Najpierw był koncern Google. Teraz czas na giganta zza wschodniej granicy.
Rozmowy o wymianie udziałów pomiędzy niemieckim koncernem chemicznym BASF a rosyjskim Gazpromem zakończyły się niepowodzeniem.
Bogdan Bedzoliak i Aleksandr Sajchedinow brali łapówki od szwajcarskiego koncernu ABB i niemieckiego Siemensa w zamian za zlecenia przy budowie gazociągu jamalskiego.
Komisja sprawdza, czy Gazprom nie nadużywa swojej dominującej pozycji na rynku dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej.
- Komisja Europejska przygotowuje już zarzuty wobec koncernu - wynika z wypowiedzi komisarza do spraw konkurencji. Śledztwo rozpoczęło się rok temu.
Straty skarbu państwa z tego tytułu oszacowano na około 2,1 mld rubli (69,3 mln dolarów).
Gazowy gigant spodziewa się chłodniejszej zimy, niż w ubiegłym roku.
Jego zdaniem postępowanie, jakie KE wszczęła wobec Gazpromu nie ma oparcia w rzeczywistości.
Rosyjski Gazprom znalazł się w kryzysie i prawdopodobnie padnie ofiarą rewolucji gazu łupkowego, co odbije się na dochodach Rosji i jej modelu kapitalizmu państwowego.
Gazprom, należący w ponad 50 procentach do państwa, jest podejrzewany przez KE o utrudnianie swobodnego przepływu gazu w całej UE.