Joseph Kennedy, znany amerykański przedwojenny inwestor giełdowy, ojciec prezydenta USA, uniknął strat podczas krachu na Wall Street jesienią 1929 r., gdyż w porę sprzedał swoje akcje. Sprzedał je, bo uznał, że na rynku powstała niebezpieczna bańka, a sygnałem potwierdzającym jego obserwacje było to, że jego pucybut zaczął z nim omawiać strategie giełdowe. Skoro bowiem wszyscy przyłączają się do szaleńczej hossy, to czas realizować zyski i opuścić rynek. Co by powiedział, obserwując obecną euforię giełdową w Chinach? Kilka dni temu w Pekinie, podczas nielegalnych wyścigów, bezrobotny 21-latek rozbił nowe lamborghini, które kupił za pieniądze zarobione na giełdzie

http://www.parkiet.com/artykul/1419711-Chinski-smok-ma-wielki-apetyt-na-akcje.html

No ale tym razem oczywiście żadnej bańki na akcjach przecież "nie ma"

nic nowego ciągle krach-owo

Bankruty wykonały kolejny idiotyczny podskok po bzdurnych plotkach, że krach w Chinach - jak pokazała seria ostatnich danych - pogłębia się przez co wpadli w panikę, żeby wywalać rosnące straty z wyższego poziomu.

Shanghai -70.22, 4,217.08, -1.64%.

Hang Seng -605.11, 27,048.01, -2.19.

Nikkei 225 -18.39, 19,634.49, -0.09.

Sprzedaj straty bankrutom.

Jak wiemy, QE jeszcze Żadnego bankruta nie uratowało i nigdy nie uratuje, wręcz przeciwnie, ono tylko krach powiększa, co pokazują jego wyniki.

Krach w Chinach, co pokazują wszystkie dane, pozostałe bankruty wzięły za okazję do podskoku, bo u nich to samo.
Każda bzdura dobra, kiedy w zdechłych kasynach nie ma nikogo, żeby podrzucić mu rosnące straty. Bo dane i tragiczne wyniki spółek, każdy przecież widzi i wywala jak leci.
I nie słucha propagandy wystraszonych bankrutów.