Popatrz Pan, Panie Jakimczyk. Jakież to wszystko dziwne. Taki np. Gudzowaty dla odmiany zgadza się w 100% nawet z tymi najbardziej "niewyważonymi" sądami Antoniego Macierewicza:
http://www.polskieradio.pl/trojka/salon/default.aspx?id=57882
"Zacytuje panu wczorajszy wywiad Antoniego Macierewicza dla „Rzeczpospolitej”: Tysiąc najważniejszych przedsiębiorstw w Polsce jest kierowanych przez ludzi związanych z agenturą II Zarządu Sztabu Generalnego LWP, WSW, WSI. Ci ludzie zostali zidentyfikowani. Stąd strach i agresja wobec komisji.” Generalnie jest tu teza, że w gospodarce polskiej są służby bardzo silne. Najważniejsze polskie są pod kontrolą służb specjalnych. Zgadza się pan z ta tezą?
Muszę powiedzieć, że chociaż nie lubię Macierewicza za jego pasję niszczenia, to teza jest właściwa. Dlatego, że zaraz po zakończeniu okresu PRL-u służby specjalne – z tego, co ja wiem – postarały się o opiekę nad swoimi oficerami. Poprzydzielali różnym różne stanowiska. Jednym bardziej lukratywne, innym mniej. W energetyce to już chyba elita jest. natomiast w innych przedsiębiorstwach, jak wylicza Macierewicz, są pozostali. Myślę, że jedne sektory wzięli wojskowi, a drugie cywilni. To jest zresztą naturalna teza. Część tych ludzi, myślę, jest bardzo sprawna, skoro udało im się taki chaos w Polsce zrobić, to coś tam potrafią. Teraz może dostali szansę na to, żeby nie szkodzić, tylko pracować pożytecznie. Ale to jest bardzo prawdopodobna teza. Nie wiem, skąd to Macierewicz wziął, ale ja uważam, że ma rację.
Badał dokumenty.
Ano, to wszystko jasne!
Zacytuję fragment książki o panu, którą napisał Jacek Prześluga: „Złem dla narodu jest istnienie mafii politycznej. To nawet nie jest setka osób, to grupa kilkudziesięciu ludzi, którzy trzęsą Polską, wywodząca się z grup byłych oficerów służb specjalnych.” Czyli właściwie to teza Antoniego Macierewicza. Drogi są inne, ale konkluzje te same.
Potwierdza to, tak. Ale to jest bardzo naturalne dlatego, że każda dobra służba – ja nie ironizuje w tej chwili – ma obowiązek zadbać o swoich pracowników. I oni to po prostu zrobili.
Ale jednocześnie dbać o interes państwa.
Ale to jest oczywiste, że każdy polski obywatel powinien traktować ojczyznę jak matkę, o która dba, na która płaci podatki, która go wiąże względami uczuciowymi, ale i obowiązkiem.
Ale czy w tym wypadku służby dbały o państwo czy o swój własny interes?
Moim zdaniem służby były na niskim poziomie moralnym i dbały o siebie, o swoje tyły.
Działały ze szkodą dla interesu Polski?
To nie jest tożsame. Ale nie były ambitne w tym względzie.
A pan się spotykał z działaniem służb specjalnych?
O, tak! mam tego jak na zawołanie, tylko nikt tego nie chce przeanalizować. Mieliśmy na przykład taki przypadek trudny do uwierzenia, że jeden z szefów UOP-u pan Miodowicz i drugi szef pan Konieczny na użytek premiera, któremu służyli, sfałszowali na nasz temat dokumenty. Nawet mając żądanie ze środka UOP-u, żeby to skorygowali, nie zrobili tego. Zrobili dezinformację, czarny „pijar” chyba po to, żeby ktoś inny dostał się do gazu. Ja przeżyłem groźby zabójstwa, groźby porwania swojego dziecka… to jest takie szemrane towarzystwo, które – jeżeli już mówić prawdę – nadużywa imienia Polski. A naprawdę są bardzo nieprzyjaźni. Podejrzewaliśmy dwa lata, że mamy tajniaczka w pracy i ostatnio okazał się nim szef naszej ochrony. To już jest okropny przykład. Żeby szef ochrony kablował na własna firmę. Na szczęście nie było o czym kablować. Ale jaka to jest etyka? Ludzie tego typu zrobią wszystko.
Mówi pan „szemrane towarzystwo”. Gdzie ono jest ulokowane?
W służbach. W rządzie.
W służbach specjalnych, które teraz działają? Czy byłych?
Musi minąć pokolenie. Oni byli i są. Cały system utajnień powoduje, że… poza tym ci ludzie mają jakąś wiedzę. Ale ten sposób załatwiania spraw… oni tłumaczą sobie, że we wszystkich służbach na świecie można kogoś zabić, kogoś porwać, zrobić świństwo, że to jest normalne. Ale to nie jest normalne.
A w jaki sposób dali sobie do tego prawo? Wszystkie służby specjalne na świecie dały sobie prawo do tego, żeby kłamać, oszukiwać, podsłuchiwać, zabijać…?
Jak ktoś jest silny, to się nie boi, że dostanie w mordę, tylko sam daje.
A w jaki sposób te służby, ci ludzie rządzą Polską? Jak to się dzieje?
Zbiorem intryg, manierą rozmowy… Politycy się na tym nie znają, więc oni napiszą to, co polityk przypuszcza. Na naiwności polityków zasadza się cała siła służb.
Taka jest jedna z tez w książce, w której pan udzielił wywiadu, że to właściwie ci ludzie rządzą politykami, a nie politycy rządzą tymi ludźmi.
Tak, tak. Nie mam wątpliwości. Ale ja nie udzielałem wywiadu w tej książce. Spotkałem się z autorem cztery razy po godzinie.
Ale rządzą czym? Intrygą, podkładaniem fałszywych analiz, fałszywych ocen? Politycy się ich słuchają?
Nie jestem w stanie znać warsztatu tych panów. Ale sięgając do mojego przypadku, jeżeli pan Miodowicz i pan Konieczny potrafili sfałszować dokument wewnętrzny dla potrzeb premiera rządu, to o czym to świadczy? O tym, że po pierwsze – oni się niczego nie boją. Po drugie – wiedzą, że jak to się wyda, to im się nic nie stanie. I to jest prawdą, bo to się zdarzyło dziesięć lat temu."