JX
/ 91.193.160.* / 2009-12-11 14:14
Czyż nie jest tajemnicą państwową fakt, że członkowie rządu współpracują z mafiosami, wykazując przy tym rażącą nieudolność? Przecież gdyby ukończyli egzamin na zucha to wiedzieliby, że konspiracja na cmentarzu lub na stacji benzynowej jest nie tylko nieskuteczna, ale i śmieszna.
Czy nie jest tragikomiczne, że minister Grad do dzisiaj nie wie, kto nie zapłacił za stocznie?
Czy członkowie rządu nie powinni sami stosować się do zasady głoszącej, że "kto przechodzi do świata mafii, powinien zrezygnować ze stanowisk politycznych"?
To dopiero szef szefów, "dotknięty palcem Bożym", musiał ich odwoływać?
Mariusz Kamiński jest człowiekiem inteligentnym i powinien dostrzegać, w jakim towarzystwie obraca się. Czyż Stefan Niesiołowski nie ostrzegał, że "Platforma Obywatelska to zbieranina gorsza od Samoobrony?
Czy Jan Sztaudynger nie uczył: "Nim język puścisz w taniec, załóż na mordę kaganiec?
W tej sytuacji szef CBA powinien się cieszyć, że wyniósł głowę z całego zamieszania, które wywołał.
A mógł napić się kawy, jak przewodniczący orlenowskiej komisji, pan Gruszka i dostać wylewu.
Mógł mieć wypadek, jak szef NIK, pan Pańko i zginąć w wypadku.
Mógł polecieć helikopterem, jak premier Miller i spaść. Mogło go dotknąć wiele innych nieszczęść.
A gdyby siedział sobie spokojnie, jak wielu innych dygnitarzy na stanowisku i udawał, że coś robi, nie tylko nie spadłby mu włos z głowy, ale jakieś godne stanowisko w administracji unijnej dostałby...
Zachciało mu się odgrywać uczciwego wobec siebie i społeczeństwa, to ma! Znalazł się szeryf z filmu "W samo południe"! I co mu z tego, że może patrzeć w lustro? Zbycho, Miro i Rycho też patrzą, przynajmniej na razie. O ich rosnących obawach świadczy jedynie ściąganie do nas wojsk USA.