jak ktos kogos zechce zabić, to udusi gołymi
rękami. Przemocy na świecie i tak nie da sie powstrzymać,

Botycki i jego jak zwykle złote myśli. Po cóż więc jakiekolwiek ograniczenia na broń? Niech będzie można ją kupić w każdym kiosku "Ruchu". Sąsiad za głośno słucha muzyki - kula w łeb. Ktoś wymusił pierwszeństwo na ulicy - dwie kule w łeb itd. W myśl zasady doboru naturalnego nic nie dokona naturalnej selekcji lepiej niż broń palna. A i Ziemia nie będzie się przeludniać.

ździcho zrób coś ze swoim skrajnym podejściem do dyskusji,

Przeczytaj najpierw wypowiedź Botyckiego, a potem moją. Wtedy zobaczysz kontekst. Wykazuję Botyckiemu, że liberalizm w sprawie broni zwiększa ryzyko utraty życia, a nie zmniejsza.

Statystyki uważam za miarodajne jak najbardziej, ale my tu nie dyskutujemy o tarczach ani manekinach ile w nich trafień, tylko o żywych istotach. Pewnie, że można sobie porównywać, że przykładowo Białymstoku więcej zastrzelonych na tysiąc mieszkańców, a w Lublinie mniej. Tyle że ja wypowiadam się osobiście. Dla mnie KAŻDE życie ludzkie nie jest workiem pieniędzy, skrzynką wódki, czy czymś, co się rachuje, dla mnie jest najwyższym dobrem, dlatego to dla mnie żaden powód do radości, że w Lublinie mniej zastrzelonych niż w Białymstoku. Ja patrzę na jednostkę. Wyobraź sobie, że idziesz w Szwajcarii na dyskotekę z gunem w kieszeni. Ktoś Ci zaszura i z pewnością wyjmiesz go jak będziesz podpity. Jak Twój oponent nie będzie miał guna w kieszeni to się przestraszy Twojego i zmyje się czym prędzej. Oby. Co jednak, jeżeli BĘDZIE go miał? To już nie są żarty (ani statystyki). To ludzka natura.

ale tam ludzie maja bron i chodza na dyskoteki i nie slychac zeby od
tego ludzie gineli na imprezach,

Czy ja pisałem o strzelaninach na dyskotekach? Dałem dwa przykłady ryzyka dla porównania:
1) broń vs broń
2) broń vs brak broni
+ ludzki odruch obronny.
Twoim zdaniem ryzyko 1) niczym nie różni się od ryzyka 2)?

Tutaj swoje racje popiera się DOWODAMI.

Czy ten portal nazywa się Investigation.pl? Nie. Nazywa się Money.pl. Jak już jesteś taki skrupulatny, to pisz tutaj tylko i wyłącznie o pieniądzach.

a ile jest sytuacji w ciagu roku takich ze ktos w
szale, siekiera czy nozem kogos zaciuka, sie pytam?

Dużo. Tyle, że wiele takich noży kuchennych nie zmieści się w damskiej torebce czy w kieszeni marynarki, a o siekierze to już nawet mowy nie ma. To powoduje u zabójcy pewien dyskomfort, gdyż musi pracować tymi narzędziami w pomieszczeniach zamkniętych, głownie w mieszkaniach. A z takiej 38ki można sobie postrzelać i w tramwaju i na ulicy i w hipermarkecie i na przyjęciu pozostając przy tym niezauważonym i można szybko zbiec..

nie wiem co w/w wpisem
chciałeś udowodnić

Po co mam cokolwiek udowadniać. Ja nie jestem jakimś chorobliwie ambitnym bojownikiem o swoje racje. Piszę tu tylko o tym, co mogłoby się wydarzyć, gdyby ludziom, którzy "posługują" się nożami i siekierami udostępnić jeszcze zgrabniutką broń palną. Czy uważasz, ze nie zmieniłoby to statystyk? Czy uważasz też, że pozwolenia na broń palna otrzymują TYLKO I WYŁĄCZNIE ludzie rezolutni i odpowiedzialni?

A legalnej broni nie
sprzedaje się bez odpowiednich badań, wywiadu środowiskowego etc.

Uważasz, że po pomyślnie zdanych testach nie zachodzą żadne zmiany w osobowości człowieka na przestrzeni jakiegoś czasu, albo pod wpływem jakiegoś traumatycznego wydarzenia? Człowiek to nie cyborg, któremu co jakiś czas wymienisz iskrzący lub zaśniedziały obwód. Powtarzam, DLA MNIE ważne, że ginie KTOŚ, a nie że w tym roku zginęło mniej niż w tamtym.
ale na pewno więcej szaleńców ma dostęp do noży
i siekier niż do broni.

Do noży i siekier maja dostęp wszyscy ludzie. Nie o każdym szaleńcu natomiast wiadomo, ze jest szaleńcem. Można nim się stać w każdej chwili. Pozdro.

Ty nie doceniasz jej
roli.

No, nie za bardzo. Statystyki odnotowują to, co WYCHWYCĄ. Zakładając nawet, że wychwycą wszystko, to i efektem ich istnienia jest PORÓWNANIE. Statystyki są użyteczne po to, byśmy znali liczby. Na ich podstawie można np. zorganizować odstrzał bobrów w lesie lub przeniesienie ich nadmiaru do ekosystemu, gdzie ich nie ma. Z ludźmi jednak sprawa ma się inaczej. Skoro w Lublinie ginie mniej ludzi od kul niż w Białymstoku, to czy jest to bodziec do tego, by wydać w przyszłym roku więcej pozwoleń na broń w Lublinie?
dlatego nie należy im
odbierać przywileju posiadania broni w celu ochrony zycia czy meru.

Czy ja sugerowałem gdziekolwiek, by odbierać pozwolenia na broń ludziom, którzy już je posiadają? Ja jestem za tym, zeby ludziom w miarę często (przynajmniej raz w miesiącu) organizować testy na poczytalność. Mój znajomy, emerytowany wojak ma pozwolenie na kbks. Podbijają mu pieczatkę raz do roku. Ostatni test miał w....1989tym!! Jedyny zresztą - przed wydaniem pozwolenia.
posiadania broni w celu ochrony zycia czy meru.

Inny kontekst. Masz w domu gnata 38. Wpada Ci w nocy dwóch z 45tkami (niekoniecznie pokazują Ci je).
1)Sięgasz po swoją 38kę, lub
2) Nie robisz tego, by myśleli, ze w ogóle nie masz żadnego guna.
W obu przypadkach jest pewne, ze ogołocą twój sejf, a w drugim przypadku jest cień szansy, że przeżyjesz. Czy tu trzeba statystyk. Wystarczy odrobina znajomości ludzkiej natury.
Poza tym ja raczej skłaniam się ku wnioskowi, że większe korzyści ten liberalizm przynosi producentom i sprzedawcom broni niż obrońcom swego życia i mienia.
0
2010-09-30 15:14:48 | 95.51.74.* | maxio2000

Powtarzam, DLA
MNIE ważne, że ginie KTOŚ, a nie że w tym roku
zginęło mniej niż w tamtym.


zrozum, że nie żyjemy w Świecie idealnym bez ginących ludzi

Co nie oznacza, że nie możemy w żadnym stopniu zminimalizować jego wad. Mój znajomek w końcu zdał tego kbksa. Powiedział, ze tak będzie lepiej, bo czasy zrobiły się niebezpieczne. Oczywiście, że ktoś inny z tego samego powodu zbroi się po czubek głowy, bo tak też można. Statystycznie tego faktu nijak nie ugryziesz. Wszystko zalezy od czyjejś decyzji.

bedzie zakaz posiadania siekier i noży.