bzdet jakich mało.
1) firmy motoryzacyjne maja mocno zdywersyfikowane źródła dostawców częsci /np chinskie, indjskie denso, w samej polsce sa bodajze 2 fabryki pracujące dla m.in toyoty(wałbrzych)/, firmy elektroniczne b szybko znajda zrodlo dostaw z taiwanu (np toshiba juz ma zapewnione dostawy wafli krzemowe 300 mm)
2)jak klękał przemysł motoryzacyjny w USA to na siłe szukano haków na japońskie auta i znaleziono np dywanik blokujacy pedał (oczywiscie byla to niezla sciema no ale dla tak mądrego spoleczenstwa jest to problem) co to oznacza? ano to ze obecny kryzys w dostawie tylko niektorych modeli samochodow bedzie jak znalazł dla padliny wytwarzanej przez wielka trojke z Detroit.
3) elektroniki w magazynach calego swiata jest w bród a chinczycy na tym skozystaja najbardziej, zwłaszcza ze elektronika z japoni jest dobra ale i drozsza , co pokrywa sie z tendencja kupowania gorszego ale tanszego, zarowno przez trend samych producentow jak i na skutek biedbiejacych spleczenstw.
4)jak taka unia europejska tak bardzo chce teraz pomoc japonii niech zniesie dodatkowe cla na ich produkty np na 2 lata...
zanim autor napisze art moze troszke przemysli swoje dywagacje i weryfikuje je zanim opublikuje..

Ludzie, mówimy o samochodach, a nie o kosmetykach czy żywności. Tu nie zastępuje się tak łatwo jednej marki - drugą. Wierni marce klienci są w stanie poczekać. Zatrzymanie produkcji nastąpiło tez w "stosunkowo dobrym czasie", bo samochody na rynku nie idą jak woda. Nie widzę dużego ryzyka dla udziałów japońskich samochodów w rynku. Ale koszty zatrzymania linii, ze względu na wszystkie inne straty, które taka aktywność generuje na pewno dla firmy będą ogromne.

W normalnym biznesie istnieje zarządzanie ryzykiem. Na poziomie strategicznym definiuje się redundancje i alternatywne źródła zaopatrzenia. Oblicza się i optymalizuje taki plan awaryjny finansowo. Wypadku klęski żywiołowej wprowadza się plan w życie. Oczywiście komponenty i wyroby będą trochę droższe, linie komunikacyjne mogą nie być optymalne, ale będzie działać. Chyba, że ktoś zrobił głupio i nie przygotował się. Wtedy inni przejmą jego rynek.