Nie zgadzam się z Panem szymonem_g, ponieważ równowaga i umiar musi być zachowany.
Będzie może to bat na niektórych cwaniaków i wyzyskujące korporacje, ale może dzięki temu społeczeństwo nie będzie w takim tempie ubożało. Czyli z czasem i Pan Szymon zapłaci mniejsze podatki i składki bo będzie mniej bezrobotnych, tylko najpierw trzeba coś dać żeby potem to odzyskać z zyskiem. Owszem można przez lobbing lub kopertę, ale nie o tym myślę a o zwiększeniu popytu wewnętrznego, przez bardziej sprawiedliwy podział zysków.
Czas wyzysku w tym kraju (niby europejskim) kiedyś musi się skończyć. Praca za marne 650 czy 800 złotych netto dla młodych ludzi wykształconych jest poniżająca, jakie mają perspektywy, jaką mają siłę nabywczą, chyba że mamy aspiracje isć w kierunku CHRL. Wystarczy popatrzeć na ilość kupionych nowych aut. Ktoś może powiedzieć, że Polak cwany bo używane auto mniej kosztuje, (tyle się nie traci na wartości użytkując takie :), ale każdy, kogo stać zarobić w ciągu 2 - 3 lat na nowe auto nie kupi przecież 10 - 15 letniego auta. Cofnęliśmy się tutaj do 1993 r. i śmieszne są tłumaczenia, że brak jest instrumentów ograniczających napływ tego typu aut albo, że nie można odliczyć vatu, bo sprzedaż aut luksusowych wzrosła a więc są tacy co ich ten
vat nie interesuje. Rynek nie lubi pustki, blokowany napływ starych aut cłami przez 12 lat teraz nadrabia to dwunastokrotnie a siła nabywcza przeciętnego Kowalskiego powoduje, że po prostu go tylko na takie auto stać. Może te rady trochę opamiętają pracodawców, którzy wzbogacają się w tempie 100...300... krotnie szybszym jak jego pracownicy, którzy harują na niego, bo on Pan i Włościan, który nie jest w stanie na tyle zwiększyć popyt wewnętrzny, bo nie da rady kupić 365 koszul i tyle samo krawatów by mieć na każdy dzień inny. A jak już ma zamiar kupić jakąś, to snobizm mu nie pozwala by kosztowała mniej niż X00zł i koniecznie była jedna z francuskich. A później Włościan się dziwi, że to co wyprodukował się nie sprzedaje brak popytu wewnętrznego lub z jego usług nikt nie chce korzystać bo są za drogie, albo martwi że euro traci na wartości. Choć może za 10-15 lat to dzieci tych nowych posiadaczy, fabrykantów będą w ogromnym zakłopotaniu, bo kogo zatrudnią jak w Polsce zostanie Warszawa, kilka pracodajnych dużych miast i ogromna liczba prowincjonalnych emerytów (oni przyrostu naturalnego już nie są w stanie zwiększyć - pocieszające, że nie skorzystają z becikowego), na których trzeba będzie płacić ogromne podatki i składki emerytalne. Młodzi zdolni wykształceni, odważni, którzy nie chcą mieszkać w największej wiosce w Polsce co się zwie Warszawą rozpłyną się gdzieś po Europie i tam będą płacić podatki na angielskich czy hiszpańskich emerytów.