oczy szeroko otwarte
/ 77.254.91.* / 2016-01-27 16:24
Opowiem wam pewną historię, historię z mojego życia. W latach mojej młodości na religię chodziło się do kościoła, najczęściej na godzinę 16-17. Latem było ok. Ale jesienią i zimą już nie. Do kościoła miałem 1,5 z buta i gdyby cała młodzież tam chodziła nic by się złego nie wydarzało. Tymczasem po lekcji religii, kiedy już było ciemno i trzeba było wracać do domu, to młodzież która nie chodziła na religię zbierała się z nudów na ulicach w grupy z łańcuchami, nożami, bejsbolami itp żeby się naparzać jak opętani. Każdy kto pojawił się na ich drodze miał pecha. Nie jednokrotnie musiałem uciekać przed taką bandą jak by ich dzisiaj nazwano kiboli! Jaki z tego morał? Otóż, religia w szkole jest bezpieczniejsza to po pierwsze. Po drugie, ja wyrosłem na dobrego człowieka, założyłem rodzinę, mam dzieci, dom, samochody a gdzie są ci co na religię nie chodzili? Oni w większości albo nie żyją, bo zachlali, zaćpali, jeden skończył pod torami, albo siedzą w kiciu a w najlepszych wypadkach można ich spotkać w parku jako meneli jak piją wódę i żebrzą pod marketami o złotówkę do jabola. Jak widać, religia mi nie zaszkodziła jak również wielu moim kolegom z którymi na nią chodziłem. I jeszcze jedno. Pamiętajcie, że to wasi rodzice wywalczyli lekcję religii w szkołach po latach komuny, kiedy to do kościołów ludzie chodzili żeby się czuć wolnym i potrzebnym! Dzisiejsi przeciwnicy religii w szkołach tego nie wiedzą albo już o tym zapomnieli a szkoda, bo w latach ucisku to kościół, księża i wiara katolicka podtrzymała w nas otuchę o lepsze jutro! Wtedy wygraliśmy a dzisiaj. jak jest lepiej to Bóg i religia już nie potrzebne. Jakie to ludzkie, jak trwoga to do Boga a jak dobrze się dzieje to Boga niema.