MacMurphy
/ 84.40.135.* / 2006-11-19 22:02
Nie rozumiem dlaczego pan Jakimczyk przypina wyborcom głosującym na na lewicę etykietkę "o rodowodzie pezetperowsko-wojskowo-ubecko-milicyjnym".
Racjonalna analiza wsparta badaniami statystycznymi wskazuje, że po pierwsze nie ma aż tylu wyborców identyfikujących się pozytywnie ze swoją dawną przynależnością do PZPR, służby w Wojsku Polskim, UB i MO, żeby zapewniło to 20% poparcie. Po drugie motywacje wyborców przy urnie wyborczej są bardzo różnorodne i nieprzewidywalne. Dotyczy to zwłaszcza relatywnie młodych demokracji, a taką jest przecież nasza polska nastoletnia demokracja.
Ja biorę udział w każdych wyborach. Nigdy nie wykluczałem żadnej partii ani komitetu wyborczego. Najczęściej głosowałem na listy radykalnie liberalne, zwłaszcza UPR, ponieważ jestem pewien, że w warunkach laissez-faire mój osobisty interes ekonomiczny zrealizuje się najkorzystniej.
Ale w ostatnich wyboracj samorządowych do rady miejskiej dużego miasta (nie Warszawy) świadomie dla równowagi oddałem głos na trzecią partię w rankingu. I nie było dla mnie ważne, czy jest to PSL, SLD czy inny niezależny komitet. Po prostu uznałem, że żadna z dwu pierwszych partii nie może uzyskać większości. Jestem bowiem głeboko przekonany, że jako wyborca muszę dbać także o to, aby politycy nauczyli się porozumiewania między sobą.
Tak się akurat złożyło, że w dużym mieści w którym mieszkam (nie w Warszwie) trzecią siła była lewica. I zapewniam pana redaktora, że nie służyłem w MO ani w UB, słuzbę wojskową odbyłem w ramach wojskowego szkolenia studentów, a PZPR - owszem należałe, ale ani dla moich obecnych politycznych wyborów ani dla mojej obecnej sytuacji życiowej i zaqwodowej nie ma to żadnego znaczenia.