Witam
Mam problem,zacznę od początku, a mianowicie 8 grudnia 2010 mój samochód uległ uszkodzeniu, z dachu budynku na przednią szybę oraz dach spadł lód. W wyniku tego musiałem wymienić szybę, a na naprawę dachu czekam tzn. na kasę, Szkodę zgłosiłem na policję, a następnie do administracji, która bez żadnych przeszkód jako że mają ubezpieczenie zgłosiła sprawę do TU celem pokrycia szkody. Na początku wydawało się, że wszystko szybko pójdzie, 4 stycznia dostałem pismo o wszczęciu postępowania przez TU i o przekazaniu sprawy do CLS w Łodzi, ja mieszkam w Krakowie - dziwna praktyka likwidacja szkody na odległość...
Po otrzymaniu pisma 20 grudnia br. z prośbą o przesłanie nr zdarzenia od policji tego samego dnia e-mailem przesłałem, administracja przesłała dokumenty z początkiem lutego. I tu zaczynają się schody, w Krakowie powiedziano mi, że na zamknięcie sprawy mają 30 dni, natomiast podczas rozmowy telefonicznej w Łodzi powiedziano mi, że 90 dni mają na załatwienie sprawy bo tylko w sprawach bezspornych jest 30 dni. I tu moje pierwsze pytanie, gdzie jest przedmiot sporu skoro administracja nie robi problemu, wręcz przeciwnie, Pan który sprawę prowadzi twierdził, że pismo nie doszło z administracji szło prawie 2tyg, 21 lutego(poniedziałek) powiedział ,że na koniec tygodnia dostanę decyzję. 28, czyli wczoraj jak mu powiedziałem, że nic nie dostałem obiecał, że na e-mail dziś mi wyśle, a dziś mi powiedział ,że jeszcze nie ma wszystkiego musi mieć podpis kierownika i że do administracji musi jeszcze zadzwonić, Moje drugie pytanie co mam zrobić gość kłamie ,pomijam że będzie się w piekle smażyć jak mam rozmawiać z nim nie znam się na tym. BARDZO PROSZĘ O POMOC