" W swojej nieskończonej głupocie czy, jak się jeszcze może okazać, w przebłysku ratującego życie geniuszu, AIG wyłącznie sprzedawała CDS-y, nigdy nie kupowała. A sprzedawała b-i-g, z rozmachem, jak to na ubezpieczeniowego wieloryba przystało. Ubezpieczała w ten sposób setki miliardów dolarów. A banki, jak przystało na ostoje bezpieczeństwa, ubezpieczały się i zabezpieczały po zęby ...u AIG. Przezorny przecież zawsze ubezpieczony.
Rezultat tego szaleństwa staje się teraz ewidentny - każdy dosłownie bank “wisi” na CDS-ach AIG. Gdyby AIG zniknęła ze sceny olbrzymia ilość bankowych aktywów zostałaby pozbawiona tego “ubezpieczenia” a więc stałaby się dużo mniej warta, ze znanym lewarem na topniejące rezerwy bankowe. A to ze znanym lewarem na wycenę banków, bo jak wiadomo bank trzymający większy szmelc jest nieporównywalnie mniej warty niż bank trzymający mniejszy szmelc. Mniej warty bank może z kolei zbankrutować dużo łatwiej i Ben może go nie uratować. Ale jak zbankrutuje to z kolei jego CDS-y staną się zero warte, co pociągnie możliwe bankructwo kolejnych banków. A tych Ben już nie ma najmniejszych szans wyratować w rozwijającej się lawinie.
Słowem - AIG trzyma zapalnik pod strukturalnym kolapsem całego systemu. Widmo gigantycznego efektu domina sprawia że banki modlą się aby tylko AIG nie zbankrutowała. Już lepiej niech zbankrutuje FED! I dlatego też Ben może sobie robić po pięć linii w piasku na dzień ale AIG nie mogło po prostu zbankrutować, punkt, kropka"
proste jak ...FED:))