Nora
/ 83.4.226.* / 2009-03-20 14:45
Gdy sześć lat temu założyliśmy internet w domu, było wielkie wyszukiwanie informacji,czatowanie itd...Potem mąż zaczął rozmawiać na gg z różnymi ciekawymi kobietami. Bardzo dużo mi opowiadał o ich pasjach, podróżach, problemach życiowych . Z niektórymi się nawet spotykał na kolacji w restauracji w różnych dużych miastach podczas swoich licznych wyjazdów służbowych. Nie przeszkadzało mi to.Jego radości były moimi radościami. Do czasu. Trafił w sieci na samotną kobietę z dzieckiem.Zaczął żyć na bieżąco sprawami i problemami dwóch domów. Ciągle o tym opowiadał. Spotkał się z nią raz na neutralnym gruncie. My zaś zaczęliśmy się kłócić,bo widziałam co się dzieje. Im bardziej się kłóciliśmy, tym mój mąż coraz więcej czasu poświęcał na gadu-gadu. Ja nie miałam dostępu do tych rozmów.To trwało ponad półtora roku Wiem tylko, że w tym wirtualnym świecie był adorowany bez końca, a po drugiej stronie siedziała kobieta-ideał,bajka-to potem wyjaśniła mi pani psycholog. Między nami było średnio, ale nie całkiem źle, gdy mój mąż zaczął rozmawiać ze mną o rozwodzie. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, że dla kobiety której tak na dobre nie zna,chce przekreślić kilkanaście lat naszego małżeństwa,nasze wspomnienia, dzieci nastolatki miały mieszkać z nową mamą. To był szok dla mnie. Najbardziej bolało mnie to , że do ostatniego dnia jadł to co ugotowałam, tydzień wcześniej byliśmy razem na imieninach u znajomych a późnym wieczorem poszliśmy do łóżka. W tym samym czasie mąż i internetowa znajoma omawiali sprawy urzędowe i gdzie mam się wynieść. Jednak awantura i stanowczy opór jego rodziców spowodowały że się opamiętał. Przez miesiąc leżał po pracy i się patrzył w sufit. Najbardziej bolało go, że jego rodzice i nasze dzieci stanęły po mojej stronie. Został sam. Od tego czasu minął ponad rok. Skończyły się wszelkie rozmowy na gg. Wróciliśmy do siebie. Ale nie ufam już mężowi. Jestem chorobliwie podejrzliwa. Mąż też teraz bardzo rzadko jeździ na delegacje.Kobiety ! Nie można ufać facetowi. Nie dawajcie im wolnej ręki. Myślę ,że też ufała żona Kazimierza Marcinkiewicza. Znalazł sobie drugą i młodszą, a ona cierpi.Wiem jak bardzo,chyba jeszcze bardziej ode mnie.