"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że po wizytach w Wielkiej Brytanii, Izraelu i Polsce prasa nie zostawiła na Romney'u suchej nitki. Przypominano jego niefortunne wypowiedzi na temat londyńskich igrzysk, sytuacji na Bliskim Wschodzie czy wpadkę w Warszawie, gdy obrażono amerykańskich dziennikarzy.
Ale zdaniem "Sueddeutsche Zeitung", trudno oprzeć się wrażeniu, że w tych niezręcznościach jest metoda. Romney wystawiając na szwank swój wizerunek za granicą, chce zdobywać popularność we własnym kraju. Nie tylko zyskując sympatię Polonii czy środowisk żydowskich, ale też walcząc z wizerunkiem zbytniego liberała. Właśnie temu mogła służyć scysja z dziennikarzami amerykańskich liberalnych mediów.
Jak czytamy, republikańscy wyborcy chętnie słuchają też słów o wzmacnianiu roli USA w świecie. A właśnie o tym była mowa podczas spotkania z Lechem Wałęsą. Podobną funkcję mógł spełniać temat relacji z Rosją, o której Romney powiedział niedawno, że jest głównym geopolitycznym wrogiem Stanów Zjednoczonych.
Informacyjna Agencja Radiowa
