korzo
/ 94.254.209.* / 2013-01-12 13:15
ja uważam mimo wszystko że to pozytywny pomysł. Co prawda zazwyczaj jeżdżę z prędkością dwukrotnie wyższą niż pokazują znaki i zwalniam tylko przy radarach, ale jest to rozwiązanie ekonomicznie poprawne. Ci którzy jeżdżą prawidłowo zmiany nie odczują. Ci którzy jeżdżą jak ja albo częściej zwolnią, albo wspomogą skarb państwa w czasach kryzysu. Państwo dodatkowo zaoszczędzi na odszkodowaniach dla poszkodowanych, jak również firmy ubezpieczeniowe. Istnieje szansa że długofalowym skutkiem będzie obniżenie kosztów ubezpieczenia podatku. Zarobią firmy budujące i obsługujące fotoradary. Właściwie straci tylko biznes pogrzebowy
Dodam jeszcze że jadąc np. 140 na 70 często jestem wyprzedzany przez tych którzy prędkość przekraczają 3krotnie. Wiele razy się też zdaża że prędkość przekraczają ludzie z małym doświadczeniem i małymi umiejętnościami jako kierowcy, i to oni stwarzają największe zagrożenie, bo jechać nawet 250 po prostej to żadna sztuka, ale czasami wykonanie trudniejszego manewru przy 80 już nie dla wszystkich jest możliwe. Ja już kilka razy wyprzedzałem na śniegu przy około 70 na kontrolowanym poślizgu (cały manewr wyprzedzania robiąc bokiem) nie wyobrażam sobie co by zrobiła moja matka albo żona, gdyby im tył przy wyprzedzaniu zarzuciło. Mnie zarzuciło tak kilka razy, i naprawdę jedstem dumny i szczęśliwy że udało mi się poślizg kontrolować i dokończyć wyprzedzanie, ale każda nerwowa reakcja gazem, hamulcem, czy kierownicą mogła się skończyć zarobkiem dla grabarza i stratą dla ubezpieczyciela.
Do zwiększenia liczby fotoradarôw dołożył bym jeszcze kamery na każdym rondzie i automatyczny mandat za nieprawidłowo użyty, bądź wogule nie użyty kierunkowskaz.
--
Komentarz wysłany ze strony mobilnej
http://m.money.pl/