I tak d... z tego wyjdzie - w polsce jest zbyt mało demokracji i wolności gospodarczej, żeby stocznie udało się tak po prostu pstryk - odpolitycznić, uwolnić od "Solidarności" i innych starych stalinistów. Przecież im słabsza pozycja stoczni, tym silniejsze związki zawodowe (i o to im chodzi, dlatego "Solidarność" ciągle kopała doły pod stocznią, bo prywatyzacja stoczni to koniec sielanki dla setek związkowych działaczy) a i politrucy mogą zbić na tym kapitał polityczny i dostać w stoczniach parę stanowisk - dlatego ta dziwna sprzeczność interesów "Solidarności" z bieżącą opcją polityczną doprowadziła stocznie do punktu wyjścia.

Donald marzy: "A gdyby jednak jakimś cudem udało się stocznie sprywatyzować? "
Ja odpowiadam: "D..a blada, polska gospodarka jest za mało liberalna, żeby mógł w niej egzystować i rozwijać się przemysł stoczniowy - uważaj Donek, bo odszczekasz swój pseudo-liberalizm"

Na pomysł likwidacji stoczni w Gdańsku pierwszy wpadł M. Rakowski. Podniósł się wówczas taki protest, że pomysł upadł. Dopiero teraz upada cały przemysł stoczniowy, "poprzez doprowadzenie do upadłości". Rządzący mogą odetchnąć - ostatni matecznik sił sprawczych zmieniających władze, zostaje zlikwidowany. Gdyby sytuacja była inna, to czyż Lech W. wraz z KORem na koń nie siedliby, za broń nie chwyciliby poświęceni przez prałata J? Czy wiadome siły nie sypnęłyby twardą (jeszcze) walutą?

myślę, że jak zwykle winni są cykliści

To SLD wywołało problem, głownie przez przejęcie gro dotacji przez swoje spółeczki okołostoczniowe.