Forum Forum inwestycyjneForex

Frank szwajcarski znów drożeje. Krok do rekordu

Frank szwajcarski znów drożeje. Krok do rekordu

Wyświetlaj:
ktostam6 / 31.174.247.* / 2011-08-02 00:08
Kolejny rekord naszej gospodarki! Kwiaty dla Rostowskiego!
oijoij / 178.182.57.* / 2011-08-01 22:03
Elta Światowa kłuci się o łupy - udziały w poszczególnych i najbardziej dochodowych gałęziach gospodarki kosztem LUDU.

Białe rękawiczki duszą społeczeństwa. To jest ograbianie społeczeństw w biały dzień. Gdzie się podziewa gotówka ze spreadów? przecież nie paruje !!! Ktoś ją otrzymuje i wykorzystuje ze zdwojoną siłą.

PAZERNOŚĆ I BRAK UMIARU

Pytanie tylko czy się w tym wszysztkim nie zapominają i nie zapędzają?
Pilsener / 2011-08-01 21:26 / Sofciarski Cyklinator Parkietów
Jak anale w końcu okrzykną, że CHF jest w trendzie rosnącym to pewnie będzie przesilenie trendu i wkrótce CHF zacznie spadać :)

Najgorsze jest to, że tylko mocny CHF powstrzymuje Helwetów przed podniesieniem stóp co prezes ichniego NBP wyraźnie podkreślił, czyli jak CHF zacznie spadać to natychmiast kredyciarze oberwą podwyżką stóp, zanosi się zatem na kilka lat chudych.

Mam nadzieję, że ludzie porobili jakieś oszczędności przez ten czas, kiedy CHF był po 2 zł. Kupować CHF po 3,60 a po 2 zł to jest jednak spora różnica. Zobaczcie po ile byłyby raty gdyby CHF był po 2,50...
mmgfjdff / 178.42.144.* / 2011-08-01 21:19
Profesor Kazimierz Nowaczyk, amerykański fizyk polskiego pochodzenia, przeanalizował oprogramowanie do deszyfracji tzw. czarnych skrzynek, którym od lat posługuje się MAK. Porównał opublikowane przez Rosjan dane o położeniu polskiego Tu-154M z wynikami odczytów amerykańskiej aparatury, którą zainstalowano w maszynie 36. SPLT. Wnioski naukowca dają wiele do myślenia. MAK nie tylko mógł dość swobodnie manipulować zarejestrowaną historią lotu, ale rzeczywiście tak się stało i te modyfikacje wydają się mieć bardzo jasny cel: zmianę obrazu tego, co faktycznie wydarzyło się po zderzeniu ze słynną brzozą. Profesor Nowaczyk, fizyk, jest gdańszczaninem. Pracuje w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej Wydziału Biochemii i Biologii Molekularnej Szkoły Medycznej Uniwersytetu Maryland (USA), mieszczącego się w Baltimore. Spektroskopia fluorescencyjna to ważna metoda badawcza mająca praktyczne zastosowanie m.in. w fizyce, chemii, biologii i medycynie.
Do parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej zgłosił się sam. - Podjąłem się tych obliczeń, dlatego że posiadam doświadczenie fizyka eksperymentalnego i moja umiejętność opracowywania danych, często głęboko ukrytych wśród szumów i zakłóceń, jest bardzo pomocna - mówi. Fizyk przeanalizował dane z systemów pokładowych produkcji amerykańskiej odczytanych w USA, to jest systemu TAWS (ostrzegający o możliwości zderzenia) i FMS (zarządzania lotem). Dzięki nim określił dość dokładnie położenie geograficzne oraz trajektorię poziomą i pionową samolotu. Te dane porównał z wykresami znajdującymi się w raporcie MAK. Okazuje się, że są duże rozbieżności. - Pewne zdarzenia, według MAK, miały miejsce w innym momencie, niż wynika to z zapisów TAWS i FMS. Z czasem wiąże się też oczywiście miejsce, w jakim do nich doszło. Różnice kilkusekundowe oznaczają, przy tej prędkości, setki metrów - tłumaczy prof. Nowaczyk. Okazuje się, że odczyty sensorów zostały przesunięte tak, aby zlokalizować zarejestrowane przez nie dramatyczne wydarzenia bliżej miejsca zderzenia samolotu z brzozą. Zapewne po to, żeby zasugerować, iż uszkodzenie skrzydła, odchylenie od ścieżki schodzenia i półbeczka autorotacyjna były wynikiem ścięcia drzewa.
Według prof. Kazimierza Nowaczyka, sławna już brzoza wcale nie zmieniła kursu tupolewa, lecz po ponad 140 metrach nastąpiło coś innego: dwa silne impulsy. Na wykresach przedstawionych przez MAK zobrazowano je jako nagłe zmiany przyspieszenia pionowego. Tak silne, że sam prof. Nowaczyk nie może uwierzyć, że ponad 80-tonowa maszyna w ciągu ułamków sekundy doznała tak silnych zmian wysokości. - Nastąpiła zmiana przyspieszenia od 1,2 g do 0,2 g. To różnica, jaką poczuje osoba, której waga w ciągu pół sekundy zmieni się ze 120 do 20 kilogramów - tłumaczy fizyk. Dodaje przy tym, że nie wiemy, czy to cały samolot raptem (dwukrotnie) opadł w dół i wzniósł się gwałtownie do góry, czy tylko, na przykład, podniosła się część dziobowa, a opadł tył.
Do silnych impulsów z zewnątrz doszło, według amerykańskiego naukowca, po piątym i ostatnim ostrzeżeniu TAWS przemilczanym w raporcie MAK, tuż przed zamrożeniem działania komputera FMS po zaniku zasilania. Stąd bardzo prawdopodobne, że były one przyczyną przerwania zasilania kluczowego systemu. Profesor Nowaczyk dystansuje się natomiast od hipotezy związku tej awarii z uderzeniem samolotu w brzozę. - Sądzę, że te wstrząsy były znacznie silniejsze i nastąpiły później - komentuje. Z jego obliczeń wynika, że samolot po zderzeniu z brzozą przeleciał jeszcze około 140 metrów bez zmiany kursu, z czego wynika, że nie mógł wykonać beczki autorotacyjnej. Dokument MAK pokazuje na s. 97 zmianę kursu tuż za ściętym drzewem, natomiast polski raport jest bardziej "elastyczny" w tej kwestii. Na s. 70 twierdzi, że samolot skręcał wcześniej, natomiast siedem stron dalej czytamy, że nie skręcał. Ostatni zapis systemu TAWS (dokonany 142 metry za brzozą) także odnotowuje prawidłowy kurs, przy czym jest to ostatni poprawny odczyt danych z kompasu - o czym informuje nas FMS. Mogło to być skutkiem uszkodzenia przyrządu lub przekroczenia dopuszczalnego błędu pomiaru azymutu.
Według MAK, nie ma poważnych różnic pomiędzy oboma zapisami. "Ostrzegawcze zdarzenia były zarejestrowane (...) i są zbieżne z rejestracją tych zdarzeń przez pokładowe rejestratory parametryczny i dźwiękowy" - czytamy w rosyjskim dokumencie (s. 118). Zauważa się natomiast zanik zasilania FMS. Na s. 119 znajduje się zapis: "Zanik zasilania FMS ("zamrożenie pamięci") nastąpił o 10:41:05, na wysokości barometrycznej skorygowanej do poziomu lotniska (...) około 15 metrów, prędkości podróżnej 145 węzłów (270 km/h), w punkcie o współrzędnych 54 49,483´ N, 032 161´ E". Natomiast polski raport w żaden sposób nie odnosi się do przerwania pracy komputera, być może dlatego, że według przedstawionych w nim danych na mapie (załącznik 1.1) FMS zamroził się 0,5 sekundy po pierwszym uderzeniu w ziemię, na wysokości 15 metrów i w odległości około 60 metrów od rzeczyw
mfgjjjr / 178.42.144.* / 2011-08-01 21:19
Profesor Kazimierz Nowaczyk, amerykański fizyk polskiego pochodzenia, przeanalizował oprogramowanie do deszyfracji tzw. czarnych skrzynek, którym od lat posługuje się MAK. Porównał opublikowane przez Rosjan dane o położeniu polskiego Tu-154M z wynikami odczytów amerykańskiej aparatury, którą zainstalowano w maszynie 36. SPLT. Wnioski naukowca dają wiele do myślenia. MAK nie tylko mógł dość swobodnie manipulować zarejestrowaną historią lotu, ale rzeczywiście tak się stało i te modyfikacje wydają się mieć bardzo jasny cel: zmianę obrazu tego, co faktycznie wydarzyło się po zderzeniu ze słynną brzozą. Profesor Nowaczyk, fizyk, jest gdańszczaninem. Pracuje w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej Wydziału Biochemii i Biologii Molekularnej Szkoły Medycznej Uniwersytetu Maryland (USA), mieszczącego się w Baltimore. Spektroskopia fluorescencyjna to ważna metoda badawcza mająca praktyczne zastosowanie m.in. w fizyce, chemii, biologii i medycynie.
Do parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej zgłosił się sam. - Podjąłem się tych obliczeń, dlatego że posiadam doświadczenie fizyka eksperymentalnego i moja umiejętność opracowywania danych, często głęboko ukrytych wśród szumów i zakłóceń, jest bardzo pomocna - mówi. Fizyk przeanalizował dane z systemów pokładowych produkcji amerykańskiej odczytanych w USA, to jest systemu TAWS (ostrzegający o możliwości zderzenia) i FMS (zarządzania lotem). Dzięki nim określił dość dokładnie położenie geograficzne oraz trajektorię poziomą i pionową samolotu. Te dane porównał z wykresami znajdującymi się w raporcie MAK. Okazuje się, że są duże rozbieżności. - Pewne zdarzenia, według MAK, miały miejsce w innym momencie, niż wynika to z zapisów TAWS i FMS. Z czasem wiąże się też oczywiście miejsce, w jakim do nich doszło. Różnice kilkusekundowe oznaczają, przy tej prędkości, setki metrów - tłumaczy prof. Nowaczyk. Okazuje się, że odczyty sensorów zostały przesunięte tak, aby zlokalizować zarejestrowane przez nie dramatyczne wydarzenia bliżej miejsca zderzenia samolotu z brzozą. Zapewne po to, żeby zasugerować, iż uszkodzenie skrzydła, odchylenie od ścieżki schodzenia i półbeczka autorotacyjna były wynikiem ścięcia drzewa.
Według prof. Kazimierza Nowaczyka, sławna już brzoza wcale nie zmieniła kursu tupolewa, lecz po ponad 140 metrach nastąpiło coś innego: dwa silne impulsy. Na wykresach przedstawionych przez MAK zobrazowano je jako nagłe zmiany przyspieszenia pionowego. Tak silne, że sam prof. Nowaczyk nie może uwierzyć, że ponad 80-tonowa maszyna w ciągu ułamków sekundy doznała tak silnych zmian wysokości. - Nastąpiła zmiana przyspieszenia od 1,2 g do 0,2 g. To różnica, jaką poczuje osoba, której waga w ciągu pół sekundy zmieni się ze 120 do 20 kilogramów - tłumaczy fizyk. Dodaje przy tym, że nie wiemy, czy to cały samolot raptem (dwukrotnie) opadł w dół i wzniósł się gwałtownie do góry, czy tylko, na przykład, podniosła się część dziobowa, a opadł tył.
Do silnych impulsów z zewnątrz doszło, według amerykańskiego naukowca, po piątym i ostatnim ostrzeżeniu TAWS przemilczanym w raporcie MAK, tuż przed zamrożeniem działania komputera FMS po zaniku zasilania. Stąd bardzo prawdopodobne, że były one przyczyną przerwania zasilania kluczowego systemu. Profesor Nowaczyk dystansuje się natomiast od hipotezy związku tej awarii z uderzeniem samolotu w brzozę. - Sądzę, że te wstrząsy były znacznie silniejsze i nastąpiły później - komentuje. Z jego obliczeń wynika, że samolot po zderzeniu z brzozą przeleciał jeszcze około 140 metrów bez zmiany kursu, z czego wynika, że nie mógł wykonać beczki autorotacyjnej. Dokument MAK pokazuje na s. 97 zmianę kursu tuż za ściętym drzewem, natomiast polski raport jest bardziej "elastyczny" w tej kwestii. Na s. 70 twierdzi, że samolot skręcał wcześniej, natomiast siedem stron dalej czytamy, że nie skręcał. Ostatni zapis systemu TAWS (dokonany 142 metry za brzozą) także odnotowuje prawidłowy kurs, przy czym jest to ostatni poprawny odczyt danych z kompasu - o czym informuje nas FMS. Mogło to być skutkiem uszkodzenia przyrządu lub przekroczenia dopuszczalnego błędu pomiaru azymutu.
Według MAK, nie ma poważnych różnic pomiędzy oboma zapisami. "Ostrzegawcze zdarzenia były zarejestrowane (...) i są zbieżne z rejestracją tych zdarzeń przez pokładowe rejestratory parametryczny i dźwiękowy" - czytamy w rosyjskim dokumencie (s. 118). Zauważa się natomiast zanik zasilania FMS. Na s. 119 znajduje się zapis: "Zanik zasilania FMS ("zamrożenie pamięci") nastąpił o 10:41:05, na wysokości barometrycznej skorygowanej do poziomu lotniska (...) około 15 metrów, prędkości podróżnej 145 węzłów (270 km/h), w punkcie o współrzędnych 54 49,483´ N, 032 161´ E". Natomiast polski raport w żaden sposób nie odnosi się do przerwania pracy komputera, być może dlatego, że według przedstawionych w nim danych na mapie (załącznik 1.1) FMS zamroził się 0,5 sekundy po pierwszym uderzeniu w ziemię, na wysokości 15 metrów i w odległości około 60 metrów od rzeczyw
ocokamann / 82.160.200.* / 2011-08-01 20:39
Przecież frank jest po 3,49 i spadł w porównaniu do wczoraj, więc o co come on?
eeees / 83.23.223.* / 2011-08-01 20:26
nieśle bawią się boys z wall street
Kredytowicz CHF / 178.235.30.* / 2011-08-01 20:19
Raduje się serce, raduje się dusza, gdy na kredyciarza Pan Komornik rusza :-))))))
k aczordonald / 92.20.11.* / 2011-08-01 20:36
Moze mamy smiac sie z rymu, bo to co sie dzieje wcale nie jest zabawne.
Po nowych uprawnieniach, jakie teraz zostaly przyznane komornikom, wiele osob zostanie doprowadzonych do nedzy, i to moze nawet do konca zycia.
I nie mowie tu o takich "mieszkaniowcach", tylko o tych zadluzonych od kilku(raty), do kilkunastu tysiecy zlotych.
Mowa o ludziach z dochodami 1500 netto, ktorym masowo wciska sie kredyty, a przy takich dochodach, kredyt powyzej 500 PLN, powinien byc prawnie zabroniony, gdyz bez kredytu, przy takich cenach, to juz zycie w biedzie.

A jezeli nawet w Polsce, jest pod tym wzgledem lepiej jak gdzie indziej(na dzis), to trzeba pamietac, ze wskaznik zlych kredytow, szybko rosnie.

A taki wzrost uprawnien(kosztow) komorniczych, juz odpowiada na pytanie, co sie dzieje.
dhfj / 193.243.147.* / 2011-08-02 07:27

Mowa o ludziach z dochodami 1500 netto, ktorym masowo wciska
sie kredyty,


A ci ludzie to gdzie mieli mózgi? To tak jakby po imprezie ktoś się tłumaczył, że się porzygał bo mu wódki polewano.
k aczordonald / 2.99.76.* / 2011-08-02 19:55
zwroc uwage ze to tez przez biede, ceny zachodnie, a telewizor, komputer czlowie tez musi miec.To co sie kupuje w normalnych krajach za gotowke, w Polsce na raty, kiedy i bez tej raty nie wystarcza na zycie.

Wzrost gospodarki opiera sie na konsumpcji, a ta jest caly czas podsycana, bardzo wyrafinowanymi marketingowymi metodami.

To ze trzeba myslec co sie robi , to racja,ale serwuje sie ludziom pewien model zycia(zaszczepia sie go), a realizacja tego mozliwa jest tylko za pomoca kredytu, na ktory wiekszosci nie stac.
fwe / 193.243.147.* / 2011-08-03 07:23
Ja mówię o kredycie mieszkaniowym, a Ty konsumenckim (AGD nie bierzesz we franku).
k aczordonald / 92.20.25.* / 2011-08-03 21:00
Tak, ale jemu( Kredytowicz CHF) chodzilo o komornika ruszajacego na kredyciarza, a niesplacane dlugi, to dlugi i niewazne w jakiej walucie i na co.
Problem ten sam.
_sisek_ / 109.95.200.* / 2011-08-01 19:08
"Sytuacja na międzynarodowym rynku walutowym, b. wysoki i ciągle się utrzymujący (wg prognoz UBS w tym roku ten trend raczej nie ulegnie odwróceniu, a wręcz może się pogłębić) kurs franka w stosunku do innych walut, w tym zwłaszcza do euro, powoduje, że dłużnicy coraz bardziej masowo wnioskują o przewalutowanie swoich „frankowych” kredytów na waluty narodowe. Jeśli to zjawisko osiągnie poważne rozmiary, to banki kredytujące, zmuszone do ustawiania się w pozycji „short”, tzn. zgłoszenia zapotrzebowania na szwajcarską walutę dla pokrycia kontraktów konwersji kredytów, wytworzą presję na dalsze umacnianie szwajcarskiej waluty." całość w linku:
http://bern.trade.gov.pl/pl/analizy_rynkowe/article/detail,78,Nastepstwa_wysokiego_kursu_franka.html
k aczordonald / 92.20.11.* / 2011-08-01 19:02
Teraz bedzie dobry moment , aby dokupic jeszcze troche walut.
dolar to makulatura / 178.213.127.* / 2011-08-01 19:01
dolar to makulatura
to nie koniec / 79.185.176.* / 2011-08-01 18:35
Coś mi się wydaje że USA wydrukują więcej niż 3 biliony dolarów. Prowadzenie wojen (bez wypłat dla żołnierzy) również w ostatnim czasie sporo podrożało a budżet na nie się nie zwiększył od początku roku. Wynika z tego że dolar znów się osłabi a cena franka jeszcze wzrośnie.
Wacuś Młody EuroBłazen / 83.7.181.* / 2011-08-01 18:33
WydOOpcone LEMINGi -- a Kononowicz tak prosił, żeby się z matołami nie zadawać, bo nie bedzie NIC -- znaczy sie jest jeszcze gorzej bo to NIC jest już na minusie
??? / 83.23.223.* / 2011-08-01 18:27
2006 wojewódzkie miasto mieszkanie 55 m2 120 tys. dzisiaj 260 tys, ???? o co chodzi?
k aczordonald / 92.20.11.* / 2011-08-01 18:54
A zarobki w firmach w tym czasie 100 PLN rocznie (czesto brutto).
Rosnace ceny, zupelnie zniwelowaly te podwyzki.
Stopa zyciowa nie lepsza jak w 2006 r.

Rzeczywiscie, o co chodzi ??
ghdtsdfsxfseeafd / 193.41.230.* / 2011-08-01 18:22
Getinbank CHF 3,77
kokos23 / 195.234.20.* / 2011-08-01 19:44
Tak a przypomnę Getin np. 25.07.2008 kurs kupna 1,926 zł. To wzrost kapitału o prawie 97% !!! Spokojnie Lemingi te wszystkie dane można szybciutko znaleźć w necie. Żadna to tajemnica
do początku nowsze
1 2
Wpisy na forum dyskusyjnym Money.pl stanowią wyraz osobistych opinii i poglądów ich autorów i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. Money.pl nie ponosi za nie odpowiedzialności.

Najnowsze wpisy