OjciecDoktorDyrektor
/ 83.29.103.* / 2010-12-27 16:56
Wojna konwencjonalna z Koreą Płn. może być gorsza niż w Wietnamie, tu też są analfabeci-fanatycy,
nacjonaliści, gotowi na boso i na głodniaka walczyć kałachami (sprzedawanymi masowo z Chin i Rosji), do ostatniej kropli żółtej krwi. Tyran ich wprawdzie gnębi, ale gdy zaatakują ich z zewnątrz, to zaraz ujmą się za swoim tyranem i razem zechcą wygnać najeźdźców. Powtórka z Wietnamu gwarantowana, a poprą ich ochotnicy - najemnicy z Chin i Rosji, Iranu itd. Pozostaje błyskawiczna wojna konwencjonalna, atak "sił jasności", zachodniej cywilizacji na "siły ciemności", z punktowymi ciosami nuklearnymi małej mocy (na obiekty reżimowe i militarne, schrony, punkty dowodzenia, centra energetyczne i komunikacyjne, łączność, Internet lokalny, TV i Radio - aby obezwładnić, unieruchomić i unieszkodliwić tę milionową "armię zła", fanatyków, i to w ciągu kilkudziesięciu minut.
Parę rakiet pewnie odpalą i te wypada zniszczyć jeszcze nad terytorium Korei Płn. Do prewencyjnego ataku nadają się najlepsze oddziały antyterrorystyczne z wszystkich państw miłujących pokój, biorących udział w rozbrojeniu tego współczesnego Hitlera/Stalina, jakim jest przywódca Korei Płn.
Podobnie jak do Afganistanu, najpierw należy wykorzystać najemników, ochotników "jasności", walczących o pokój z ochotnikami "ciemności" (najczęściej z Chin, Rosji, Iranu, Afganistanu, Syrii itd.)
za duże pieniądze... Cały nasz kontyngent z Afganistanu można na parę godzin skierować do walk w Korei Płn., obiecując wyższe honorarium za te akcję... Honorarium za ten plan proszę przelać na konto finansowania sił jasności.