Międzynarodowi obserwatorzy OBWE stwierdzili, że nie są w stanie skontrolować ładunków wwożonych na Ukrainę.
- Lwia część tych tak zwanych ładunków humanitarnych to amunicja i broń, która trafia do bojowników - uważają władze Kijowa.
Według niektórych świadków, rosyjskie ciężarówki dostarczają m.in. broń i amunicję dla separatystów, w drodze powrotnej zabierają ciała zabitych rosyjskich żołnierzy i maszyny ukradzione z fabryk w Donbasie.
Rosyjscy celnicy i pogranicznicy na przejściu granicznym Donieck-Izwaryne oglądają pojazdy. Procedurę obserwują dwaj przedstawiciele misji OBWE.
Dziś rano wysłannik Polskiego Radia na rosyjsko-ukraińskim pograniczu zauważył białe ciężarówki - te same, które już dwukrotnie przekraczały bez zgody władz w Kijowie ukraińską granicę.
Nikt nie sprawdzał, co przewożą samochody, bowiem obserwatorzy nie dysponują takimi uprawnieniami.
Przekraczać granicę zaczęły wczoraj późnym wieczorem. Na Ukrainę wjeżdżały grupy składające się z około 30 maszyn.
Mowa o kilkudziesięciu ciężarówkach. Wjazd pierwszego konwoju rosyjskiego z ładunkiem deklarowanym jako pomoc humanitarna nastąpił 22 sierpnia bez zgody władz w Kijowie.
Kolejne ciężarówki stoją na rosyjsko-ukraińskiej granicy. Jednak od kilku dni nie mają zgody na wjazd na Ukrainę.
Moskwa chce porozumieć się z ukraińską strażą graniczną i służbami celnymi w kwestiach dotyczących wjazdu drugiego konwoju.