Musi być niezły krach obecnej piramidy finansowej, kiedy dołują papierowe złoto -2,08%, kiedy kruszcu nie można dostać na rynku.

Banki przestają już zarabiać, bo coraz więcej ludzi orientuje się na czym to polegało, pożyczanie czegoś, czego w ogóle nie ma i przejmowanie w ten sposób czyjegoś majątku.

The bankers and financiers are badly overplaying their hands, again, and people are starting to catch on to the scam.

Real wealth is tangible things produced with tangible effort. Loans made out of thin-air 'money' require no effort and are entirely ephemeral. But if those loans are used to acquire real ownership of real assets, then something has been exchanged for nothing and one party is getting screwed.

Kanclerz Merkel nie zgadza się na redukcję długu Grecji, bo umowa euro tego nie zezwala. Czyli fajnie ich urządzili przy pomocy skorumpowanej elity, która pieniążki trzyma w Szwajcarii.

A teraz przejmą ich majątek w całości, bez wojny.
Teraz są po to wojny walutowe i zadłużanie ponad możliwości spłaty, przy sztucznym zaniżaniu oprocentowania, a potem nagle w górę.

What have the bailouts achieved? Well, the Greek economy is doing worse than ever, and the people are poorer than ever; and both have a lot more bad ‘news’ to come. The bailouts needed to be as big as they were to 1) successfully make the international banks ‘whole’ that had lent as much as they had into the Greek economy, 2) get the IMF involved, 3) and absolve the notorious -and cooperative- domestic oligarchy from any pain. And make all the usual suspects a lot more money in the process. It therefore doesn’t look at all unlikely that Greece was saddled with an artificially raised deficit, and that the intention behind that, all along, was to get the Troika ‘inside’ for the long run. So the country could be stripped of all its assets.

Grecja boi się nawet otworzyć giełdę po "uratowaniu", którego nawet nije powąchali bo od razu poszło do wierzycieli, bo wszystko by natychmiast spadło do zera, szczególnie banki. Dlatego nadal tylko 60 € dziennie można odebrać z własnych depozytów, zanim i na to nie będzie ani grosza.

Paranoja kosmiczna.

Pekao zasilił szeregi spadających, -0,59%.

Balonik pęka.

Czekamy jeszcze tylko na PKN.

Kolejny krach przychodów w I kw. 2015 r. pokazał PKN Orlen. po ich załamaniu w IV kw. 2014 r.

Koniec petrodolara, łupków, euro

Wysokie wyceny akcji

Największym problemem wydają się wygórowane wyceny akcji. To konsekwencja tego, że fala amerykańskiej hossy w ostatnich dwóch latach opierała się tylko częściowo na wzroście zysków korporacji. W jeszcze większym stopniu był to efekt wzrostu cen, jakie trzeba było płacić za te (rosnące) zyski. Od początku 2013 r. prognozowane przez analityków zyski firm urosły o ok. 13 proc., zaś S&P 500 – o ponad 40 proc. Lukę między tymi dwiema liczbami nieuchronnie musiał wypełnić wzrost wskaźnika cena/zysk (P/E). O ile przed falą hossy z 2013 r. za akcje z S&P 500 trzeba było płacić około 13-krotność zysków prognozowanych na kolejne 12 miesięcy, o tyle teraz jest to około 16,5-krotność.
Historycznie wskaźnik P/E wyżej był wyłącznie w ostatnich latach tzw. bańki internetowej (1997–1999) oraz w pierwszych latach bezpośrednio po jej pęknięciu. Gdyby porównać obecną wartość S&P 500 z wartością wyliczoną na podstawie popularnej wśród analityków dziesięcioletniej średniej P/E, to okazałoby się, że indeks jest jakieś 20 proc. wyżej, niż „powinien" być według tej normy.
Do podobnych wniosków prowadzi analiza alternatywnych wskaźników, takich jak cena/wartość księgowa (2,8) czy też EV/EBITDA (12,0)

Tomasz Hońdo 18-07-2015, ostatnia aktualizacja 18-07-2015 16:07

Od której strony nie spojrzeć to i tak widać tam przewartościowany balon