to nie państwo ma nam służyć, ale my mamy służyć państwu wg eurokomuny.

Opłata audiowizualna to dodatkowy podatek. To jest bez sensu. Tłumaczyłem panu Braunowi, że aby zachęcić ludzi do płacenia abonamentu należy znacząco zróżnicować programy radiowe i telewizyjne. Na taką beznadziejną sieczkę kościelno-amerykańską nikt rozsądny nie będzie płacił. Niech zrobią jeden kanał bogo - ojczyźniany z amerykańskim chłamem, a drugi laicki (bez koloratek i tańczących zakonnic) z filmami włoskimi, francuskimi, rosyjskimi i teatrem telewizji, z ciekawymi programami przyrodniczymi, bez idiotycznych reportaży, bez ekspertów od wodolejstwa. Wtedy gdy abonament będzie kierowany na jeden kanał, lub jedna stację - ludzie będą głosować swoją kasą na to co chcą oglądać. Dziś na stutysięczne wynagrodzenia, pożal się boże celebrytów ludzie płacić nie chcą.

W ten sposób można wprowadzać setki innych ppodatków:
Np:
-podatek od psa - niezależnie czy go masz czy nie masz.
-podatek od komputera...
-podatek od służącej - nżn-nie czy masz czy nie masz.
-podatek od imprez - czy je organizujesz czy nie.
-podatek od słońca - nżn-nie czy świeci czy nie.
- podatek od dobrego humoru - czy go masz czy nie masz..................

Rozwiązanie jest proste - zakodować całą TV i radio. Kto chce oglądać niech zapłaci i odkoduje tv lub radio, kto nie chce niech nie płaci i nie ogląda. Ale zapomniałbym. Nigdy nie wprowadzi się tego sprawiedliwego rozwiązania. Bo w TV i radiu leci taki chłam, że odkoduje go może z 5-10% Polaków.

Przecież opłata audio wizualna jest pobierana, już od wszystkich kupujących sprzęt elektroniczny. (Zaiks tę kasę trwoni)

Projekt opłaty audio-wizualnej jest wykrętnym sposobem utrzymania podatku na RTV, zwanym abonamentem.
Warto przypomnieć premierowi Tuskowi, że to on właśnie zachęcał ludzi do nie płacenia abonamentu! Wielu mu uwierzyło i teraz są nękani przez komorników.
Zgoda na jeden darmowy program (bez reklam) radiowy i jeden telewizyjny utrzymywany z ogólnych środków budżetowych. Wszystkie kanały tematyczne powinny być kodowane i płatne lub finansowane z reklam, ew. z budżetów lokalnych lub resortów.
Nie będę się wypowiadał na temat wartości dotychczasowych programów "misyjnych", lecz lepiej o misji w takim wykonaniu zapomnieć.