Po prostu, scenariusz miał by byc podobny do tego zastosowanego w Iraku.
Najpierw zainteresowane wywiady "znajdą odpowiednie materiały (dowody)", potem je podrzucą gdzie trzeba, rozpropaguje sie to medialnie, i Iran podobnie jak poprzednio Irak wyłozony na talerzu, do jedynie słusznej interwencji , w obronie demokracji i wartości.
A że potem okaze sie , że to blef, kto o tym będzie pamietać, jak juz bedzie wojna i zaangazowane strony, beda juz grać na innej nucie propagandowego urabiania plebsu.
Z Iranem cos jednak nie wychodzi, najwyraźniej MAEA nie łyka wszystkich "rewelacji" zachowujac dystans, polegajac raczej na opiniach swoich inspektorów, którzy to ostroznie traktuja doniesienia zainteresowanych wywiadów, weryfikujac te sensacje z innymi źródłami danych.
A to zainteresowanym stronom moze nie podobac sie.
Okazuje sie ze MAEA ma lepszych specjalistów od rzadu USA, który podobno dał sie wywiesć w pole, sensacyjnym wywiadowczym doniesieniom o atomowej irackiej bombie.