taki tam
/ 87.205.71.* / 2009-05-26 08:20
A jak się ma praktyka do teorii? Ano tak, że po sprzedaniu majątku kraju, mało kto będzie chciał inwestować w pustynię. Zwykle postawi się tylko jakieś własne przybudówki i zrobi z tego ogródka szopę do składowania niepotrzebnych rzeczy.
W razie zagrożenia ekonomicznego, waluta z Polski jest wycofywana do rodzimej firmy. Powoduje to obniżenie wartości złotówki, za którą nie idzie wcale napływ inwestorów. Może co najwyżej istnieć napływ spekulantów, którzy liczą na krótki zysk w okresie od kilku miesięcy do roku. Liczbę tych drugich mogłoby teoretycznie ograniczyć wprowadzenie euro, jednak wprowadzenie euro w kraju z przewagą obcych firm, summa summarum pociągnęłoby dużo poważniejsze negatywne skutki, niż się wydaje, w postaci jak wyżej - wycofywania waluty w okresie kryzysu, przy czym nie byłoby już bufora w postaci obniżenia kursu złotówki, a to oznaczałoby brak pieniądza na rynku, masowe bezrobocie i głód. Widać to właściwie po każdym kraju, który wprowadził euro - nie ma takiego, który by na tym wprowadzeniu zyskał.
Szkoda, bo tęskno do silnej waluty i to takiej, której nie trzeba co chwilę wymieniać, a czasami to nawet nie ma gdzie, bo za granicą nierzadko łatwiej o wymianę czeskiej korony niż polskiej złotówki.