Forum Polityka, aktualnościGospodarka

Polski parlament zamienia się w izbę śledczą

Polski parlament zamienia się w izbę śledczą

Wyświetlaj:
_Mu. / 87.207.199.* / 2006-03-12 22:57
"Komisja [...] mogłaby też na początek zająć się najnowszymi doniesieniami „Rzeczpospolitej”. Wynika z nich, że w czasie gdy Lech Kaczyński i Zbigniew Wasserman kierowali resortem sprawiedliwości, prokuratura nie tylko zajmowała się szukaniem związków dziennikarzy warszawskich ze służbami specjalnymi. W Kielcach prokuratorzy stosowali przeciwko dziennikarzom techniki operacyjne, m.in. podsłuchy i obserwacje.Obawiam się jednak, że ta sprawa nie znajdzie się w polu zainteresowania komisji. Zgadnijcie Państwo dlaczego?"
Zapewne, dlatego, że znalazła lepszy argument niż rozwodnienie dochodzenia poprzez rozciągnięcie go na nastoletni okres "oddziaływania" służb na media. Znalazła knebel, w postaci komisji ds. nadzoru bankowego, która tak "wyczerpie" naszych "fachmanów" od gospodarki i bankowości, że już nie będą mogli powoływać innych komisji, dopóki sprawa nie przyschnie. Proste, przejrzyste, stalinowskie. Typowe pomyśliki Bielana dla zmylenia prostaków.
DA / 195.225.68.* / 2006-03-13 23:01
Skoro jest tak wspaniale w naszym kraju, że dziennikarze są obiektywni i nie zerkają na pieniążki i politycy są nieprzekupni, bo na pieniadzach im przecież zależy, to że służby specjalne i WSI nie wykorzystują swojej potęgi dla realizacji chorych celów swych przełopżonych i jeszcze innej padliny, media w sposób sprawiedliwy i rzetelny przekazują informację o różnych aspektach przedstawianych przez siebie spraw
to dlaczego w tym kraju JEST takie BAGNO. Na pewno darmozjad powie, że to wina Kaczyńskich, bo zawłaszczają sobie Państwo lub inne duperwle. Ja i wielu znajomych mamy inne zdanie, ale czy to kogoś obchodzi.
zioma / 131.130.16.* / 2006-03-11 17:43
Jan P. w skupieniu obgryzal olowek siedziac w kuchni nad pusta kartka. "Wez sobie - Pajac" rzucila znad dymiacego gara z kapucha jego lepsza polowa. Jan P. nie odpowiedzial jednak na zaczepke. Mial na glowie wazniejsze sprawy. Oto zostal wezwany przed oblicze Komisji Agentury Sledczej Towarzystwa Redaktorow Aperiodykow, Telewizji Oraz Radia (w skrocie KASTRATOR). Przesluchanie mialo sie odbyc lada dzien i Jan P. juz czul co bedzie na tapecie. Komisja z pewnoscia zapragnie odtajnic jego prawdziwe nazwisko ukryte dotad pod wygodna ksywka "P.". Jan P. gotow byl jednak ukryc ta informacje za wszelka cene. A raczej za jakas falszywka, nad ktora wlasnie pracowal. "Zawsze mozesz sobie wziac moje panienskie" padlo z pelnych bigosu ust Genowefy P. "No wiesz?! - Pigwa!" zachnal sie Jan P. "Nie tato, nie... wez sobie - Paskuda" wlaczyl sie do dyskusji jego najmlodszy. "Albo nie, wiem ... Pocwara" zaseplenil radosnie. "Albo nie tato, wez sobie ... P*********" zarechotal trzymajac sie dla bezpieczenstwa framugi. "A podziesz ty!!!" szczeknal Jan P. przeganiajac latorosl, ktora wybiegla z kuchni wysypujac ze smiechu gromade bakow. "Z kim ja pracuje" westchnal pod nosem Jan P. W istocie, jego master plan byl juz gotow i reszta rodziny wprowadzala tylko dekoncentracje. Jan P. wiedzial, ze nie bedzie gladko. Dlatego oprocz falszywki opracowal jeszcze zmylke, czyli tzw. decoy.
Byl dobrej mysli. Wiedzial ze musi sie udac.



Dobry nastroj Jana P. topnial wraz z odlegloscia do gmachu w ktorym odbywaly sie przesluchania Komisji. Walka z ciezkimi mosieznymi drzwiami odebrala mu resztki energii zyciowej. A krete marmurowe schody wywolaly masywny atak zadyszki. "Wreszcie prosta" westchnal Jan P. widzac dlugi korytarz i strzalke informacyjna "Gady tedy". "Ale wystroj" pomyslal wchodzac w dlugi tunel wylozony lustrami. Sciany i sufit pokrywaly zwierciadla ustawione pod roznymi katami. Nawet posadzka byla wypolerowana na glanc. Koniec korytarza uwienczony byl Krysztalowa Komnata, w ktorej za szklanym biurkiem siedzialo szacowne gremium. "Prosze siadac" uslyszal Jan P. i spoczal na przezroczystym taborecie. Koszmarny bol przeszyl Jana P. na wskros. Nie dostrzegl, ze "dla wygody" taboret zostal posypany tluczonym szklem. "Godnosc?" spytal uprzejmie Przewodniczacy Komisji wpatrujac sie z luboscia w grymas twarzy Jana P. "Nazywam sie Jan Patriota" odparl Jan P. probujac zmienic delikatnie pozycje na stolku. Przewodniczacy spojrzal na oblesnego tlusciocha, ktory chyba byl Sekretarzem. Grubas zerknal na Przewodniczacego i... obaj rykneli smiechem. Jan P. ze zdumieniem zauwazyl ze w okolicach krocza tlusciocha szybko rozprzestrzenia sie mokra plama. Wkrotce spod jego buta wyruszyl zolty potop, ktorego struzka dotarla nawet pod taboret Jana P. "Nie moge..." rzezil Przewodniczacy. "Sorry..." trzasl sie grubas, a kazdy podryg olbrzymiej galarety z nozek odbijal sie fala w kaluzy, ktora gromadzila sie pod stolkiem Jana P. "No dobra..." otarl lzy Przewodniczacy, "... Nazwisko."
"Nazywam sie Jan Patriota" powtorzyl Jan P. zwierajac cala moca miesnie posladkow. Przewodniczacy tym razem nawet sie nie usmiechnal. Zgrabnym ruchem paluszka nacisnal guzik i stala sie jasnosc. Swiatlo tysiecy lamp odbite od szklanej masy skoncentrowalo sie dokladnie w miejscu gdzie siedzial Jan P. "Oho.. robi sie goraco" pomyslal Jan P. i otarl pot z czola. "Czacha dymi" stwierdzil lakonicznie, widzac obloczki pary uchodzace z czerepa. Po paru sekundach poczul, ze gotuje sie na serio. "Stop!" wrzasnal jak oparzony Jan P. "Nazywam sie Judasz Pinkus!". "Moje prawdziwe nazwisko to Judasz Pinkus!". Zar zniknal jak za dotknieciem czarodziejskiej rozdzki. Przewodniczacy kiwnal porozumiewawczo do zezola, ktory dotad ukrywal sie za laptopem. Zezol rzucil sie na kompa i z zacieciem zatlukl w klawisze. Po chwili pokiwal tylko przeczaco glowa. Przewodniczacy spojrzal na ekran i zwrocil swa zatroskana twarz w strone Jana P. "Prosze Pana. Nigdy i nigdzie nie bylo czlowieka o nazwisku Judasz Pinkus. Ja rozumiem, ze chcialby Pan dolaczyc do wybitnego grona, ale ten strzal byl trafiony-zatopiony. Ja naprawde prosze Pana o podanie swych danych osobowych. W przeciwnym razie moze Pan stad po prostu WYPAROWAC". Jan P. nigdy w zyciu nie slyszal jeszcze tak dlugiej wypowiedzi. "Pe" szepnal zmieszany spuszczajac glowe. "Co?" indagowal Przewodniczacy. "Pe-e. Nazywam sie Jan Pe" chrzaknal niepewnie Jan P. "Pe?" zapytal Sekretarz, "moze Pe-dal?" dodal z glupia frant. "Nie. Samo - Pe" odparl cicho Jan P. Duzo by dal za to "dal". Tak ladnie by wygladal w Tiszercie Dla Wolnosci: "Jestem Pedal". Niestety, za jego imieniem stalo tylko gole, bezwstydne, nic nie znaczace "Pe". "Zgadza sie." zwienczylo ponowny stukot klawiatury sapniecie zezola. "Jan Pe. Urodzony. Ojciec, matka. Studia w Moskwie. Stypendium Sorosa w Stanach. Zgadza sie." Jan P. poczul sie jak na widelcu. Z niepokojem spojrzal na kaluze czekajac na kolejny przyplyw szyderstw. Nic jednak nie nastapilo. Na sali zapanowala konsternacja. Jan P. podniosl wzrok czekajac na cios. Zamiast tego dostrzegl, ze zezol chowa sie szybko za laptopa, a Przewodniczacy i Sekretarz z zazenowaniem ogladaja swoje buty. W koncu Przewodniczacy przelamal sie i spojrzal prosto w oczy Jana P. Chcial cos powiedziec, ale Jan P. poczul, ze dzieje sie cos strasznego. W glebi duszy Przewodniczacego czaila sie litosc i wspolczucie. Jan P. nie mogl byc gotow na tego rodzaju emocje. Zamrugal zdziwiony. Potem jeszcze raz. I do oczu naplynely mu lzy. Wrzechogarniajaca fala rozczulenia rozlala sie po jego ciele. Widzac to Przewodniczacy zmieszal sie jeszcze bardziej i nie byl w stanie wydusic nawet slowa. Niesiony olbrzymim ladunkiem nieznanych sobie uczuc Jan P. zerwal sie ze stolka. Czujac wzbierajacy szloch rzucil sie ku wyjsciu. "Kurde... szkoda faceta" uslyszal jeszcze za plecami nabierajac rozpedu. W korytarzu ryczal juz na calego. Pedzil na oslep wsrod luster znaczac swoj slad struga lez. Dopiero swieze powietrze troche ukoilo jego nerwy. Ludzie na chodniku zaczeli sie ogladac, wiec Jan P. musial jakos ochlonac. Po wykonaniu paru glebszych wdechow byl juz gotow by zostawic ta przygode za soba. Niestety, nagle nad nim otworzylo sie okno i ujrzal w nim oblesna twarz Sekretarza. "Panie Pe! Zapomnial Pan zaswiadczenia!" - krzyknal tluscioch machajac w powietrzu karteluszkiem. Tego bylo juz dla Jana P. za wiele. "Wsadz se je w du.." - wrzasnal wsciekly, ale ostatnia sylaba uwiezla mu w gardle.
traktor / 83.31.66.* / 2006-03-11 00:32
Chciałem P.Płaskoniowi zwrócić uwagę na drobny fakt iż
kobiety na wsi nie mają urlopu macierzyńskiego, w zwiążku z
tym i tak biora ze wspólnej kasy znacznie mniej niż kobiety
"miejskie" Poziom , kultura i ignorancja p.płaskonia typowa
dla " wybitnie zdrowego moralnie, mądrego i oiektywnego
środowiska dziennikarskiego", które oczywiście jest zupełnie bezstronne i w żadnych grach politycznych nie brało nigdy udziału. Myśle że akurat pan P.niema co się bać
śledztw w sprawie wpływu służb na polskie media,a moze się mylę?
objektywny_krzyhoo / 83.26.100.* / 2006-03-11 17:32
Traktorku, masz polot lanzbuldoga. A kto i w jakim talmudzie żąda od biednych dzinnikarzy totalnego obiektywizmu? Wszystkich posr.ło dookoła i bredzą, że albo media nie są obiektywne, albo biedni dziennikarze nie mogą być obiektywni, bo im krwoiżerczy wydawcy nie pozwalają. Toć to jako-takiego obiektywizmu oczekuje się jedynie od MEDIÓW PUBLICZNYCH, bo wszyscy na nie łożymy w przymusowym abonamencie. Dziennikarz ma być jedynie przyzwoity, a nie świniowaty jak jeden z braci Kurskich (zgadnij którego mam na myśli?). Ja nie lubię Kaczyńskich, Ty Tuska, ja oglądam TVN, Ty Trwam, ale obaj w TVP mamy dostać obiektywny przekaz. Money.pl jest z lekka liberalny, to red. Płaskoń sobie tu te kawałki pisze, a ja je z przyjemnością czytam. A Ty sobie idź na portal bliższy Twojemu oglądowi świata. Życząc miłego łykendu zachęcam do przemyśleń nt. "co by było, gdyby wszyscy dziennikarze byli wildstajnami, albo urbanami, albo urbańskimi?" - dla ułatwienia dodam, że prawie 17 lat temu skończył się nad Wisłą eksperyment dot. jedności moralno-politycznej naszego narodu
traktor / 83.16.41.* / 2006-03-12 09:27
Pisać moze ale nie musi klamać, czy zaklamywać rzeczywistości, finanse mają to do siebie że są sprawdzalne i
wyliczalne, nie są względne. Ile po urodzeniu dziecka dostaje
kobieta na wsi a ile w miescie to mozna wyliczyć i to jest sprawdzalne i poza sporami, chyba że podaje się półprawdy.
real / 81.219.244.* / 2006-03-10 21:57
To proste, panowie Kaczyński i Wasserman nie są z układu, który teraz ma robić za zająca. A swoją drogą, jeśli na dzisiaj, Polska składa się z samych wrogich układów (lekarze, dziennikarze, sędziowie, inne partie, no i wszyscy, którzy mają inne zdanie i ośmielają się cokolwiek krytykować), to tych wrogów wystarczy i na 100 lat rządzenia. A jakby przypadkiem w kraju zabrakło, to prezydent już zadba o to, aby dorzucić paru wrogów zagranicznych. Nad czym zresztą już usilnie pracuje.
Marek53 / 83.24.36.* / 2006-03-10 21:28
Całość pominę milczeniem, no, prawie. Spodobała mi się jedna kwestia:

"Była lewicowa minister Magdalena Środa pozwala sobie nawet wygłaszać opinie, że prezes dokonał cudu, konsolidując środowisko, które charakteryzuje się gwiazdorstwem oraz indywidualizmem".

To, że powołuje się Pan na miarodajną opinię Środy mnie bardzo nie dziwi, gdzie jednak w tym środowisku gwiazdorstwo i indywidualizm nie wiem. Proszę mnie oświecić. W 95% wydają się być wykrojeni jedną sztancą. Różnią się jedynie makijażem.

A konsolidacja taka sama, jak u sędziów, sędziów piłkarskich itd. Solidarność korporacyjna, wczoraj niepotrzebna, bo nikt się nie czepiał i nie próbował ograniczyć arogancji, samowoli i bezprawia.
DA / 195.225.68.* / 2006-03-10 20:24
Uderzono w stół. Nożyc w naszym "wolnym" środowisku dziennikarskim nie brakuje. Cóż, jakaś epidemia? Bo pod ptasią to nie daje się zakwalifikować. Jedno wielkie bagno karmiące nas wypaczonymi informacjami.
bury / 213.158.197.* / 2006-03-10 15:19
Jego Megalomania,klon Jej Naburmuszoności stosuje strategię opracowaną przez wodza rewolucji październikowej Włodzimierz Ilicza Lenina.
Strategia sprowadza się do stworzenia Nowego Człowieka ,którego świadomość sprosta Nowemu Porządkowi ,który sam w sobie jest celem Jego Megalomanii i Jej klona,Jego Naburmuszoności. Aby wykonać zadanie potrzebne są kadry,które przeorzą świadomość mas,które wyniosły do władzy Ich Egocentryczności..Najlepszym materiałem na agitatorów Nowego Porządku są żurnaliści,którym logika,sofistyka,indukcja,dedukcja oraz inne takie nie są obce.Ale,że każdy proces zużywa energię potrzebne jest paliwo,czyli żer. Żeru mają dostarczyć permanentne Sejmowe Komisje Śledcze. Agitatorzy (żurnaliści) mają przyprawić ideolologicznie żer,by był lekko przyswajalny przez masy.Spolaryzowane Nową Świadomością masy będą ochoczo budować Nowy Porządek ,zaspokajając wszystkie pragnienia żądzą odwetu,zgodnie z zasadą ,że nic nas bardziej nie cieszy od niepowodzenia bliźniego.
DA / 195.225.68.* / 2006-03-10 20:17
Jeśli mają coś przeorać, to skłądam propozycję aby zaczęli od Ciebie. Retoryka godna profesury, czyli kompletnie niezrozumiała i pachnie myszką czeronego betonu.
pol / 83.8.234.* / 2006-03-10 15:10
Wpuscił Krzyzaków. Jak trudno było ich potem pozbyć się.
jasio / 213.25.189.* / 2006-03-10 14:11
Teraz będzie łun łunego, łun łunego, łun łunego. To wcale nie jest śmieszne niestety.
Krzysztof / 83.18.243.* / 2006-03-10 15:10
A przeciwko p. Płaskoniowi nie ma śledztwa? Ja na Pana miejscu byłbym obrażony i uznał bym to za objaw lekceważenia, jak bym był zwykłą płotką.
Sabre / 2006-03-10 12:04 / Tysiącznik na forum
W sytuacji gdy jest się słabym, nie ma się programu, podłoża merytorycznego oraz fachowców, gdy po prostu nie wie się co robić, wprowadzenie stanu zagrożenia bardzo ułatwia nie tylko sprawowanie władzy, ale również jej utrzymanie. A komisje śledcze mogą doskonale posłużyć do kneblowania niepokornych i tzw. „niewolnych”.
Jednak dość szybko może zabraknąć posłów w Sejmie do tych wszystkich komisji. Mam nadzieję, że na to są przygotowani.
Radzę wszystkim przejrzeć swoje drzewa genealogiczne, Jacek Kurski już się szykuje do boju. A nuż w drzewku siedzi jakiś praszczur służący niegdyś w armii Fryderyka Wielkiego? Każdy dziennikarz powinien napisać jakiś artykuł o prezydencie-Słońce lub prezesie w którym jest samo dobro. Posiadacze rachunków w zagranicznych bankach powinni je przenieś do naszego narodowego, bu ustrzec się przed wspieraniem zagranicznego kapitału. W powszechnym języku należy unikać wyrażeń typu: kaczor, niski, zero, wanna, itp. A najlepiej przelać dużą kwotę pieniędzy na konto ojca dyrektora. I oczywiście zachować potwierdzenie przelewu – może ono posłużyć jako przepustka do bycia prawdziwym obywatelem IV RP.
wronki / 83.26.210.* / 2006-03-10 22:33
Jackowi Kurskiemu nie podobaja sie dziadkowie, ktorych wcielono do Wehrmachtu, i ktorzy uciekli z narazeniem zycia przez linie frontu, by walczyc u gen. Maczka lub gen. Andersa.
Pod Monte Cassino Polacy nacierajacy w ramach II Korpusu slyszeli rozmowy po polsku u Slazakow po stronie niemieckiej. Slazacy kiedy mogli, to uciekali na strone brytyjska/polska.
W I wojnie swiatowej setki tysiecy Polakow wcielono do armii austriackiej, pruskiej i rosyjskiej. Powinien wiedziec o tym wszytkim Jacek Kurski i jego brat w Gazecie Wyborczej.
A moze Jacek Kurski vel Izchak Kurskier opowie nam ze szczegolami, czym zajmowali sie jego dziadkowie?
czop / 82.160.127.* / 2006-03-12 00:03
W czasie okupacji handlowali bimbrem.
obserwator / 83.19.23.* / 2006-03-10 09:29
W tym artukule mamy świetną wypowiedz typowego dowCIPA.
Skomentuje to w ten sposób: Potocznie uważa się, że nasi parlamentarzyści biorą sporą kasę za "p********* w fotele". Tak więc niech się w końcu wykarzą jakąś pracą. Dajmy im szanse, ponieważ jak na razie to zaufanie społeczeństwa do polityków wynosi marne 8% - o czym pisze się w czasopiśmie www.aferyprawa.com
rebus / 217.83.101.* / 2006-03-10 10:43
To znaczy ze w tym kraju, nic nie funkcjonuje tylko urzad skarbowy, co z NIK-iem, CBS, inne ... chwalace sie
wysoka wykrawalnoscia policja, a zabojce wsrod swoich Gen.Papaly nie moga znalezc:/
a / 80.48.97.* / 2006-03-10 08:42
(wiem, sukces). Ksiązka pochodziła z 1949 roku, napisana była przez znanego polskiego pisarza w formie dyskusji dwóch młodych mężczyzn, z których jeden był świadomy klasowo, a drugi dopiero starał się posiąźć tajniki walki klasowej.
Książeczka za wzór stawiała A. Mickiewicza i J. W. Stalina.

Jedno co utkwiło mi w pamięci brzmiało mnie więcej tak:

- Ale czy w Polsce każdy jest wolny? -
- Tak każdy polski obywatel jest wolny, bez wyjątku, jeżeli akceptuje ustrój, partię, dyktaturę proletariatu ...-


Zapytacie o morał. Morału nie ma, jest tylko przypuszczenie, że Kaczyński też to czytał i zapamiętał dużo więcej ode mnie.
Krzysztof / 83.18.243.* / 2006-03-10 14:55
No to już mamy przyrównanie Kaczyńskiego do Stalina. Tera\z czekam na jakieś analogie do Hitlera, Kuby rozpruwcza itd. itd. Nie krępuj się kochany. Papier wszystko zniesie, a pozatem współczuję Ci z powodu zniewolenia.
Marek53 / 83.24.36.* / 2006-03-10 16:40
Nie musisz czekać, to już było.

Do Hitlera porównywał Niesiołowski, a Lis nawet się nie zająknął, do Stalina, o ile pamiętam, Komorowski.
menda / 83.22.201.* / 2006-03-10 17:05
Porównywać Kaczyńskiego do Stalina czy do Hitlera jest nieuprawnione i ohydne. Jedyna prawda to fakt ,że Kaczyńskiego demokracja jakby trochę uwiera. Świadczy to jednak o jego słabości i braku szerszej wizji. Należy bowiem zawsze mieć na uwadze że ktoś kto przyjdzie póżniej łatwo wskoczy w nowe buty a dokąd one go poniosą (razem z całą Polską) tojuż inna bajka.

Najnowsze wpisy