kwant2000
/ 2011-06-01 23:11
/
Pan Forumowicz (ponad 500 wypowiedzi)
Niezadowolony z przyznania limitu rząd Kaczyńskiego po dwóch miesiącach zaskarżyła decyzję do Sądu w Luksemburgu, argumentując, że jej wdrożenie spowoduje "poważną i nieodwracalną szkodę dla polskiego przemysłu" i "prawdopodobnie zmusi wiele przedsiębiorstw do zakończenia działalności".
Unijny Sąd Pierwszej Instancji w Luksemburgu przyznał rację Polsce w sporze z Komisją Europejską, unieważniając decyzję KE z marca 2007 roku o przydziale krajowych limitów emisji gazów cieplarnianych dla Polski na lata 2008-2012. Sędziowie uznali, że KE przekroczyła swoje kompetencje kwestionując wyliczenia polskiego rządu i ograniczając emisję dla polskich przedsiębiorstw o 26,7 proc. w porównaniu z propozycją Warszawy. Polska oczekiwała rocznego limitu 284,6 mln ton emisji CO2, argumentując, że takie są potrzeby rozwijającej się polskiej gospodarki.
Zdaniem sądu, KE nie uzasadniła w wystarczającym stopniu, dlaczego jej zdaniem wyliczenia przedstawione przez Polskę są złe. "Komisja Europejska naruszyła prawo, odrzucając krajowy program rozdziału emisji z uzasadnieniem, które sprowadza się do wskazania, iż istnieją wątpliwości co do wiarygodności wykorzystanych danych" - wskazali sędziowie w orzeczeniu.
Dodali, że KE nie ma prawa dowolnie kwestionować obliczenia rządu, który zgłasza propozycję i zastępować go swoimi danymi. Ich zdaniem, arbitralnymi decyzjami KE chciała przypisać sobie "centralną rolę" w opracowywaniu krajowych planów, czego nie przewidują unijne dyrektywy. "Konsekwencją takich decyzji jest wkroczenie w zakres wyłącznej kompetencji, którą dyrektywa przyznaje państwom członkowskim w zakresie określenia całkowitej liczby uprawnień, którą zamierzają rozdzielić w odniesieniu do każdego z pięcioletnich okresów liczonych od dnia 1 stycznia 2008 roku" - głosi wyrok
Tymczasem Tusk – mimo korzystnego wyroku Sądu w Luksemburgu - przystał na dyktat Komisji Europejskiej ograniczającej roczną emisję CO2 przez nasz kraj do poziomu 208,5 mln ton. Mało tego ten matoł chwali się, że w trakcie negocjacji nad limitami CO2 Tusk "załatwił" darowania Polsce 60 mld. Zł. Tymczasem prawda jest taka, ze UE zgodziła się jedynie na przesuną termin zapłaty!!! Najistotniejsze w tym wszystkim, że te 60 mld. zł Unii się nie należały!!! Był tylko unijny projekt z takimi opłatami za CO2, jednakże musiały się na to zgodzić wszystkie kraje.
Za rządów Prawa i Sprawiedliwości Polska się temu przeciwstawiła. Pojechał znawca cebuli i jabłek na targowisku negocjować, a unijni dyplomaci znaleźli sprytny sposób na tego kompletnego ignoranta, Zastosowano prymitywny wybieg: "My się łaskawie zgodzimy na przesuniecie terminu płatności należności za CO2, a Wy to podpiszecie”. W ten sposób Tusk zalegalizował te absolutnie nienależne - zarówno w świetle prawa międzynarodowego, jak i unijnego - płatności. Ciekawe, czy majątek wszystkich członków PO wystarczy na pokrycie szkód wyrządzonych Polsce przez tego głupola. I pytanie, czy ten superszkodnik robi to z głupoty, czy z wyrachowania?