Od pewnego (całkiem długiego już) czasu panuje w Polsce swoista burza wokół tematyki ogrodów działkowych. Mianowicie część działkowców dąży do uniezależnienia się od post-PRLowskiej instytucji jaką jest bez wątpienia PZD, inicjatywa ta wspierana jest czynnie przez partie polityczne mające, co by o nich nie sądzić, jednak nieco bardziej demokratyczne przekonania i raczej wstręt w stosunku do okresu komunizmu w Polsce, takie jak PO czy PIS. PZD jest natomiast bardzo silnie bronione, czemu notabene nie należy się dziwić bacząc na zajmowane przez takowych stanowiska w tejże organizacji, przez SLD. Szczególnie mocno daje się to odczuć w propagandzie jaka jest tworzona by przekonać do swoich racji działkowców (min. za pomocą gazety "działkowiec", wypowiedzi na licznych forach i siania informacji o tym jaka to własność prywatna jest niesprawiedliwa i wręcz brzemienna w skutkach). Osobiście jestem absolutnym zwolennikiem własności prywatnej, uważam iż dzieła klasy "dzierżawa wieczysta" i tym podobne twory już dawno nie powinny istnieć w tym państwie, niemniej poza dosyć oczywistymi, dla nie-działaczy PZD zaletami dostrzegłem jeszcze jedną opcję. Mianowicie część ogrodów działowych (chyba całkiem spora) znajduje się poza miastami (tzw. ogrody podmiejskie), działki na nich zazwyczaj są już sensownych w miarę rozmiarów (nie-mikro jak w centrach dużych miast) co pozwalałoby na postawienie, może nie wielkiego, ale małego jednorodzinnego domku, małego ale jednak DOMU. W dobie gigantycznego popytu, nienadążających deweloperów i rosnących w tempie geometrycznym cen nieruchomości, być może byłoby to całkiem niegłupim pomysłem, przynajmniej dla pewnej części, zwłaszcza tych mniej majętnych rodaków. To w sumie chyba tylko kwestia przejęcia własności (o uwłaszczeniu sporo już zostało w różnych miejscach powiedziane) i zmiany statusu prawnego takiej działki (niemniej wolałbym żeby ktoś bardziej kompetentny w tej dziedzinie się tutaj wypowiedział). Obrońcy obecnego stanu rzeczy argumentują często, iż w ten sposób atrakcyjne działki w centrum metropolii zostaną przejęte przez duże koncerny a na ich miejscu zostaną wybudowane hipermarkety, pomijając oczywisty fakt, iż jeśli właściciel nie będzie chciał sprzedać takiego terenu to mogą mu za przeproszeniem "skoczyć" (a sprzedać musieliby wszyscy zainteresowani, chyba że miałby to być najmniejszy market na świecie - nanomarket?), to jednak chodzi mi bardziej o wykorzystanie potencjału tych większych, podmiejskich działek. Jestem szalenie ciekaw Państwa opinii w tej sprawie, zwłaszcza że forum to cenię za obiektywizm (w sensie ogólnym jako forum, oczywistym jest, iż każdy jest subiektywny) i jasność umysłów czytelników.