Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Euro 2012: To się na pewno nie uda

Euro 2012: To się na pewno nie uda

Money.pl / 2012-03-16 17:41
Komentarze do wiadomości: Euro 2012: To się na pewno nie uda.
nesria / 95.160.255.* / 2012-03-16 17:41
W temacie "Euro 2012: To się na pewno nie uda" pojawia się pytanie. Jakie? Myślę,że artykuł Immanuela rewelacyjnie odpowiada na nie. Pozwoiłam sobie wkleić ten tekst, oczywiście za pozwoleniem autora.Oto ten tekst:

Światowy kryzys kontra Euro2012.
Zbliżający się karnawał piłkarski Euro212 potęguje w mediach podniecenie, zarówno samych mediów jak i resztę społeczeństwa, a uwagę największych graczy biznesu przyciągają przyszłe zyski. Reklamy nasilają się, nakłady rosną, magazyny pęcznieją od towarów, inwestycje dobiegają końca, a pieniądze płyną wartkim strumieniem. Przynajmniej na razie. Wszyscy zacierają ręce, jedni liczą na zyski, inni na dobrą zabawę i wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie pytanie, a co będzie po meczu finałowym? Gdyby ta sytuacja wydarzyła się dziesięć lat temu, nikt by się nie zastanawiał, ba, nikt nawet by nie zadał tego pytania, ale dziś w dobie ogólnoświatowego kryzysu, który dotyka pozostałe Państwa Europejskie szczególnie dotkliwie, to pytanie choć zapewne niechętnie, to jednak warto postawić. Dlaczego? Choćby z tego powodu, aby przygotować się wewnętrznie na każdą możliwość, która może się zdarzyć. Nie znamy przyszłości, ale możemy i powinniśmy pamiętać, że Państwa Europejskie żyją obecnie na krawędzi bankructwa i taki luksus, jak dotacje związane z realizacją imprezy sportowej rzędu 30 miliardów EURO, to przysłowiowa sól w oku. Wszystkiemu winna źle pojmowana przyczyna kryzysu, która pociąga za sobą złe decyzje. Przyczyna i skutek. Ale dlaczego źle pojmowana? Ponieważ tym ludziom, którzy doprowadzili do tego kryzysu, a więc politykom, bankierom, przemysłowcom i konsumentom, wydaj się że wystarczy odwrócić bieg wydarzeń aby powstrzymać skutki kryzysu a tym samym zażegnać problem, tak jak to się powstrzymuje choroby we współczesnej medycynie. Weź pigułkę a problem zniknie. Oczywiście to nie jest prawda ponieważ, tak jak lekarstwo nie leczy chorób, tak oszczędności i ograniczanie kosztów nie naprawiają kryzysu. W takim razie w czym tkwi problem? W tym, że zarówno w medycynie jak i w życiu nikt nie usuwa przyczyn, a jedynie skutki przez co przyczyny działają dalej, lecz ukryte, co pogarsza sytuację, ponieważ problem znika nam z oczu czyniąc dalsze spustoszenia, a my śpimy spokojnie. Przyczyną takiego postępowania jest ciągłe przeświadczenie człowieka, że jest w stanie sam sobie z tym poradzić. Dlaczego i jak…? Przede wszystkim należy sobie uświadomić, że odczuwamy siebie jako wyodrębnioną jednostkę, samodzielną i autonomiczną, oraz resztę, która jest poza nami. Z tym przekonaniem postrzegamy innych jako odrębne istoty z ich własną odrębną świadomością idlatego wydaje się nam, że ten stan jest jedynym odczuwalnym przez człowieka i całą naturę. Z tej właśnie pozycji zaczynamy prowadzić grę wg zasady „poświęcę tak dużo jak będę musiał, ale nie więcej, ponieważ należy mi się”. To właśnie ten mechanizm powoduje, iż zamiast usunąć przyczynę usuwamy tylko skutki. Przyczyna leży w intencji, która kieruje naszym egoizmem. Dopóki odczuwamy tylko siebie, dopóty będziemy mylić przyczyny ze skutkami. Weźmy pierwszą z brzegu emocjonalną postawę wynikającą z głębokich pokładów człowieczeństwa „empatię”, która pojawia się w chwili, gdy inny człowiek widocznie cierpi. Czy każdy z nas pod wpływem płynących sygnałów nie postawi się emocjonalnie w roli cierpiącego? Jaka będzie nasza reakcja? Rzucimy się z pomocą pełni wyrzeczenia, aby pomóc drugiemu człowiekowi. Nie bacząc na własny interes poświęcimy cenny czas, może pieniądze, może inne korzyści aby ulżyć drugiemu. Czym jest zatem empatia? Próbą osiągnięcia połączenia z drugim człowiekiem? Altruistycznym aktem miłosierdzia? A wyobraźmy sobie inną sytuację, w której Ci sami ludzie komunikują się ze sobą, tym razem jednak żaden z nich nie jest w stanie zagrożenia zdrowia i życia, czy okażą sobie empatię bez tych sygnałów, czy gotowi są poświęcać coś dla siebie? Czy może raczej myśleć będą czego on/ona ode mnie może chcieć, co mogę stracić, co zyskać? Czy nie prędzej pomyślimy o stracie i zysku, krzywdzie lub wręcz cierpieniu lub rozkoszy jakich możemy zaznać aniżeli o empatii. Czy istnieje zatem w rzeczywistości materialnej różnica w intencji? Nie. Nie ma, ponieważ obie postawy wynikają tylko i wyłącznie z kalkulacji. W pierwszej sytuacji pomagamy, ponieważ nie chcemy stracić komfortu psychicznego, a w drugim komfortu materialnego. W jednym i drugim przypadku kalkulujemy stratę i podejmujemy decyzje przez pryzmat ile muszę stracić aby zachować komfort. W jednym i drugim przypadku jest to decyzja egoistyczna której intencja jest oczywista i dokładnie tak samo dzieje się w przypadku kryzysu światowego tylko na większa skalę. Kalkulujemy ile musimy oddać, z ilu rzeczy zrezygnować, żeby zachować względny komfort w odniesieniu do sąsiada. Przyczyna mylona ze skutkiem. Kryzys powstał nie dlatego że kupujemy, produkujemy czy konsumujemy, tylko dlatego, że każdy chce dla siebie i tylko dla siebie. Natura w swej

Najnowsze wpisy