Bernard+
/ 83.22.116.* / 2010-04-20 11:44
Uchwalone nowe przepisy są małym i dość fałszywym plastrem na wielką ranę Polskiej gospodarki i Polskiego szkolnictwa
Wielu zabierając głos odnosi się tylko do niektórych aspektów zjawiska bezrobocia w ogóle i bezrobocia wśród absolwentów polskich szkół w szczególności. Każdy, bowiem patrzy na to zjawisko przez pryzmat swoich osobistych doświadczeń a wiadomo im człowiek jest młodszy tym doświadczeń ma mniej.
Mam obecnie 60 lat i 43 lata stażu pracy, Po 55 roku życia po kolejnym kontrakcie nie chciał mnie już zatrudnić nikt za godziwe wynagrodzenie a ja nie godziłem się pracować za wynagrodzenie jakie otrzymują absolwenci. Więc zarejestrowałem działalność gospodarczą na własny rachunek i świadczę usługi kilkunastu mikroprzedsiębiorcom i kilku małym przedsiębiorcom sprzedając im swoją wiedzę, doświadczenie i umiejętności.
Między innymi świadczę usługi w zakresie organizacji, zarządzania, ISO, zamówień publicznych, prowadzenia akt osobowych i BHP. W Polsce gdy Mikroprzedsiębiorca rozwija się i chce zatrudnić pracownika to zgłasza się wielu absolwentów, ale ich wiedza teoretyczna, jaką zdobyli na uczelni lub w szkole średniej najczęściej nie jest taka, jakiej potrzebuje pracodawca. Uczelnie uczą tego, co łatwo i tanio jest uczyć, bo wystarczy uniwersalna sala wykładowa i projektor do komputera, aby wyświetlać slajdy z tekstem. Uczelnie robią również nabór na takie studia, na które zapisuje się najwięcej kandydatów i opłaca czesne a niestety najwięcej kandydatów chce studiować łatwe i modne kierunki jak socjologia, psychologia, filologia polska, angielska, kulturoznawstwo, bibliotekarstwo itp. Wiadomo dlaczego każda uczelnia prywatna i państwowa nawet politechnika otwiera kierunek zarządzanie i marketing, bo takie studia są najmodniejsze i rozbudzają w młodych ludziach nadzieję na pracę na wysokich kierowniczych stanowiskach z odpowiednio wysoką gażą. Uczelnie proponując studia zarządzania jako pierwsze studia zawodowe okłamują studentów, bo aby czymś w realnej gospodarce zarządzać to trzeba wpierw się na tym znać. Aby zarządzać stocznią trzeba znać przemysł stoczniowy i znać się na budowaniu statków, aby zarządzać samochodową bazą transportową trzeba znać dobrze zasady wykonywania usług w transporcie samochodowym, aby zarządzać mleczarnią to trzeba znać się na przetwórstwie mleka itp. itd. Przedsiębiorstwa w realnej gospodarce potrzebują mniej niż 10% wyprodukowanych absolwentów zarządzania i marketingu i innych łatwych i tanich w kształceniu kierunków cóż, więc dziwnego, że 90% absolwentów nie jest zatrudnianych zgodnie z kierunkiem ukończonych studiów i pracę zgodną z kierunkiem studiów dostają tylko nieliczni i to po znajomości. Jeżeli firmy potrzebują kierowców samochodów do przewozu ładunków niebezpiecznych i operatorów ciężkiego sprzętu budowlanego, zbrojarzy i cieśli do pracy na wysokości, oraz techników i inżynierów różnych specjalności, biegle czytających rysunki i schematy techniczne, umiejących organizować i nadzorować skomplikowane procesy technologiczne, znających budowę i zasady eksploatacji automatycznych linii produkcyjnych a uczelnie kształcą specjalistów od biologii owadów i ochrony traszek oraz ornitologów i psychologów klinicznych, religioznawców, filozofów i teologów, specjalistów znających przepisy ochrony środowiska i umiejących badać metodami laboratoryjnymi poziom zanieczyszczenia powietrza, gleby i wody oraz masowo uczą na miernym poziomie marketingu i zarządzania to nic dziwnego, że podaż nowych pracowników i popyt na pracowników rozmijają się w sposób bolesny dla absolwentów a kosztowny dla podatników. Najpierw wszak za pieniądze podatników kształci się w nadmiarze specjalistów potrzebnych w niewielkiej ilości, wypuszczając na rynek pracy absolwentów na których nie ma zapotrzebowania. Ale tak uczelniom i szkołom jest łatwiej zarabiać a studentom łatwiej jest zdobyć tytuł licencjata i magistra. Potem, skoro nikt nie chce zatrudniać kolejnych nadwyżek specjalistów do badania życia gadów, lub znajomości psychologii albo marketingu, bo jeżeli nic do sprzedania nowego nie projektujemy i nie produkujemy to i nie potrzeba tylu kierowników sprzedaży i przez to nie powstaje większe PKB i w konsekwencji dlatego jesteśmy najbiedniejsi, w UE. A o zgrozo spotykam absolwentów wyższej szkoły zarządzania, marketingu i języków obcych, którzy w czasie szkolenia BHP nie potrafią z kalkulatorem w ręku obliczyć ile metrów na sekundę pokonuje samochód jadący z prędkością 100 km/godzinę. Nie potrafi tego również aż 40% zawodowych kierowców. Czy to jest normalne? Czemu więc się dziwić, że Polska zajmuje niechlubne pierwsze miejsce w Europie pod względem ilości analfabetów funkcjonalnych wśród osób w przedziale wieku 18- 65 lat!!!? Autonomia uczelni w zakresie tego jakie kierunki kształcenia za państwowe pieniądze otwierać i ilu absolwentów „wyprodukować” powoduje, to że produkują uczelnie takich absolwentów których koszty ogólne kształcenia są niskie więc wpływające do uczelni z