apropos
/ 87.205.147.* / 2010-06-26 11:25
Pomnik robi siusiu
Nie godzi się Mazurkowi obsikiwać pomników takich jak Władysław Bartoszewski – odpowiedziałem kiedyś pytany w jednym z wywiadów, czy są politycy, z których nie kpię, których oszczędzam.
Nadal tak uważam.
Co jednak zrobić, kiedy pomnik obsikuje z uporem sam siebie?
Państwo pozwolą, że zacytuję ostatnie elukubracje pana ministra.
“Jeśli Jarosław Kaczyński – a w ostatnich dniach już to się rozpoczęło – będzie wykorzystywał wielką stratę, jakiej doznał, jako argument wyborczy, wówczas będę musiał powiedzieć: jestem zarówno przeciwko pedofilii, jak i nekrofilii każdego rodzaju”.
Dziś pan profesor, znany z tego, że szybko mówi, tłumaczy, iż nekrofilia, pedofilia to dla niego tylko “metafory, nie etykiety”.
Zgoda, ale pytanie, co miał na myśli – a zakładamy przecież, że coś miał – jest jak najbardziej zasadne.
Władysława Bartoszewskiego znaliśmy dotychczas jako specjalistę od rozpoznawania
- “dewiantów psychicznych pokręconych wewnętrznie”,
- “napęczniałych nienawiścią frustratów” czy
- eksperta od dyplomatołków.
Znawstwo, z jakim porusza się teraz w obrębie perwersji seksualnych, budzi szczery podziw. Nekrofilię i pedofilię ma w małym palcu, potrafi ją zdiagnozować na odległość, nie widząc nawet pacjenta.
Tak, nasz cudotwórca, ten doktor Wilczur polskiej polityki, marnuje się w ciasnych murach Kancelarii Premiera czy komitetu honorowego Bronisława Komorowskiego.
Winniśmy go światu.
Czeka wszak komitet noblowski czy olimpijski, a i World Wildlife Fund skorzystałby zapewne z porady, co bydłem jest, a co niebydłem. A my, dalejże, książki o nim pisać! Sam chętnie przeczytałbym analizę autorstwa choćby tak zbrzydzonego mową nienawiści prof. Głowińskiego.
I proszę, jak pięknie rozwija nam się polszczyzna.
W polskiej polityce było już ścierwnictwo, byli padlinożercy, w niespełna miesiąc po katastrofie w Smoleńsku doczekaliśmy się i nekrofilii.
I to z jakich ust!
Ci, którzy się zastanawiali, dlaczego w sztabie Bronisława Komorowskiego nie ma Janusza Palikota, już wiedzą. Po prostu Władysław Bartoszewski nie znosi konkurencji.
Robert Mazurek
http://blog.rp.pl/mazurek/2010/05/07/po ... bi-siusiu