Trzy miliardy euro w formie lokat w zagranicznych bankach
zdeponował w lipcu rząd PO - PSL, drastycznie pogarszając
bilans
płatniczy Polski
Dlaczego rząd ratuje obce banki
Nie wiadomo, którym krajom i bankom rząd poprawił w ten sposób
płynność. Czyżby ruszył na ratunek strefie euro i tamtejszym
bankom? Inne europejskie rządy w chwili kryzysu prowadzą
politykę ściągania środków finansowych do kraju, a nie
transferowania ich za granicę.
W lipcu tego roku rząd Donalda Tuska zdeponował w zagranicznych
bankach ponad 3 mld euro w formie lokat. Przed rokiem wynosiły
one blisko 2 miliony euro. Informację o astronomicznych
lokatach
rządu podał Narodowy Bank Polski w opublikowanym 12 września
bilansie płatniczym Polski za lipiec tego roku. Z bilansu
wynika
ponadto, że w lipcu nasilił się proces wycofywania kapitału
zagranicznego z Polski. Prawie miliard euro inwestorzy wywieźli
w formie dywidend. Kolejne 2 mld euro wycofały zagraniczne
instytucje finansowe z polskich banków-córek. Bilans płatniczy
kraju drastycznie się pogarsza, ujemne saldo na rachunku
bieżącym wzrosło w ciągu roku z 12 mld euro do 16,5 mld euro.
To
oznacza systematyczny rosnący wypływ dewiz z Polski.
Nagły przyrost rządowych środków na lokatach zagranicznych
nastąpił właśnie w momencie, gdy inne rządy europejskie
gorączkowo rozglądają się, jak ściągnąć do siebie gotówkę, a z
pewnością nie transferują jej do obcych banków, ponieważ
problemem powszechnie odczuwalnym jest dzisiaj brak płynności
na
rynkach i w finansach publicznych.
Sytuacja w strefie euro stale się pogarsza. Kryzys zadłużenia
sprawił, że europejskie banki dławią się nadmiarem śmieciowych
obligacji krajów PIIGS (portugalskich, włoskich, irlandzkich,
greckich i hiszpańskich) i rozpaczliwie poszukują środków, by
zrównoważyć bilanse. Z powodu kryzysu eurostrefy trzy
francuskie
banki znalazły się w poważnych kłopotach. Agencja Moody´s
obniżyła rating bankom Credit Agricole i Société Générale,
największy zaś francuski bank BNP Paribas umieściła na liście
obserwacyjnej z perspektywą negatywną. Banki te są
właścicielami
banków w Polsce - BNP Paribas jest właścicielem Fortis Banku,
Société Générale - Eurobanku, a Credit Agricole - Lukas Banku.
- Zachodzi pytanie, do jakich krajów trafiły środki walutowe
polskiego rządu, i - co ważniejsze - którym zagranicznym bankom
rząd dostarczył w ten sposób płynności? - komentuje dane NBP
Grzegorz Bierecki, prezes Kasy Krajowej SKOK.
Tego na razie nie wiadomo, jak również tego, na ile czasu
założono lokaty. Pytania w tej sprawie "Nasz Dziennik"
skierował do resortu finansów.
Gdy Grecja zbankrutuje
Lokaty zagraniczne, zdaniem finansistów, w tym momencie nie
mają
żadnego uzasadnienia ani ekonomicznego, ani strategicznego,
nawet gdyby były to środki z emisji obligacji zagranicznych. -
Po pierwsze, za granicą stopy oprocentowania są niskie, wynoszą
0-1,5 procent, podczas gdy w Polsce wahają się w granicach 6
procent. Po drugie, europejski system bankowy jest zagrożony i
wymaga natychmiastowego dofinansowania kwotą 200 mld euro -
zwraca uwagę Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK, powołując
się na opinię szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Christine Lagarde.
Lokowanie przez rząd walut za granicą wydaje się ryzykowne
także
z uwagi na stosunkowo niski poziom rezerw dewizowych NBP.
Aktualny ich poziom, 74 mld euro, w warunkach dużego osłabienia
złotego i przy tak rozchwianych rynkach może się okazać
niewystarczający. Polska ma zagwarantowaną elastyczną linię
kredytową w MFW, za którą notabene płaci miliony złotych. Jaki
ma sens utrzymywanie tego "ubezpieczenia walutowego",
skoro drugą ręką rząd rozdaje euro?
Sprawa wymaga pilnych wyjaśnień resortu finansów. W razie
ogłoszenia bankructwa Grecji, nawet bez wykluczenia jej ze
strefy euro, te 3 mld euro (czyli ponad 13 mld zł) mogą być
poważnie zagrożone.