Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Będziemy mniej zarabiać

0
Podziel się:

Rząd może wycofać się z zapowiadanej obniżki składek na ubezpieczenie społeczne w 2007 roku. Bez obniżki składek 98 proc. podatników dostanie już w styczniu niższe pensje netto. Waloryzacja skali podatku dochodowego nie zrekompensuje bowiem wzrostu składki zdrowotnej do 9 proc.

W ciągu kilku ostatnich dni kilkakrotnie pojawiła się informacja o tym, że możliwe jest wycofanie się z obniżki składek ZUS, które zaproponowało Ministerstwo Finansów. Takie rozwiązanie zasugerował m.in. w kilku wypowiedziach obecny minister finansów Stanisław Kluza. Tymczasem to właśnie obniżenie składek miało być głównym czynnikiem zmniejszenia klina podatkowego, co w efekcie miało przynieść już w styczniu 2007 roku zauważalny wzrost płac netto. Prościej mówiąc, już w styczniu po opłaceniu podatku i składek na ZUS oraz zdrowotnej więcej miało zostać w naszych domowych budżetach.

Bez składek, bez zysku

Wiele wskazuje jednak na to, że w trakcie domykania budżetu na 2007 rok te propozycje mogą trafić do kosza. Obniżka składek jest dla budżetu państwa zbyt kosztowna. W uzasadnieniu projektu nowelizacji PIT jest mowa o tym, że obniżenie składek na powszechne ubezpieczenia społeczne (rentowej i chorobowej) wpłynie na zmniejszenie dochodów sektora finansów publicznych o około 10,3 mld zł.

To może być koronny argument za tym, by z propozycji tej się wycofać.

Jeśli rzeczywiście tak się stanie, nie ma co liczyć na to, że płace netto wzrosną tak, jak obiecywała nam to była wicepremier Zyta Gilowska, prezentując pakiet zmian podatkowych na 2007 rok. I to mimo zakładanej w nowelizacji ustawy o PIT waloryzacji skali podatkowej i zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów.

Dlaczego mimo waloryzacji skali nasze pensje netto nie wzrosną?

Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Wielkość obniżki dla podatników, którzy dziś znajdują się w pierwszym przedziale skali podatkowej, jest niewielka, daje to zysk liczony w skali miesiąca nawet nie w dziesiątkach, ale w kilku złotych. A i ten zysk jest wirtualny. To, co zyskamy na obniżce podatków, stracimy na składce zdrowotnej.

Winna składka zdrowotna

Składka ta - zgodnie z ustalonym harmonogramem - wzrośnie 1 stycznia 2007 r. o kolejne 0,25 proc. Tym samym zamiast płacić od naszych pensji składkę w wysokości 8,75 proc. jak w tym roku, w styczniu zapłacimy już 9 proc. Co prawda składkę zdrowotną możemy odliczać od podatku, ale od lat jest to tylko 7,75 proc.

Te dodatkowe 0,25 proc., które oddamy do Narodowego Funduszu Zdrowia, zniweluje skutki waloryzacji skali. Bilans zamyka się niemal na zero. Niemal, bo faktycznie z naszych pensji oddamy miesięcznie od kilkudziesięciu groszy do kilkudziesięciu złotych więcej niż w tym roku.

98 proc. podatników straci

W tej sytuacji na zysk z waloryzacji progów podatkowych mogliby liczyć w przyszłym roku co najwyżej ci podatnicy, których dochody mieszczą się w drugim i trzecim przedziale skali podatkowej, a więc zarabiający ponad 43 405 złotych rocznie (nieco ponad 3600 zł miesięcznie). Chociaż i tu nie zabraknie takich, którzy nic nie zyskają albo stracą na wzroście stawki składki zdrowotnej. Efekt będzie taki, że w styczniu ponad 98 proc. podatników dostanie na konta niższe pensje niż w styczniu tego roku. Tym samym na obiecywaną od dawna obniżkę obciążeń fiskalnych przyjdzie nam poczekać do 2009 roku, kiedy to obecne trzy stawki podatkowe mają zastąpić dwie niższe 18 i 32 proc. Ale i z tej obietnicy rząd może się wycofać. Ma na to jeszcze dwa lata.

podatki
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)