozumienie daje nadzieję na coś więcej niż tylko doraźne naprawy.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(72)
WYRÓŻNIONE
jurek
8 lat temu
I załadować do nich cały rząd PIS i wysłać na ocean podczas tajfunu
zmiana
8 lat temu
czy kiedyś nie produkowaliśmy silników okrętowych?
Myślący
8 lat temu
Polski rząd uznał w 1939 r że trzeba polskie okrety ewakuować do Anglii bo nie przetrwaja na Baltyku. Nasz zstawiacz min Gryf przetrwał kikadziesiat godzin i został zatopiony. W XXI wieku czas walki na Bałtyku liczony jest w minutach. Kupno tych okrętów to utopienie miliardów w sytuacji kiedy brakuje pieniędzy na wszystko.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (72)
elli
8 lat temu
Po co Macierewiczowi okręty? Wystarczą drony. Ciągle zmienia zdanie Pan Minister.
ON
8 lat temu
to teraz jakie podatki wymyślicie i z czego jeszcze ludzi oskubiecie? bo nie wiem za co wy chcecie to wszystko kupować .
hens
8 lat temu
A co z Gawronem ???chlubą marynarki!!!!
Fixus
8 lat temu
Wiekszosc rozumnych zxwyczajnych ludzi nie przy waldzy rozumie,ze wojna to zlo i nic dobrego. A czemu ludzie przy wladzy jacy nas reprezentuja , gdzie niby powinni byc madrzy i oswieceni zachowuja sie w kazdym doslownie w kazdym kraju jak skonczeni idioci? jakby kazdy kraj zyl sobie bez uzbrojenia i bez wojen w spokoju zajmowal sie tylko handlem to te miliardy jakie ida na zbrojenie poszlyby na ludzkosc na rozwoj i poziom zycia wzroslby na calym swiecie , rozwienlyby sie technologie przeskoczylibysmy na wyzszy poziom cywlizacyjny. Czy z to nie lepsza wizja niz ladowanie grubych milardow w jakies 6 konserw ,ktore i tak na nic sie nam przydadza? Szkoda, ze wlodarze tego swiata mysla tylko o kasie i wojnach a nie o wspolnym dobru ludzkosci i Plantty. Nie wiem kiedy to sie skonczy,ale nie chce zyc na tkiej Planecie. !
ФІІІ
8 lat temu
Цшуілящіс кщгяьтнср яцнлдгнсри
...
Następna strona