Huti ogłosili rozwiązanie parlamentu i formalnie przejęcie władzy w kraju, który już od pewnego czasu pozostawał pod ich faktyczną kontrolą.
Porozumienie zobowiązuje rebeliantów Huti do wycofania się z okolic pałacu prezydenckiego i rezydencji szefa państwa, obleganych od wtorku.
Choć po wczorajszych walkach w stolicy Jemenu Sanie ogłoszono zawieszenie broni, sytuacja wciąż pozostaje napięta.
Szyici oskarżyli o zamach Al-Kaidę, nazywając atak najobrzydliwszą zbrodnią przeciwko dzieciństwu.
Amerykański fotoreporter i pochodzący z RPA pracownik misji humanitarnej zostali zabici w Jemenie podczas próby odbicia ich przez siły specjalne.
Do ataku doszło na placu Tahrir, który znajduje się w strefie kontrolowanej przez szyickich rebeliantów z ruchu Huti.
Terrorystyczny atak miał być odpowiedzią na wczorajszy nalot amerykańskiego drona.
To efekt ofensywy armii Jemenu, której celem są oddziały bojowników Al-Kaidy na południu kraju.
37 domniemanych terrorystów zginęło i kilkudziesięciu zostało rannych w ataku wojsk rządowych na południu kraju.