Oczywiscie, ze ewolucja nastapila, i narod jest dzis bardziej swiatly..... nie pije do historii Kosciola, bardziej mi chodzi, ze zlozonosci zachowan ludzkich, ktore osmielamy sie krytykowac, nie odbiegaja od tych zachowan z przed 900 lat, gdzie edukacja byla tylko dla wybranych a czytnie lub posiadanie bibli uznawane bylo przez inkwizycje za zbrodnie.
Podobnie jest dzis, ale nie z religia, bo tu jestesmy bardziej tolerancyjni, ale z okresleniem sie, za jedna z partii, niewazne ktora.
W zgodzie z niewlasciwym pojmowaniem demokratycznej wolnosci slowa, mozna nam pluc na tych co do nas nie naleza, najchetniej zmuszajac ich sila, obelga, zawstydzeniem i krytyka, do tego by zmienili przynaleznosc, lub usuneli sie w mrok.
A jak to jest ze znajomoscia bibli u narodu sama wiesz najlepiej.
Zreszta w 21 wieku gdzie pan Richard Dowkins w ksiazce ,,Bog urojony,, naukowo udowadnia ze Boga niema. Trudno jest nauczac ze J.CH urodzil sie z dziewicy i umarl za nasze grzechy.
I jak wytlumaczyc dzis ludzia, ze chrzescijanstwo to nie tylko przynaleznosc do kosciola a zywa relacja z zyjacym poprzez Ducha Swietego Boga. ......Z kim przystajesz takim sie stajesz.
Wniosek:
Ludzie ochoczo okreslaja swoja przynaleznosc do danego kosciola, zboru, ale czy z taka sama ochota podchodza do tej zywej relacji pomiedzy nimi samymi a Zywym Bogiem.
Nie!
Bo zmiana ich mentalnosci i sposobu zycia nie nastepuje.
Moim zdaniem jesli u wierzacego nie nastepuje zmiana w sposobie myslenia to jego relacje z Bogiem nie istnieja, pomimo okreslonej przynaleznosc koscielnej i systematycznego chodzenia do kosciola.