Ten byly funkcjonariusz SB przyjal wzorcowa line obrony: wspolpracownik nie byl swiadomym wspolpracownikiem, agentow UB czesto werbowalo aby uchronic ich przed represjami ze strony tegoz UB, ponadto zadnych innych szczegolow facet nie pamietal. Ten schemat bedzie teraz powtarzany przez wszystkich lustrowanych, lustratorow i lustrzarzy.
Ponadto: z tego sadowego spektaklu wynika, ze Panstwo Gilowscy zaliczali sie do komunistycznej nomenklatury maz na wieloletnich kontraktach/stypendiach w ZSRR, itp. Logiczne wiec jest, ze p. Gilowska swiadomie informowala SB o swoch kontaktach na Zachodzie.
Tylko co z tego? Na rodakow nie donosila (najprawdopodobniej), a ubecji chodzilo o informacje dotyczace sytuacji na Zachodzie. Nic w tym specjalnie zlego i po co zawracac glowe o "wspolprace z SB".