Bernard+
/ 79.187.8.* / 2008-03-29 12:54
"Polska jest krajem UE, gdzie publiczne nakłady na opiekę zdrowotną są najniższe - mówił przedstawiając projekt PiS były minister zdrowia Zbigniew Religa. Dodał, że taka sytuacja powoduje wiele patologii, m.in. niskie zarobki pracowników ochrony zdrowia i zaniedbania dotyczące sprzętu medycznego."
A czy niska jakość usług medycznych i kolejki wielomiesięczne kolejki na wykonanie wielu operacji nie jest Patologią?
Panie ministrze a jakie mają być nakłady na wszystko, co finansowane jest ze środków publicznych w NAJBIEDNIEJSZYM kraju Unii Europejskiej jakim jest obecnie Polska. Za 2007 rok mięliśmy, PKB na głowę mieszkańca wynoszące tylko 52% średnie UE. Czy Pan wie Panie były ministrze, że biedniejsi od Polaków w Europie są już tylko Rumunii i Bułgarzy? Był Pan członkiem rządu który wmawiał Polakom ,że roczny przyrost PKB w osiągany przez Polskę prawie 7% to wielki sukces . A w tym samym czasie Litwini, Łotysze i Estończycy mieli 17% Słowacy 11% a Czesi 9%, Rumunia również miał 8,55 wzrost PKB, czyli o 2% więcej niż my Polacy.
Jest Pan a raczej był wspaniałym lekarzem kardiochirurgiem i za to Panu chwała i wdzięczność i zaszczyty i najwyższa emerytura się należy. Ale proszę się nie wypowiadać w tematach wymagających zupełnie innej wiedzy, której Pan nie posiada. Problemy polskiej Służby zdrowia są problemami organizacyjno ekonomicznymi a nie medycznymi a z organizacji i zarządzania oraz z ekonomii to Pan raczej doktoratu nie robił. Wszak większość czasu przez wiele lat poświęcał Pan i słusznie kardiochirurgii. I tak długo jak długo ministrami zdrowia i dyrektorami szpitali będą lekarze tak długo My Polacy wydając wiele pieniędzy na istniejący bałagan organizacyjny sfery budżetowej zwanej "służba zdrowia" nie będziemy otrzymywać tego, co nam jest potrzebne, bo nasze podatników pieniądze idą na to, co jest potrzebne pracującym w służbie zdrowia bez bezpośredniego związku z ilością i jakością wykonanych usług medycznych. I w tym bałaganie organizacyjnym, jaki stanowi Ministerstwo Zdrowia, NFZ i SPZOZ-y z SNZOZ-ami, bo to nie jest system a bałagan, każde pieniądze zostaną skonsumowane w lwiej części na to, co jest dobre dla osób biorących z naszych składek i podatków pensje a ledwie resztki tych funduszy pokryją faktyczne koszty usług medycznych Ubezpieczonych Polaków. Więc niech problemem wreszcie zajmą się fachowcy od organizacji, zarządzania i ekonomii a nie lekarze, bo problem nie jest natury medycznej, lecz ekonomiczno organizacyjnej i to w skali całego systemu finansów publicznych a nie tylko jednej ich części, czyli tej powiązanej z NFZ. Jako pierwsze pociągniecie należy rozdzielić Składkę Zdrowotną od podatku dochodowego osób fizycznych. Zamiast idiotycznego i bardzo dla wszystkich płatników składek zdrowotnych kosztownego odliczania części składki 7,75% od podatku a resztę obecnie 1,25% bezpośrednio od wynagrodzenia lub dochodu podatnika - należy o 7,75 % obniżyć stopę podatków i całą składkę 9% lub 12% odprowadzać bezpośrednio do funduszu ubezpieczenia zdrowia, z którego opłacane będą usługi medyczne wykonane dla osób ubezpieczonych. Zlikwidować należy również wszelkie odrębne systemy ubezpieczenia, np. mundurowy, bo tylko powszechny narodowy system może być przy maksymalnej ilości ubezpieczonych płacących składki w miarę tani dla Polaka o zamożności poniżej przeciętnej. Składka powinna być uzależniona nie tylko od wysokości podstawy, która jest wynagrodzenie lub dochód deklarowany, ale również od liczby osób ubezpieczonych, dlaczego bowiem dzisiejszy „milioner” właściciel dobrze prosperującej firmy, płaci składkę od 60% średniej płacy krajowej i z tego ubezpieczenia korzysta 6 osób w tym jego żona i 4 dzieci.
A w rodzinie, w której pracuje mąż i żona i wychowują 1 dziecko płaci się 2 składki zdrowotne od obydwu wynagrodzeń miesięcznych a z usług „Służby Zdrowia korzystają tylko 3 osoby, podczas gdy 2 płace minimalne dają większą składkę ( 174,30zł miesięcznie) niż 1 składka od 60% średniej krajowej około 2000zł = 155,22zł) tak oto mamy niesprawiedliwy system obciążający biednych pracujących za niskie wynagrodzenia kosztami ubezpieczenia zdrowotnego ich bogatych pracodawców lub elity płacowe sfery budżetowej i innych bogatych mających niepracujące żony i liczne potomstwo.