marek 19.53
/ 83.24.36.* / 2007-11-05 23:34
A przeczytałem.
Ponieważ, paradoksalnie, to rząd (partia rządząca) zaproponowała wybory to nic nie stało na przeszkodzie aby dokonano nominacji nieco wcześniej.
Ponadto ogłoszenie wyborów nie oznacza przegranej partii rządzącej. Jeżeli tak, to wybory nie mają sensu.
Zdaje Pan sobie sprawę z tego, mam nadzieję, że od ogłoszenia wyborów do sformowania nowego rządu może upłynąć pół roku albo więcej.
Nic nie stoi na przeszkodzie by aktualny rząd i parlament zgłosił stosowne poprawki do konstytucji i ustaw. Już wyobrażam sobie "darcie mordy" przez lobby prawników.
Stosujmy jednak prawo, nawet na etapie propozycji zmian, równoważnie - jeżeli nie wolno nominować (w takiej propozycji jest założenie z góry nieuczciwości i kolesiostwa) to również sama zapowiedź dekaczyzacji oraz dorżnięcia watahy powinna być traktowana jako groźba karalna (to nie ma przecież nic wspólnego z kwalifikowaną wymianą kadr).
A ponieważ groźby padły przed nominacjami mogę je potraktować jako uzasadnioną ochronę praw pracowniczych.
poprawka 1. Rząd z chwilą ogłoszenia wyborów zaprzestaje wszelkiej działalności.
P.S. Oczywiście jestem przeciwny wszelkiemu kolesiostwu, nominacjom dla odprawki. Ale również przeciwny generalizowaniu. W swojej krytyce nie dokonał Pan żadnej analizy, nie wykazał bezzasadności, kolesiostwa. Nawet artykulik od Money tego nie sugeruje.
W dodatku wywołany przez ludzi, którzy twierdzą, że
walczą z korupcją.
Nominacja w NIK ludzi z opozycji jest lepszą gwarancją walki z korupcją niż nominacja z opcji rządzącej. I to ew. powinno być zapisane w prawie. Kontrola należy do opozycji
A w dodatku to nie są stołki przynoszące jakieś niesłychane profity. W odróżnieniu od nagrody dla Olechowskiego.