Charles Passy, komentator portalu Marketwatch.com zwraca uwagę, że wysokość wskaźników giełdowych jest tylko jednym z kilku barometrów gospodarczej prosperity. Brak entuzjazmu z okazji ostatniej hossy tłumaczy poważnymi kłopotami jakie trapią inwestorów w USA – utrzymującym się wysokim bezrobociem, spadającymi realnymi dochodami gospodarstw domowych (o 6 proc. w stosunku do 2007 roku), rosnącymi cenami niektórych towarów i usług (benzyna, edukacja), czy niskimi stopami procentowymi, które zniechęcają do oszczędzania. "Amerykanie mają poczucie, że znajdują się dziś w miejscu, w którym nie powinni się znajdować" – tłumaczy nastroje na Wall Street Ken Goldstein, główny ekonomista Conference Board. Na dowód przytacza publikowany przez jego organizację indeks nastrojów konsumentów, który znajduje się na poziomie 69,6 pkt – o prawie 30 punktów niżej niż w październiku 2007 roku i dwukrotnie poniżej rekordu (144,7), odnotowanego w latach internetowej hossy
http://www.parkiet.com/artykul/7,1310274-Hossa-w-USA-bez-fanfar.html
Tym razem ulica hossy nie kupiła
Tyle kasy z FED poszło na nic