sc
/ 99.232.235.* / 2009-09-09 18:19
Czy uważasz, że 53% mieszkańców nadaje się do leczenia psychiatrycznego? A jaka część społeczeństwa polskiego według ciebie należy zakwalifikować do ciężkich przypadków psychiatrycznych wymagających zamkniętego leczenia? No i jak wielka powinna być liczba lekarzy psychiatrów wedlug ciebie? Jeżeli napisaleś swój tekst w ten sposób ponieważ jesteś zwolennikiem innego programu politycznego to zrobiłeś to w sposób tak prymitywny jak potrafiłoby napisać dziecko podjudzane przez agresywnych rodziców. Postawa twoja jest bardzo anarchiczna i sprzeczna z zasadami demokracji, która jest niezbędna do budowania i egzystencji zdrowego systemu społecznego. Myślenie w ten sposób prowadzi najkrótszą drogą do anarchii i jest sprzeczne z myśleniem o budowie dobrobytu w kraju. Polska ciągle jeszcze przechodzi z socjalizmu PRL-owskiego do systemu demokracji zachodnich. Trzeba pomóc temu procesowi a nie przeszkadzać. Wiadomo, że powodem niechęci do kupowania stoczni są sami stoczniowcy, którzy utworzyli nową klasę społeczną w Polsce, tzw ,,Klasę Strajkującą’’, która decyduje o tym czy przedsiębiorstwo jest opłacalne czy nie. Jak wiadomo stocznie nie są opłacalne i nie będą nigdy opłacalne z taką załogą i z taką organizacją pracy a więc nawet tylko z tych powodów nie znajdzie się żaden kupiec, który chciałby stracić a nie zarobić. Chyba, że byłby idiotą (słowo, które tak polubiłeś). Jedyną radą jest zamknięcie takich nierentownych zakladów no i bezrobocie. W PRL-u zjawisko bezrobocia było zjawiskiem nieznanym a praca była zarówno prawem, jak i obowiązkiem. Ludzie zdolni do pracy mieli prawo jej żądać. Tych, którzy nie pracowali, można było oskarżyc o społeczne pasożytnictwo. Taki system pozwalał wprawdzie uniknąć braku zabezpieczenia oraz poniżen, jakie bywają udziałem mieszkańców świata rządzącego się prawami wolnej przedsiębiorczości, ale jednocześnie był zachętą do wszystkich możliwych przejawów braku dyscypliny pracy. Co więcej, ukrywał przed wzrokiem obserwatora całe rozległe obszary działalności, gdzie pracownik po prostu nie miał co robić. Polski robotnik czy urzędnik, który miał do zrobienia niewiele lub zgoła nic i chodził do pracy tylko po to, aby na początku miesiąca móc odebrać pensję, wcale nie znajdował w tym bardziej autentycznej satysfakcji niż Anglik czy Amerykanin stojący w kolejce po zasiłek dla bezrobotnych.