Firma 2020: łatwo założysz, szybko upadniesz
Nie ma już „jednego okienka”. Aby założyć firmę, wystarczy wysłać jednostronicowy wniosek przez internet. Przeszło 8 lat temu zniknął REGON, a jedynym numerem identyfikacyjnym przedsiębiorcy jest NIP. Jeszcze nigdy założenie firmy nie było tak proste, czego nie można powiedzieć o jej prowadzeniu.
Od 30 lat powtarza się, że ograniczenie biurokracji i uproszczenie procesu rejestracji ma znaczący wpływ na liczbę polskich przedsiębiorstw. W wyniku kolejnych nowelizacji ustawy o swobodzie gospodarczej, formalności zostały zredukowane do minimum. Zmianie uległy także przepisy Kodeksu spółek handlowych - od pięciu lat do założenia spółki z o.o. wystarczy kapitał zakładowy w wysokości tysiąca złotych.
Centralna ewidencja działalności gospodarczej wyparła urzędy gminy
Przeszło cztery lata po terminu wskazanym w ustawie o swobodzie, 1 lipca 2011 roku ruszyła Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej. Nowy rejestr to kamień milowy we wzajemnych relacjach przedsiębiorców i urzędników państwowych. CEIDG pozwala na darmowy wgląd do danych o przedsiębiorcy będącym osobą fizyczną. Dzięki niej w prosty sposób można sprawdzić, czy dane podane przez kontrahenta są prawdziwe, czy jego firma faktycznie istnieje, czy jest zawieszona - przy czym połączenie z platformą nie wymaga bezpiecznego e-podpisu, wystarczy ePUAP.
W ramach centralizacji rejestrów powstała też długo oczekiwana baza pełnomocnictw. Nie trzeba już posługiwać się osobnym pełnomocnictwem, jeśli zostało ono wcześniej zgłoszone w CEIDG. Tu dobre wieści się kończą.
Firmy masowo upadają
Uproszczenie procedur rejestracyjnych spowodowało wzrost liczby nowych podmiotów gospodarczych. Co roku powstaje ich ok. 1 mln. Politycy chętnie chwalą się tymi statystykami i często wykorzystują je podczas kampanii wyborczych. Ukrywają jednak fakt, że blisko 60 proc. nowych przedsiębiorców to samozatrudnieni i ponad 90 proc. nie działa dłużej niż rok. Wzięło się to stąd, że w 2013 roku Sejm cofnął ulgę w opłacaniu składek na ubezpieczenia społeczne, jednocześnie zwiększył składkę rentową do 12 proc. Pobór w wysokości 10 proc. (po 5 proc. od pracownika i pracodawcy) według rządzących był niewystarczający. W wyniku tych zmian koszty pracy wzrosły o kolejne kilka procent.
„Przyjazne Państwo” rozczarowało przedsiębiorców
Postulaty zgłoszone przez nadzwyczajną komisję sejmową miały odbiurokratyzować polską gospodarkę - zmienić niekorzystne przepisy
VAT oraz te związane ze zmianą miejsca prowadzenia biznesu, znieść obowiązek badań lekarskich dla pracowników zmieniających pracę w okresie krótszym niż 5 lat, czy też zlikwidować REGON.
Mimo setek zgłoszonych projektów, niewiele doczekało rozpatrzenia w Sejmie. Komisja okazała się zbyt słaba, aby stawić czoło partyjnej prywacie. Nie pomógł nawet spektakularny wynik partii Janusza Palikota „Nowoczesne Państwo” uzyskany w wyborach parlamentarnych w 2015 roku (17% poparcia, dzięki odpływowi elektoratu lewicy w kierunku środka) i jego ponowne przewodnictwo w komisji. Ostatnie posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej odbyło się w grudniu 2017 roku, dziesięć lat po jej powołaniu.
Polska nie podniosła się z kryzysu
Po kolejnym kryzysie gospodarczym w 2015 roku, Polska nie była już tygrysem Europy Środkowo-Wschodniej. Przez następne lata jej PKB nie przekraczał 2 proc. - To za mało, aby dogonić kraje wysoko rozwinięte gospodarczo - mówili zgodnie obserwatorzy. Nie pomogło zwiększenie obszaru specjalnych stref ekonomicznych ani wprowadzenie dalszych zwolnień dla inwestorów. Ponadto zwiększyły się wydatki budżetu państwa, a ośmioprocentowy deficyt sektora finansów publicznych i rosnąca inflacja na wiele lat pogrzebały myśl o wprowadzeniu Polski do strefy euro. Z drugiej strony, po nam wspólna waluta, skoro zrezygnowały z jej Niemcy i Francja?
Kraj tonął w długach. Zmuszony tą sytuacją rząd zaczął szukać pieniędzy w kieszeniach podatników. Wywołało to liczne przejawy niezadowolenia. Ludzie wyszli na ulice, by jak przed laty "żądać chleba". Zbyt duże obciążenia fiskalne spowodowały również ucieczkę biznesu do szarej strefy. Nikt już nie pamiętał propozycji „3x15”, a plan odbudowy ekonomicznej zakończył się fiaskiem.
Firmy potrzebują stymulacji
Po zakręceniu kurka z unijnymi dotacjami entuzjazm przedsiębiorców nagle osłabł. Firmy przestały inwestować w kadrę, strumień pieniędzy popłynął w kierunku twardych inwestycji (sprzęt i nieruchomości), gdzie ich wartość jest namacalna. Po audycie Komisji Europejskiej okazało się, że większość szkoleń była po prostu niepotrzebna. Zmarnowano miliony, a jedynym wygranym była branża szkoleniowa.
Codziennie media donosiły o kolejnej firmie-wydmuszce i jej milionowych długach. Przedsiębiorcy przyjęli postawę roszczeniową; duch „wolnego rynku” krążył nad kolejnymi upadającymi zakładami, które nie potrafiły odnaleźć się w nowych realiach. S