@Tornado F5 c.d.
/ 109.243.5.* / 2010-05-04 17:53
Takie zwroty jak „uspokój się!”, „nie zabijajcie nas!”, „patrz mu w
oczy!”, „dawaj pistolet!” w języku polskim mogły zostać wypowiedziane tylko
przez pasażerów samolotu. Natomiast komenda w języku rosyjskim: „Wszyscy z powrotem,
wychodzimy stąd!” mogła być oddana przez dowódcę oddziału specjalnego, który rozstrzeliwał
rannych Polaków. O innych momentach w filmie nawet nie ma co mówić. Kto jeszcze wczesną wiosną
– 10 kwietnia, rankiem, mógł stać w samej białej koszuli w zimnych smoleńskich lasach, obok
samolotu, który przed chwilą runął, oprócz członka załogi? Inne znane i bezpośrednie dowody
Katynia – 2 każdy zdrowy człowiek może zobaczyć sam. Swoją drogą, nasz kolega – w
przeszłości starszy oficer oddział specjalnego Ministerstwa Obrony, twierdzi, że po zawaleniu
operacji (wideo, które zdążył sfilmować Andriej Mienderiej) jej wykonawcy już nie żyją. Tak samo
jak i strzelcy drugiego eszelonu – ci, którzy brali udział w likwidacji nieudolnego
oddziału specjalnego.
Polacy, którzy przeżyli katastrofę, zrozumieli, że komandosi „w czarnych ubraniach”
(w filmie) przyszli ich zabić i odstrzeliwali się. To słychać w filmie. Wykonawcy dyspozycji
Putina „pracowali” z tłumikami. Ale nagranie wideo z dźwiękiem i widokiem zarówno
atakujących jak i ocalałych zdemaskowało wszystkie ich wybiegi. Dlatego jedne „rosyjskie
osoby oficjalne” przez dwa tygodnia nie mogą podrobić treści „czarnych
skrzynek”, a drugie, pojąwszy, że sprawa pali się, puściły do mass mediów balon próbny na
temat „kaukaskiego śladu” w rozbiciu się samolotu prezydenta Polski. Ciąg dalszy
nastąpi, rosyjskie i polskie „osoby oficjalne” dopiero rozpędzają się. Jednakże nie
zdołają już zatrzeć śladów. Z drugiej poprawki dochodzimy do wniosku, że „oficjalne
dane” na temat „materiału genetycznego” zamiast ciał 21 Polaków nie są zgodne
ze stanem szczątków samolotu. Oznacza to, że zginęli z innej przyczyny. Przyczynę tę wyjaśnia
film Andrieja Miendierieja. Poprawka trzecia. Wszyscy eksperci jednogłośnie przytoczyli paralelę
z niedawnego upadku samolotu przy lądowaniu na lotnisku Domodiedowo w Moskwie. Ale warunki tam
były zupełnie inne. Załoga samolotu Ту-204 lecącego z Egiptu była na nogach od
wczesnego ranka, czyli prawie całą dobę. Po odlocie z Moskwy do Hurghady nastąpiło krótkie
spięcie kabla i pojawiło się dymienie. Po przebyciu sporej odległości trzeba było zawracać.
Oczywiście nerwy wszystkich były napięte
Po wymianie instalacji załoga tym samym samolotem, z tymi samymi pasażerami znowu poleciała do
Hurghady. Trzeba było namawiać i uspokajać pasażerów, że nie ma więcej żadnego niebezpieczeństwa.
Bezpośredni lot do Hurghady trwa, w zależności od typu samolotu, około 5 godzin. Przylecieli do
Egiptu. Z uwzględnieniem awaryjnego powrotu i remontu, załoga Ту-204 miała już
przepracowane 9 godzin. Norma godzin lotu została wyczerpana. Normalnie należało iść odpocząć. Co
robić – zamawiać hotel i płacić za postój samolotu? Strata tym większa, że planowych
pasażerów już wywieziono na lot powrotny. Kompania lotnicza za to nie podziękuje. Zgodzili się
więc lecieć z powrotem. Niedaleko od Moskwy popsuł się sprzęt nawigacyjny. W odróżnieniu od polskiego samolotu panowała głęboka noc, i 21-22 marca nad całą Moskwą stała
gęsta mgła. Lądowanie według przyrządów „koszących” nie udało się, załoga zmęczona
i rozdrażniona, a tu jeszcze radiowy wysokościomierz zawył. Dokucza, że niby to ziemia jest
blisko – a idź ty…! W rezultacie – typowy błąd zaufanego do siebie
doświadczonego pilota, który setki razy sadzał samolot w podobnych warunkach. Prawie na
lotnisku macierzystym.
Na smoleńskim lotnisku „Północny” nic podobnego nie miało miejsca. Nie była to
noc, nie było takiej mgły, załoga nie była zmęczona, nie musiała spędzić całego dnia w
napiętej i nerwowej atmosferze. Sytuacja normalna, załoga wypoczęta i czujna. Sprzęt
nawigacyjny pracuje doskonale, aż do postronnej ingerencji w sterowanie samolotem na małej
wysokości.
Z trzeciej poprawki dochodzimy do wniosku, że warunki pogodowe i stan załogi w danym przypadku
nie mogły być główną przyczyną katastrofy. Poprawka czwarta. Oba samoloty, których wypadki
były porównywane przez ekspertów, są podobnego typu. W Smoleńsku ТU-154, w Domodiedowo
ТU-204. Samolot, który leciał z Hurghady, też spadł do lasu, i także oderwało mu
skrzydła. W efekcie – dwie osoby w oddziale reanimacji, reszta odniosło rany różnego
stopnia ciężkości. Po upadku w lesie samolotu podobnego typu w chwili znalezienia szczątków
Tu-204, który leciał z Hurghady, wszystkie osoby żyły!
CAŁOŚĆ NA
http://www.rupor.info/analitika/2010/05/01/v-ubijstve-kachinskogo-viden-pocherk-putina/