W tym roku podróż samochodem z silnikiem diesla na groby bliskich będzie o 17 procent droższa niż przed rokiem. Więcej zapłacą również posiadacze aut napędzanych benzyną, ale w ich przypadku koszt paliwa wzrośnie nieco ponad 6 procent.
Pod koniec października ubiegłego roku średnia cena litra oleju napędowego - według firmy doradczej Reflex - wynosiła 3,7 zł. W efekcie za paliwo na przejazd 600 km Fordem Mondeo III z silnikiem diesla o pojemności 2 litrów (ten model średnio spala 6,7 l na 100 km) płaciliśmy około 150 złotych. W tym roku za pokonanie tej samej trasy trzeba zapłacić o 25 złotych więcej. Obecnie bowiem litr oleju napędowego kosztuje średnio 4,35 zł. Czyli o 17 procent więcej niż dwanaście miesięcy temu.
źródło: Reflex
Więcej zapłacą także posiadacze aut z napędzanych benzyną. W ich przypadku wzrost kosztów jest jednak mniej bolesny. Za przejechanie analogicznej trasy siostrzanym modelem Forda Mondeo, ale z silnikiem benzynowym zapłacą w tym roku około 250 zł. To o nieco ponad 6 procent więcej niż 12 miesięcy temu. Wtedy koszt benzyny był o 15 złotych niższy.
Podatki głównie uderzyły w dieslowców
I wzrost ten jest praktycznie w całości pochodną zwiększenia się ceny ropy naftowej na przestrzeni roku. Pod koniec października 2009 roku baryłka ropy Brent na giełdzie surowcowej w Londynie kosztowała 76,5 dolarów. Obecnie podskoczyła ona do nieco ponad 83 dolarów, co oznacza przyrost o około 7 procent.
Żadnego niemal wpływu na ceny paliw nie miał natomiast kurs dolara - w tej walucie są rozliczane transakcje na rynkach surowcowych - który jest niemal taki sam jak rok temu.
Kurs USD/PLN w okresie 30.10.2009-29.10.2010
źródło: NBP
Skąd się więc wziął tak znaczny wzrost ceny oleju napędowego, jeżeli ropa i benzyna podrożały znacznie mniej? Jak tłumaczą analitycy rynku paliw Szymon Araszkiewicz z firmy e-petrol.pl oraz Dorota Gudaś z firmy Reflex główne przyczyny są dwie.
Po pierwsze na światowych rynkach paliw znacznie zmniejszyła się różnica pomiędzy ceną oleju napędowego oraz benzyny. - Rok temu cena tony benzyny była wyższa od oleju napędowego o ponad 75 dolarów, a obecnie nie przekracza 30 dolarów - wyjaśnia Araszkiewicz.
Olej napędowy może niedługo być droższy od benzyny
Co więcej analitycy przewidują, że w najbliższych miesiącach cena oleju napędowego będzie nadal rosła. Ale równocześnie uspokajają, że będzie to tylko wzrost sezonowy.
- Zawsze w okresie jesienno zimowym olej napędowy drożeje, ponieważ rośnie zapotrzebowanie na to paliwo w tym czasie. Po pierwsze ze względu na warunki atmosferyczne więcej spalają samochody opalane tym paliwem, a ponadto znacznie rośnie popyt na olej opałowy, którego skład jest niemal identyczny jak oleju napędowego - tłumaczy Araszkiewicz.
Analityczka z Reflexa dodaje, że już wczesną wiosną popyt na diesla zacznie maleć, a równocześnie wzrośnie na benzynę. Zapotrzebowanie na popularne Pb95 i Pb98 jeszcze bardziej wzrośnie latem, w okresie wyjazdów wakacyjnych. Bo w Polsce ciągle większość samochodów osobowych jest napędzana silnikami benzynowymi.
Paliwa na pewno pójdą po nowym roku w górę
Niezależnie od zdarzeń sezonowych i sytuacji na rynkach surowcowych ceny paliw w Polsce i tak wzrosną w nowym roku. Po pierwsze od 1 stycznia wzrośnie stawka VAT o jeden punkt procentowy do 23 procent. A w maju dojdzie likwidacja ulgi w akcyzie na małe ilości biokomponentów dodawanych do paliw. Z szacunków Money.pl wynika, że w sumie po 1 maja paliwa z tego tytułu będą odpowiednio droższe na litrze: o 7 groszy olej napędowy i 10 groszy benzyny.
Natomiast od 1 stycznia raczej na pewno nie wzrosną inne podatki doliczane do paliw ze względu na ich dostosowywanie do poziomów unijnych. Jak tłumaczy Gudaś w 2011 roku minimalny poziom opodatkowania został ustalony na poziomie 302 euro za tysiąc litrów dla oleju napędowego i 359 euro za tysiąc litrów w przypadku benzyny.
Jeśli przeliczymy te wartości zgodnie z kursem euro z 1 października 2010 roku (3,9370) wówczas okazuje się, że minimalny poziom podatków pośrednich dla cen ON wyniesie 1189 zł za tysiąc litrów i 1413 zł za tysiąc litrów dla benzyny, a to mniej niż obowiązujące obecnie w naszym kraju stawki: 1282 zł dla oleju napędowego i 1658 zł dla benzyny.
KOMENTARZ |
Arkadiusz Droździel Cena paliwa na stacjach w naszym kraju w ponad połowie stanowią podatki i inne daniny na rzecz państwa. I choćbyśmy nawet chcieli, to i tak nie możemy zmniejszyć poziomu tych obciążeń. Limity odgórne nakłada na nas Unia Europejska. Sami możemy jednak decydować na co przeznaczamy te pieniądze. A w naszym kraju, w przeciwieństwie do normy unijnej, nie idą one na poprawę jakości dróg, ale na inne wydatki budżetowe. |
Czytaj w Money.pl | |
Rząd znów złupi kierowców - dorzucą się do łatania budżetu Litr popularnej benzyny Pb 95 podrożeje nawet o 10 groszy. Kierowcy, którzy do baku leją diesla, za każdy litr zapłacą nawet o siedem groszy więcej. |
|
Uwaga! Wyższy VAT będziemy płacić nawet do 2018 roku Premier Donald Tusk zapowiadając podwyżki stawek podatkowych VAT o jeden punkt procentowy obiecywał, że to rozwiązanie jedynie na trzy lata. Tymczasem nowa ustawa przewiduje powrót do 22-procentowego VAT nawet dopiero w 2019 roku. |
|
Podatkowe łatanie budżetu: z akcyzy rząd może mieć 4,5 mld zł Od stycznia w górę pójdzie nie tylko VAT. Rząd już pracuje nad zmianami w akcyzie. Mają dać 1,6 mld zł. |
|
Fiskus dokręci akcyzową śrubę Polacy już dziś płacą sześciokrotnie wyższą akcyzę na papierosy niż Włosi czy Grecy. A zapłacą jeszcze więcej. |
Nie mówię że ktoś ma 20 km i dalej do pracy ma jechać rowerem :(, ale większość ma do pracy max kilka km i to oni przez lenistwo blokują drogi zamiast jechać rowerem czy iść pieszo. Samochód miał pomagać na dalekie dystanse a nie podwozić 4 przecznice dalej.
Żadne ulice i rozbudowa nie pomoże bo bezie jeszcze więcej aut i jeszcze mniej pieszych i rowerów. Tak jest na całym świecie
Jak by tak były dobre drogi rowerowe i mniej leniwców to nasze drogi były by 100% przejezdne.
A tak jeśli państwo widzi ze "dziad jeden z drugi mi baba" jedzie do roboty 3 km samochodem to znaczy że ma za dużo kasy i niema co z nią robi - podnosi więc ceny bo jak wszyscy państwo też lubi więcej zarabiać. A cierpią ci co robią 200km dziennie.
- Podnieść cenę paliwa . Będą ludziska mniej jeździć samochodami , no i korków będzie mniej.
Proste.
Zawsze to jakaś oszczędność.