Tak sie zastanawiam od dluzszego czasu, analizujac przeszlosc, mniej wiecej 10 lat do tyłu, te te wszytski korekty, pseudo bessy to w duzej mierze robota naszych kochanych biur maklerskich z analitykami razem wzietymi. Zawezajac analize do ostatnich 2 lat i robiac zalozenia do 2009-2010 roku tak naprawde zadna bessa nam nie gozi. Kasy przybywa, fundusze unjne płyna. popłyna jeszcze bardziej, przynajmniej w budownictwo, a przy okazji nakreca sie banki, ubezpieczyciele, podobnie ze spozywka i chemia. Przy okazji zwyzkowac beda rodzynki, bez wzgledu czy to biotechnologia, czy informatyka. Hossa jest tak naprade jedyną mozliwa droga, fundusze bede dokupywac, a jak beda to i ceny w gore. A te korekty czy bessy, to granie na frajerów i wzbudzanie paniki. A po co , po to by istniec, by moc drukowac takie czy owakie komentarze, by zyc z niemałych prowizji bior maklerskich, by przy okazji przekrecic kilku klientów. Prosty experyment, prawie dowolne papiery albo portfel kupiony 3 lata temu, do dzis trzymany bez zadnych ruchów, jaki mamy przyrost? porownywalny z aktywną grą, czesto wyzszy, a przy okazji ile nerwów mniej, ile morza browaru mniej wypitego. Tak wiec co powie Ben Bernanke czy Big Ben nie ma naprawde dla nas zadnego znaczenia, nie dajmy sie zwariowac i nie dajmy zarabiac zbytnio maklerą, a bedziemy i mniej znerwicowani a przy tym i bogatsi.