Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Grecy nie chcą oszczędzać. Wychodzą na ulicę

Grecy nie chcą oszczędzać. Wychodzą na ulicę

Wyświetlaj:
zby79 / 2011-06-19 16:57 / Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Grecy nie chcą oszczędzać? To po co UE pakuje miliardy Euro w ratowanie Grecji? Banki są profesjonalistami. Znają ryzyko i z tego tytułu żądają wyższego oprocentowania. Pomyliły się? Więc powinny ponieść konsekwencję swojej niekompetencji. A pakowanie się jeszcze w ten grecki bałagan Tuska to już w ogóle jest debilizm. Miliard piechotą nie chodzi. Ile można za to wybudować żłobków? Wszyscy z Polski wyjeżdżają, młodych nie stać na dzieci ale Tusk będzie sponsorował nierobów.
Budyń / 89.72.232.* / 2011-06-23 14:54
Banki i konsekwencje ? Jasne, że powinno tak być - ale banki są "too big to fall". Bo konsekwencje dla własnej gospodarki, bo miejsca pracy bo... itp. bzdury.
.kl.u / 217.153.242.* / 2011-06-19 16:22
Wspólna waluta Unii Europejskiej jest wizytówką procesów integracyjnych. Obywatele państw członkowskich nigdy tak wyraźnie nie odczuli, że ich kraj uczestniczy w "zjednoczeniu Europy", jak wówczas, kiedy przyszło im oddać wykorzystywane na co dzień pieniądze i płacić w euro, co najczęściej wiąże się z dotkliwym wzrostem cen wszystkich towarów i usług. W 16 państwach UE, w których wspólna waluta zastąpiła dotychczasową, Europejski Bank Centralny (EBC) pełni rolę uprzednich banków narodowych.

Emisja pieniądza, nadzór nad systemami bankowo-finansowymi i płatniczymi, kształtowanie polityki monetarnej całej Unii - to główne zadania banku, w którego ręku znajdują się nici powiązań ekonomicznych obszaru stanowiącego - jeśli traktować go łącznie - drugą po USA gospodarkę na świecie. Mamy przy tym doskonałą ilustrację tezy o absolutnej dominacji dwóch największych państw Unii: bank ma siedzibę w Niemczech, we Frankfurcie nad Menem, a na jego czele stoi Francuz Jean-Claude Trichet.

Górnik zostaje finansistą
Trichet urodził się w 1942 roku w Lyonie. Karierę rozpoczął od studiów inżynierskich w zakresie górnictwa, a dopiero później ukończył renomowane paryskie uczelnie: Instytut Studiów Politycznych i École nationale d'administration, kuźnię elit politycznych Francji, której absolwentów określa się od akronimu ENA "énarques", czyli "rządzący z ENA". W tym czasie Trichet odbył też dwuletnie studia ekonomiczne, a zatem trudno mówić o gruntownym wykształceniu w tej dziedzinie.
Świat finansów przyszły dyrektor EBC poznawał jednak od strony praktycznej. Był inspektorem skarbowym, następnie szybko przeszedł do ministerstwa finansów, po czym zajmował szereg stanowisk w administracji rządowej Francji, będąc m.in. w latach 1978-1981 doradcą prezydenta do spraw przemysłu, energetyki i rozwoju technologicznego. W 1993 r. został mianowany prezesem Banque de France, czyli narodowego banku republiki, w 1999 r. rozpoczął drugą, sześcioletnią kadencję.
Gdy Trichet piął się po szczeblach kariery we francuskich resortach skarbu, finansów i gospodarki, oraz w banku narodowym, w Europie trwały przymiarki do unii walutowej. Pomysł wspólnej waluty ma już 50 lat. Został on opracowany przez zespół pod kierunkiem ówczesnego premiera Luksemburga Pierre'a Wernera i ogłoszony w 1970 roku. Na realizację musiał z powodu rozlicznych kryzysów i opóźnień czekać do 1993 r., kiedy wszedł w życie traktat z Maastricht, który ustanowił tzw. Unię Gospodarczą i Walutową. Postanowiono wtedy, że abstrakcyjna jednostka rozliczeniowa ECU zostanie prawdziwą walutą europejską. W 1995 roku na madryckim szczycie nazwano ją euro (EUR).

Euro w portfelach...
Pierwszy dzień 2002 roku był początkiem największej w dziejach operacji walutowej. W ciągu pół roku wycofano krajowe waluty i wymieniono je na 14,5 biliona euro. Dotyczyło to 12 krajów UE i trzech małych państw powiązanych z nimi finansowo (Monako, San Marino i Watykan). W 2007 roku wspólną walutę przyjęła Słowenia, w 2008 r. uczyniły to Cypr i Malta, a w 2009 r. - Słowacja. W przyszłym roku dołączy do nich Estonia. Do wprowadzenia euro zasadniczo zobowiązane są wszystkie kraje Unii. Jednak Dania, Wielka Brytania i Szwecja wolały zachować swój pieniądz. Obecnie w obiegu jest 751 miliardów euro, co daje tej walucie pierwsze miejsce na świecie.
Głównym powodem ustanowienia unii walutowej przedstawianym przez jej zwolenników jest uproszczenie międzynarodowych rozliczeń i eliminacja ryzyka kursowego. Nie można jednak nie zauważyć poważnych mankamentów tego rzekomego wielkiego osiągnięcia integrującej się coraz mocniej Europy. Przede wszystkim państwa członkowskie tracą możliwość oddziaływania na swoją gospodarkę poprzez interwencje banku centralnego, regulację podaży pieniądza stosownie do potrzeb ekonomicznych i specyficznej sytuacji gospodarczej kraju. Wyeliminowana została też możliwość konkurowania walut europejskich. Pojawia się ryzyko przenoszenia kryzysów finansowych w ramach strefy euro. Obecnie obserwujemy to na przykładzie Grecji, która najpierw dość lekkomyślnie prowadziła własną politykę gospodarczą, a obecnie musi być wspomagana przez bogatsze kraje Wspólnoty ze względu na groźbę załamania się całego europejskiego systemu finansowego.
Nie bez znaczenia są też dotkliwe dla społeczeństw podwyżki cen, które zwykle następują po przyjęciu euro i powodują, że unia walutowa nie cieszy się popularnością. Według badań w Niemczech, które są głównym motorem integracji i mają w unijnej polityce gospodarczej najwięcej do powiedzenia, ponad połowa obywateli życzyłaby sobie powrotu marki. Nie tylko dlatego, że nie chcą płacić za kryzys w Grecji. Niemcy uważają euro za walutę niestabilną i niepewną. Podobne głosy pojawiają się w Austrii, Francji i innych państwach.
Natomiast polski rząd i opiniotwórcze głosy ekonomistów wykazują jedynie ślepy entuzjazm dla unii walutowej i euro. Tylko słabość naszej gospodarki, duży deficyt budżetowy i niestabilność, spotęgowana jeszcze prz
lilky / 217.153.242.* / 2011-06-19 16:16
Donald Tusk w trakcie ostatniej konwencji Platformy ponownie wypowiedział słowa o "polityce miłości". Nawet próbował podeprzeć się autorytetem Jana Pawła II. W kontekście dokonań rządu PO, a zwłaszcza jego stosunku do oponentów, jest to kolejna manipulacja i próba "wdrukowania" pozytywnych haseł do programu wyborczego partii Donalda Tuska. Hasła o "polityce miłości" kontrastują również z aktami zemsty na opozycji politycznej i tolerancji dla przysłowiowych "Mira" i "Zbycha".

Rząd Platformy Obywatelskiej od pierwszych dni funkcjonowania w 2007 r. zajął się rozliczaniem swoich poprzedników. Nie było to zwykłe recenzowanie wcześniejszej ekipy i wynajdywanie jej błędów, ale celowa i zaplanowana akcja zmierzająca do wyeliminowania prawicowej opozycji z życia publicznego. Słynne słowa Radka Sikorskiego o "dorzynaniu watahy" z kampanii wyborczej z 2007 r. nie były językowym lapsusem, ale populistyczną zapowiedzią planów szykanowania i represjonowania niewygodnych polityków, byłych ministrów, urzędników, prokuratorów. Pierwszym elementem planów było natychmiastowe przejęcie po wyborach instytucji odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości i bezpieczeństwo.

Prokuratura - "zmiany z czasów PRL"
W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje przypomnienie sytuacji w prokuraturze. Natychmiast przeprowadzono dymisje na stanowiskach kierowniczych, poddano kontroli najważniejsze śledztwa, wdrożono postępowanie dyscyplinarne wobec byłej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Elżbiety Janickiej.
Przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. nacisków prokurator Aneta Rafałko, była rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, ujawniła, że została odwołana w styczniu 2008 r., gdy przedstawiła propozycję umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Janickiej, gdyż nie ma przesłanek do jego wszczęcia.
Nowy szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już w pierwszych tygodniach urzędowania odwołał zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Zdymisjonował również naczelnego prokuratora wojskowego Tomasza Szałka oraz szefów prokuratur apelacyjnych z największych miast, a także szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Były to zmiany na skalę niespotykaną do tej pory w prokuraturze. Odsunięcie poprzedniej kadry miało zagwarantować skuteczność w realizacji programu rozliczania ekipy rządowej premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pod pozorem merytorycznego audytu poddano kontroli najważniejsze śledztwa w kraju, m.in. w sprawie lobbysty Marka Dochnala; w sprawie burmistrza Helu i b. posłanki PO Beaty Sawickiej; w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA (z zawiadomienia samej B. Sawickiej); w sprawie podania niezweryfikowanych danych w raporcie z weryfikacji WSI; w sprawie nieuprawnionego zakładania podsłuchów; w sprawie korupcji w piłce nożnej; w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu; w sprawie afer: gruntowej, węglowej odrolnienia ziemi na Mazurach i akcji CBA w resorcie rolnictwa; w sprawach doktora Mirosława G.; w sprawie domniemanych nadużyć w związku z multimedialną konferencją prokuratury o Januszu Kaczmarku, Konradzie Kornatowskim i Jaromirze Netzlu.

Skok na służby
Jednocześnie premier Tusk zmienił praktycznie wszystkich szefów służb specjalnych. Większość z nich została poddana nie tylko napastliwej krytyce mediów przychylnych rządzącym, ale i postępowaniom dyscyplinarnym, prokuratorskim, a także sądowym. Największy atak przypuszczono na Bogdana Święczkowskiego, Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego (innym szefom służb próbowano udowodnić także uchybienia, nawet najmniejsze) - Bogdan Święczkowski (b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) był atakowany za rzekome stworzenie nieformalnego układu i wywieranie nacisków w wybranych sprawach politycznych oraz sprawę śmierci Barbary Blidy; Zbigniew Nowek (b. szef Agencji Wywiadu) był krytykowany za zajmowanie mieszkania służbowego; Antoni Macierewicz (b. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i b. przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. WSI) był pozywany przed sąd za publikację raportu z procesu weryfikacji WSI; Witold Marczuk (b. szef ABW, a potem b. szef Służby Wywiadu Wojskowego) był oskarżony przez prokuraturę w Łodzi o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy; również śp. Zbigniew Wassermann (b. koordynator ds. służb specjalnych) był m.in. oskarżany o kontakty z przestępcą, który obciążał Jana Widackiego.
W całościowej perspektywie "rządów miłości" sprawy te wpisywały się w strategię represji prawnych wobec byłych szefów służb specjalnych.
W zasadzie jedyną służbą, w której nie przeprowadzono zmian i pozostawała do jesieni 2009 r. poza kontrolą PO, było CBA. Stało się tak tylko z powodu ustawy, która uniemożliwiała zmianę szefa służby. Jednak "afera hazardowa" przypieczętowała los Mariusza Kamińskiego. Pod koniec urzędow
.kjliyoloi / 217.153.242.* / 2011-06-19 16:16
Donald Tusk w trakcie ostatniej konwencji Platformy ponownie wypowiedział słowa o "polityce miłości". Nawet próbował podeprzeć się autorytetem Jana Pawła II. W kontekście dokonań rządu PO, a zwłaszcza jego stosunku do oponentów, jest to kolejna manipulacja i próba "wdrukowania" pozytywnych haseł do programu wyborczego partii Donalda Tuska. Hasła o "polityce miłości" kontrastują również z aktami zemsty na opozycji politycznej i tolerancji dla przysłowiowych "Mira" i "Zbycha".

Rząd Platformy Obywatelskiej od pierwszych dni funkcjonowania w 2007 r. zajął się rozliczaniem swoich poprzedników. Nie było to zwykłe recenzowanie wcześniejszej ekipy i wynajdywanie jej błędów, ale celowa i zaplanowana akcja zmierzająca do wyeliminowania prawicowej opozycji z życia publicznego. Słynne słowa Radka Sikorskiego o "dorzynaniu watahy" z kampanii wyborczej z 2007 r. nie były językowym lapsusem, ale populistyczną zapowiedzią planów szykanowania i represjonowania niewygodnych polityków, byłych ministrów, urzędników, prokuratorów. Pierwszym elementem planów było natychmiastowe przejęcie po wyborach instytucji odpowiedzialnych za wymiar sprawiedliwości i bezpieczeństwo.

Prokuratura - "zmiany z czasów PRL"
W tym kontekście na szczególną uwagę zasługuje przypomnienie sytuacji w prokuraturze. Natychmiast przeprowadzono dymisje na stanowiskach kierowniczych, poddano kontroli najważniejsze śledztwa, wdrożono postępowanie dyscyplinarne wobec byłej szefowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Elżbiety Janickiej.
Przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. nacisków prokurator Aneta Rafałko, była rzecznik dyscyplinarny przy prokuratorze generalnym, ujawniła, że została odwołana w styczniu 2008 r., gdy przedstawiła propozycję umorzenia postępowania dyscyplinarnego wobec prokurator Janickiej, gdyż nie ma przesłanek do jego wszczęcia.
Nowy szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski już w pierwszych tygodniach urzędowania odwołał zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga. Zdymisjonował również naczelnego prokuratora wojskowego Tomasza Szałka oraz szefów prokuratur apelacyjnych z największych miast, a także szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Były to zmiany na skalę niespotykaną do tej pory w prokuraturze. Odsunięcie poprzedniej kadry miało zagwarantować skuteczność w realizacji programu rozliczania ekipy rządowej premiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pod pozorem merytorycznego audytu poddano kontroli najważniejsze śledztwa w kraju, m.in. w sprawie lobbysty Marka Dochnala; w sprawie burmistrza Helu i b. posłanki PO Beaty Sawickiej; w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA (z zawiadomienia samej B. Sawickiej); w sprawie podania niezweryfikowanych danych w raporcie z weryfikacji WSI; w sprawie nieuprawnionego zakładania podsłuchów; w sprawie korupcji w piłce nożnej; w sprawie korupcji w Centralnym Ośrodku Sportu; w sprawie afer: gruntowej, węglowej odrolnienia ziemi na Mazurach i akcji CBA w resorcie rolnictwa; w sprawach doktora Mirosława G.; w sprawie domniemanych nadużyć w związku z multimedialną konferencją prokuratury o Januszu Kaczmarku, Konradzie Kornatowskim i Jaromirze Netzlu.

Skok na służby
Jednocześnie premier Tusk zmienił praktycznie wszystkich szefów służb specjalnych. Większość z nich została poddana nie tylko napastliwej krytyce mediów przychylnych rządzącym, ale i postępowaniom dyscyplinarnym, prokuratorskim, a także sądowym. Największy atak przypuszczono na Bogdana Święczkowskiego, Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego (innym szefom służb próbowano udowodnić także uchybienia, nawet najmniejsze) - Bogdan Święczkowski (b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) był atakowany za rzekome stworzenie nieformalnego układu i wywieranie nacisków w wybranych sprawach politycznych oraz sprawę śmierci Barbary Blidy; Zbigniew Nowek (b. szef Agencji Wywiadu) był krytykowany za zajmowanie mieszkania służbowego; Antoni Macierewicz (b. szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego i b. przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. WSI) był pozywany przed sąd za publikację raportu z procesu weryfikacji WSI; Witold Marczuk (b. szef ABW, a potem b. szef Służby Wywiadu Wojskowego) był oskarżony przez prokuraturę w Łodzi o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego w śledztwie dotyczącym okoliczności śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy; również śp. Zbigniew Wassermann (b. koordynator ds. służb specjalnych) był m.in. oskarżany o kontakty z przestępcą, który obciążał Jana Widackiego.
W całościowej perspektywie "rządów miłości" sprawy te wpisywały się w strategię represji prawnych wobec byłych szefów służb specjalnych.
W zasadzie jedyną służbą, w której nie przeprowadzono zmian i pozostawała do jesieni 2009 r. poza kontrolą PO, było CBA. Stało się tak tylko z powodu ustawy, która uniemożliwiała zmianę szefa służby. Jednak "afera hazardowa" przypieczętowała los Mariusza Kamińskiego. Pod koniec urzędow
jam go / 83.24.166.* / 2011-06-19 15:34
Największą pomoc, jaką Polacy mogą okazać Grekom, ty wybrać ich uroczy kraj na spędzenie letnich wakacji. Pogoda gwarantowana, zabytki niezmiennie wspaniałe, miejscowa ludność uprzejma i uczynna wobec turystów. Minister Sikorski zachwalał Egipt, a ja stawiam na GRECJĘ. Lepiej tam wypocząć i mieć spokojną głowę, niż robić zbiórkę po 26 PLN na głowę, aby nazbierać 1 mld obiecany przez premiera :)
emeryt51 / 84.10.193.* / 2011-06-19 14:10
Pojedziemy do nich na wczasy. Jak nas dobrze obsłużą to będa mieć kasę . To najlepsza pożyczka. Inaczej pieniądze wpadna w czarną dziurę.
Głupek_z_ciemnogrodu / 89.229.83.* / 2011-06-19 13:47
A tutaj co na to nasza dyzma matołowa:
"...Miliard w błoto na początek

1. Okazuje się, że decyzje mogące skutkować wydatkami budżetowymi, rzędu miliarda złotych Premier Tusk podejmuje jednoosobowo i komunikuje je członkom Rady Ministrów poprzez swoje konferencje prasowe.

Tak stało się właśnie wczoraj. „Polska będzie uczestniczyć w mechanizmie gwarancji dla Grecji w kwocie 250mln euro (około 1 mld zł)” powiedział na konferencji prasowej Premier Tusk .

Dodał, „że ten udział w pomocy dla Grecji nie wpłynie na finanse publiczne Polski”, choć akurat wszystko wskazuje na to, że gwarancje dla tego kraju prawie na pewno oznaczają konieczność poniesienia w przyszłości wydatków z tego tytułu. Grecja nie jest w stanie spłacić swoich długów i wszyscy wierzyciele tego kraju muszą się pogodzić z częściową utratą pożyczonych mu pieniędzy.

Po tej decyzji premiera Tuska widać wyraźnie, że coraz częściej Polska realizuje dyspozycje Niemiec i Francji wcale nie wypracowane przy wspólnym stole przez 27 krajów UE, tylko komunikowane nam za pomocą środków masowego przekazu.

Bowiem także wczoraj Kanclerz Niemiec Angela Merkel i Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zakomunikowali całej Europie, że się porozumieli, a w pomocy dla Grecji mają uczestniczyć wszystkie 27 kraje UE, anie tylko te ze strefy euro.

Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie na szczycie w Brukseli w dniach 23-24 czerwca ale Premier Tusk już wczoraj poinformował, że się zgadza choć wiadomo, że takie kraje jak Wielka Brytania czy Czechy są temu rozwiązaniu przeciwne.

2.Premier Tusk podkreślił, że taka decyzja jest wyrazem europejskiej solidarności, choć ta solidarność nie powinna powodować wyrzucania pieniędzy w błoto.

Duża cześć ekonomistów uważa bowiem, że Grecja ani teraz ani w przyszłości nie będzie w stanie spłacić w całości swoich długów i im szybciej zostanie ogłoszona restrukturyzacja greckiego długu (czyli ogłoszenie, że Grecy spłacają tylko ich część, a z reszty wierzyciele muszą zrezygnować), tym dla wszystkich lepiej.

Niemcy i Francuzi nie chcą tego rozwiązania bo ich banki pożyczyły Grekom przynajmniej120 mld euro i strata jakiejś części tej sumy zachwieje ich bilansami, a tym samym będą one wymagały wsparcia przez budżety obydwu państw.

Dlatego kolejną transzą pożyczki dal Grecji w wysokości 12 mld euro (z wcześniej przyrzeczonego Grecji pakietu w wysokości 110 mld euro) chcą kupić temu krajowi spokój do września (Grecja nie musiała by pożyczać na rynku tylko spłacałaby wcześniejsze pożyczki pieniędzmi przekazanymi przez Komisję Europejską).

Kupowanie za kolejne miliardy euro czasu dla Greków niczego jednak nie rozwiązuje bo mimo drastycznych oszczędności budżetowych i podwyżek podatków deficyt sektora finansów publicznych na koniec roku 2010 wyniósł aż 10,5%, a dług publiczny blisko 140 % PKB i te wskaźniki pokazują ,że bez restrukturyzacji zadłużenia w przypadku tego kraju nie może się obejść.

3. Jesteśmy członkiem UE i oczywiście z tego tytułu spadają na nas określone obowiązki ale Premier Tusk wprowadza w błąd polską opinie publiczną mówiąc, „że udzielając pomocy Grecji wykonujemy obowiązki opisane przepisami unijnymi”. Postawa Wielkiej Brytanii czy Czech pokazuje, że to nie jest to obowiązek, a najwyżej postulat do dyskusji na forum UE.

Niestety coraz częściej o decyzjach związanych z naszym członkostwem w UE skutkujących bardzo poważnie dla polskiej gospodarki dowiadujemy się z konferencji prasowych, a wcześniej nie są one choćby przedmiotem debaty w naszym Parlamencie.

Tak było z wejściem Polski do tzw. paktu euro plus mimo tego, że tamta decyzja wiązała się z oddaniem Komisji Europejskiej kompetencji dotyczących kształtowania naszego budżetu czy harmonizacji podatku dochodowego od osób prawnych w skali całej UE.

Tak stało się ze zgodą na gwarancje dla Grecji, choć są to gwarancje pierwsze ale pewnie nie ostatnie bo za parę miesięcy trzeba będzie dla tego kraju, znowu kupić kolejny czas...."
arch / 2011-06-19 15:29 / Tysiącznik na forum

A tutaj co na to nasza dyzma matołowa:
"...Miliard w błoto na początek

Nie w błoto tylko dla niemieckich i francuzkich banków które są umoczone w śmieciowe greckie obligi.

Sensacyjna propozycja Kononowicza – premierze Tusk, sprzedaj żonę!
mietb / 2011-06-19 12:12
Problem w tym, że jeśli im nie pomożemy, państwo będzie niewypłacalne, to wszystkie banki, które "umoczyły" w obligacjach greckich będą mieć problem, co odbije się na ich potencjalnej wypłacalności, gdyż każdy bank jak tylko dostanie depozyt, to albo go pożycza, albo pożycza... i nie trzyma więcej jak 10% kasy, którą jest winien. W związku z tym nawet i bankowe fundusze gwarancyjne nie pomogą... jest RYZYKO UTRATY OSZCZĘDNOŚCI "SZARAKÓW". Problemem jest bankowa finansjera, bo gdyby im kazać trzymać więcej kasy w banku centralnym, zamiast inwestować na lewo i prawo, to np. sam Lehman Brothers, który wpakował się masowo w CDSy nie musiałby walnąć, bo nikt by mu nie pozwolił.
Z drugiej strony same USA i Kanada są ostro umoczone, zadłużone. Albo będzie dalsza wojna finansowo-ekonomiczna, albo coś po czym jak mówił kiedyś jeden z najmądrzejszych: człowiek będzie po drzewach chodzić.
Budyń / 89.72.232.* / 2011-06-23 14:57
Czyli szaraki mają stracić swoje pieniądze albo przez bail-out banków albo w skutek ich upadku - ale mają stracić ? :)
Lol - w USA za Clintona był gorszy kryzys giełdowy niż teraz, ale nikt go nie zauważył z uwagi na oddzielenie bankowości inwestycyjnej od reszty.
Wystarczy wprowadzić własny http://pl.wikipedia.org/wiki/Glass-Steagall_Act a bankrutom pozwolić spływać z prądem.
domyślna / 46.113.179.* / 2011-06-19 13:07
"Jak mówił kiedyś jeden z najmądrzejszych" - Bolek?!
francoreza / 2011-06-19 12:11 / portfel
Grecy oszukali pozostałych członków UE przy wchodzeniu do wspólnoty odnośnie swoich finasów. Żyli za pożyczone pieniądze, a teraz jeszcze protestują?

Albo zaczną w końcu pracować i oddadzą chociaż część tych pieniędzy w Euro, albo należy im umożliwić wyjście ze strefy Euro i wtedy oddadzą wszystko w swojej bezwartościowej walucie.

Tak czy inaczej standard życia Greka słusznie się obniży, a banki zachodnie i tak nie dostaną całości swojego długu. Szkoda już została wyrządzona i żadne protesty greków, czy naciski finansistów nic tu nie zmienią. Konsekwencje i tak ktoś poniesie - najlepiej gdyby ponieśli je i Grecy i banki - po połowie.
ojciecWergiliusz / 83.24.181.* / 2011-06-19 12:02
Grecy to bitny i mądry naród. Jak to mawiają: kiedy się rodzi Grek to żydek płacze. Mam nadzieję że dzięki ich determinacji niemieckie i francuskie banki zostaną z tonami "papierów wartościowych". A dla "pracowitych" co to wyzywają Greków od leni mam przesłanie: napie...dalajcie do setki i zdychajcie bez emerytur dla dobra bangsterów i ich wygodnego życia.
Budyń / 89.72.232.* / 2011-06-23 14:59
Tzn. mamy na...........ć do setki i zdychać bez emerytur dla dobra bangsterów i leniwych, zakłamanych Greków których bangsterzy finansują ? :)
Dziękuję, postoję.
coraz więcej ludzi przeciw "demokracji" / 46.113.179.* / 2011-06-19 13:17
Bardzo przenikliwe spostrzeżenia o Grekach.
Zmuszani do brania pożyczek Grecy ostatnio stwierdzili, że
"jeśli tak ma wyglądać lekarstwo, to oni wolą chorobę".
Tymczasem nasze
„Ministerstwo Finansów zapłaciło w kwietniu 2011 roku równowartość 61,2 mln euro kapitału od długu zagranicznego oraz równowartość 261,7 mln euro odsetek - podał resort finansów w komunikacie” PAP 16.05.2011. I tak co miesiąc!
analfabeta / 149.156.124.* / 2011-06-19 11:36
no to beda mieli GRL.
emeryt51 / 84.10.193.* / 2011-06-19 11:35
Grecja i nie tylko to efekt: wolnego rynku, strefy euro,dyktatu finansjery światowej. Gdzie są nobliści z ekonomii ze swoimi teoriami. Kryzys , a geniusze śpią. Kazda pożyczka udzielona Grekom zaraz będzie wytransferowana na pokrycie istniejących długów , a ludzie dalej będa biedować. Proponuję by w Grecji odbyła się olimpiada. Igrzyska dla gawiedzi , a kasa dla cwaniaków. Duchu Alberta Einsteina wprowadż rzeczywiste /nie utopijne / prawa i teorie ekonomii, bo twoje prawa i teorie w fizyce jak do tej pory są nie podważalne. Do ekonomii można dopasować tylko teorię czrnych dziur /są pieniądze - znikły pieniądze i nie wiadomo gdzie są/.
swiatowy_kryzys / 193.109.225.* / 2011-06-19 09:34
skoro oni nie chcą oszczędzać to dlaczego my mamy im cokolwiek pomagać
euro-oszołom / 87.206.155.* / 2011-06-19 09:40
Ponieważ taki rozkaz dostał Tusk od Merkel.
A rozkaz - to rozkaz !
Wykonać i nie dyskutować !!!!
kropka-toczka / 79.185.228.* / 2011-06-19 11:50
Nic dodac nic ujac.

Najnowsze wpisy