Miniony tydzień przyniósł umocnienie złotego przede wszystkim względem dolara, który uległ przecenie na rynku międzynarodowym. Do euro (czyli głównego odnośnika wyznaczającego wartość polskiej waluty) złoty zachowywał się stosunkowo stabilnie, umacniając się drugiej połowie tygodnia.
Ostatni dzień tygodnia minął na rynku złotego w spokojnej atmosferze. Wartość naszej waluty wahała się zgodnie z koniunkturą na rynku obligacji: najpierw doszło do nieznacznego umocnienia złotego, a następnie do osłabienia. Względem euro bilans wyszedł praktycznie na zero, do dolara złoty nieznacznie stracił.
Drugi NFI i NFI im. Kwiatkowskiego wezwały do sprzedaży 30 proc. własnych akcji, a NFI Progress wezwał do sprzedaży 28,92 proc. własnych akcji - poinformował CA IB Securities, pośredniczący w wezwaniach.
Czwartek był dniem pełnym wrażeń, choć przede wszystkim na rynku międzynarodowym. Złoty wzmocnił się do euro, a także względem dolara, który znacznie stracił w stosunku do europejskiej waluty.
Środa przyniosła wyraźne osłabienie złotego. Takie zachowanie naszej waluty było echem wtorkowych danych o produkcji przemysłowej w czerwcu (wzrost o 8,6 proc., prognozy na poziomie 5 proc.). Dane te tylko na chwilę umocniły złotego, który w środę podążał za taniejącymi obligacjami.
Wtorkową sesję można podzielić na 2 części. Do godz. 16 polska waluta zachowywała się słabo, ale zmieniło się to po publikacji danych o produkcji przemysłowej.
Poniedziałkowa sesja miała spokojny charakter. Złoty zyskał nieznacznie do obu głównych walut, a na rynek – niespodziewanie – nie wywarły wpływu dane o przepływie kapitału netto do USA.
To był słaby a nawet bardzo słaby tydzień dla złotego, który mocno stracił na wartości, a ceny euro i dolara poszybowały w okolice kilkutygodniowych maksimów. Za takim obrotem sprawy stały perspektywy obniżek stóp procentowych, a także czynniki techniczne i zbliżająca się niepewność związana z wyborami.
Ostatni dzień tygodnia, zgodnie z przewidywaniami, okazał się być dość korzystny dla złotego. Widoczne jest to zwłaszcza na rynku EUR/PLN - cena euro zanotowała spadek z 4,17 wczoraj w nocy do minimum na 4,1250 w piątek po południu. Za taki obrót rzeczy odpowiedzialna jest lepsza koniunktura na polskim rynku obligacji i osłabienie euro względem dolara.
Ostatni dzień tygodnia, zgodnie z przewidywaniami, okazał się być dość korzystny dla złotego. Widoczne to jest zwłaszcza na crossie EUR/PLN; cena euro zanotowała spadek z 4,17 wczoraj w nocy do minimum na 4,1250 w piątek po południu.
Czwartkowa sesja miała na złotym przez długi czas zdecydowanie spokojniejszy charakter niż w ostatnich dniach. Inwestorzy czekali na dane o inflacji zarówno z Polski jak i zza Oceanu. Przez większość dnia kurs EUR/PLN oscylował przy poziomie 4,15, złoty, zyskiwał zaś do dolara.
Środa upłynęła pod znakiem silnych spadków złotego względem euro i dolara. Traciły też polskie obligacje długoterminowe. Wyprzedaż złotego zaczęła się już rano i należy ją poczytywać za odroczony efekt reakcji na wtorkowe dane o deficycie na rachunku bieżącym.
O zmianach na rynku złotego do pewnego momentu, zgodnie z oczekiwaniami, decydowały wydarzenia z zagranicy. W końcówce jednak na osłabieniu złotego zaważyły słabe dane o deficycie obrotów bieżących. Na fali tej informacji kurs EUR/PLN osiągnął dzienne maksimum na 4,1230.
Poniedziałek był kolejnym nie najlepszym dniem dla polskiej waluty, która osłabła względem euro i dolara.
Złoty w ciągu tygodnia stracił i do euro, i do dolara. Osłabienie krajowej waluty było pochodną wycofywania kapitału z Polski, w związku z realizacją zysków na rynku obligacji.
Piątek przyniósł realizację zysków po ostatnich wyraźnych wzrostach EUR/PLN i USD/PLN. O godzinie 15:45 za euro trzeba było zapłacić 4,0758, natomiast za dolara 3,4086 zł.
Czwartek przyniósł kontynuację osłabienia złotego. O godzinie 15:45 za euro trzeba było zapłacić 4,1056 zł, natomiast za dolara 3,4450 zł. Obserwowane spadki wartości polskiej waluty są tłumaczone w zasadzie wszystkim.
Rano za euro płacono 4,03 zł, a za dolara 3,3780 zł. Potem złoty już tylko słabł, po przekroczeniu poziomu 4,04 zostały uruchomione zlecenia ograniczające straty, co dodatkowo zaszkodziło polskiej walucie. Waluty kupowali przede wszystkim inwestorzy zagraniczni, opuszczający nasz kraj. Na fali tej wyprzedaży kurs dolara sięgnął 10-miesięcznego maksimum na 3,4110 zł.
Wtorek przyniósł ochłodzenie koniunktury na polskich rynkach finansowych. Osłabł złoty, spadły też notowania polskich obligacji i akcji. Rano za euro płacono ok, 4,0150 zł, a za dolara ok. 3,37 zł. Później było już tylko gorzej.
Dzień na rynku walutowym upłynął spokojnie, co było niewątpliwą zasługą dnia wolnego za oceanem.
W ciągu ostatnich kilku dni nie obserwowaliśmy znaczących zmian wartości złotego. Polska waluta osłabła w poniedziałek do euro i dolara, ale w kolejnych dniach odrobiła straty i w piątek po południu euro kosztowało 4,0250 zł, a dolar 3,33 zł. Winą za taki obrót sprawy na początku tygodnia należy obarczyć przede wszystkim zmiany na rynku międzynarodowym, gdzie euro, po tygodniach słabości, na chwilę zaczęło odrabiać straty. Wtedy to cena wspólnej waluty sięgnęła nawet poziomu 4,07.
W piątek złoty zyskał zwłaszcza w stosunku do euro, które znów traciło do dolara na rynku międzynarodowym. Naszą walutę umacniały kapitały płynące na rynek obligacji.
Czwartek przyniósł umocnienie złotego. Polska waluta zyskała na wartości w następstwie oczekiwań na dalsze cięcia stóp procentowych po wczorajszej decyzji RPP o obniżce o 50 pb i zmianie nastawienia z neutralnego na łagodne.
Wtorek odznaczał się niewielkim umocnieniem złotego stosunku do euro, które nie potrafiło na dłużej zdobyć serc inwestorów na rynku międzynarodowym. Z tego samego powodu polska waluta osłabła nieznacznie względem dolara.
Poniedziałkowa sesja przyniosła osłabienie złotego, a winą za taki obrót sprawy należy obarczyć zmiany na rynku międzynarodowym, gdzie euro, po tygodniach słabości, zaczęło odrabiać straty.