kwl
/ 82.210.151.* / 2008-10-22 11:19
Po pierwsze, chciałem stwierdzić, że część z poniższych wypowiedzi jest żenująca. Protekcjonalne stwierdzenia o "babskim gadaniu" nie wystawiają, Panowie, dobrego świadectwa waszemu wychowaniu. Jak się chce uczestniczyć w publicznej dyskusji to trzeba umieć odróżnić to od magla.
Ad meritum - premier ma zdaje się z prezydentem dylemat. Przezydent ewidentnie wpycha się w obszar jego kompetencji i ignoruje ostrzeżenia, aby tego nie robił. Wystarczy posłuchać wywiadów z nim, aby zrozumieć jak zakompleksiony i napastliwy jest ten człowiek. W związku z tym, premier ma do wyboru albo poprosić o rozstrzygnięcie Trybunał Konstytucyjny, albo doprowadzić do usunięcia obecnego prezydenta. Jest to wszystko częścią procesu wyjaśniania znaczenia zapisów konstytucji. W USA, na przykład, proces ten trwał 100 lat i doprowadził do wojny domowej. Na szczęście u nas na to się nie zapowiada. Nie jest to jednak ani proste, ani łatwe, ani estetyczne. Premier musi zapewnić coś, z czym zawsze mieliśmy w Polsce problem, czyli jednakowe stosowanie prawa do wszystkich, włącznie z prezydentem. Lech Kaczyński nie jest bowiem panującym z obcego nadania namiestnikiem czy sekretarzem, ale obywatelem polskim, dokładnie takim jak wszyscy inni. I też musi przestrzegać prawa. Poprzednim prezydentom udawało się je naginać (ta "pomroczność jasna"!!!), ale pora to zakończyć. To nie jest PRL.