Moja dobra znajoma miałą konto w banku ( którego nazwa zaczyna się na literkę P..) , dostała kartę kredytową i zapłaciłą za ną 28 zł. Przez pierwszy rok jej nie używała, ale już w drugim roku stwierdziła, że jak jusz płaci 28 zł to czas z niej skorzystać.
Chciała kartą zapłacić za aparat cyfrowy ale w sklepie okazało się , że karta jest do zatrzymania ( jednocześnie została przecięta przez ekspedientkę). Następnego dnia bardzo ją przepraszali w banku i za kilka dni dostała nową kartę. Kolejny raz chciała użyć karty , tym razem w supermarkecie, i kolejny raz chcieli jej zatrzymać kartę, na "szczęście" po okazaniu dowodu osobistego oddali jej kartę. Po kolejnych gorących przeprosinach w banku i otrzymaniu gratis długopisu :-)))))))))) stwierdzili fachowcy bankowcy, że już teraz karta na pewno jest aktywowana, będzie działać , itp.
Jaka była trzecia próba użycia karty .......... możecie się sami domyśleć :-(
Oddała kartę, zlikwidowałą konto (miesięczne wpływy ok. 3500 zł), zlikwidowała lokaty ( 160.000 zł) i przeniosłą się do banku na literkę L.... .
Nie chciała wieżyć jak doradzałem żeby omijałą bank na literkę P.. duuuuużym łukiem, ale teraz już wie o co mi chodziło.
Lepszych kontaktów z waszymi bankami życzy wam Komiago - Wesołych Świąt !