"luka między zaplanowanymi a ściąganymi podatkami jest coraz większa" - nie nazywajmy tego "ściągalnością". "Ściągalnością" to może być co najwyżej różnica pomiędzy tym, co zadeklarowali podatnicy, a tym, co wpłynęło w terminie. Jak sobie Państwo, rękoma ministerstwa, zaplanowało wpływy na podstawie liczenia pająków na suficie, to niech się Państwo martwi, że nie umie tego zrealizować, a nie zaczyna od straszenia kontrolami i utrudniania życia podatnikom, którzy z planami urzędasów i polityków-debili nie mają nic wspólnego. Z takim podejściem to niedługo do płacenia podatków mogą zostać tylko państwowe molochy, a cała reszta rozsądnych przedsiębiorstw wyprowadzi się za granice, nawet najbliższe...