Rząd ma kupić PKP wagony? Może jeszcze położyć tory a Tusk będzie motorniczym? Mamy już ponad 20 spółek kolejowych w których zarządach zasiada 350 osób.
Pomimo tego, że polska jest idealnym krajem do rozwoju kolei (słaba sieć dróg, drogie paliwo, duże odległości, tranzyt, mało samochodów na 100 mieszkańców) z hasłem na ustach "tiry na tory!" likwiduje się kolejne połączenia.
Jak długo jeszcze polskie rządy będą tolerowały ten skansen PRLu jakim jest PKP? Dlaczego zawsze lepszy musi być polski bałagan niż czyjść porządek? Dlaczego nie można wpuścić zagranicznym przewoźników z nowoczesnymi pociągami? Jak długo jeszcze interesy związkowo-partyjnej hucpy będą ważniejsze od interesów całej branży i pasażerów?