Witam. :)

W nawiasach będę pisał tak łopatologicznie jak się tylko da, żeby sprawa była jak najjaśniejsza. Jak ktoś jest domyślny może je omijać. ;p

Moja narzeczona mieszka od wielu lat z babcią w mieszkaniu spółdzielczym, mieszkają w nim same. Dwójka młodszego rodzeństwa mieszka z matką w innym mieszkaniu, które jej (matki) ojciec otrzymał jako milicjant. Nigdy jednak nie dostał aktu własności, po prostu mógł w nim mieszkać i zameldował w nim córkę (matkę mojej narzeczonej). Teraz w każdym razie on (dziadek mojej dziewczyny) nie żyje, miasto nie wywala matki (mojej dziewczyny) ale nie pozwala jej zameldować swoich dzieci (młodszego rodzeństwa mojej narzeczonej), a oni są zameldowani w mieszkaniu spółdzielczym babci mojej narzeczonej! I tu tkwi cały problem, co tu dużo mówić, to są straszne darmozjady, mają 12 i 14 lat i już po dwa spadochrony po szkole, itd. Babcia (mojej dziewczyny) chce wykupić to mieszkanie i przepisać je tylko na nią, ale co z nimi (rodzeństwem) zrobić? Nie można kogoś przecież wymeldować, gdy nie ma meldunku zastępczego, prawda? A mieszkanie z nimi jako dzikimi lokatorami mającymi po 25 lat na karku i nie robiącymi w swym życiu nic poza pasożyctwem (gdy już matka i babcia narzeczonej umrą i mieszkanie będzie należeć w 100% do niej) raczej nam się nie uśmiecha.

Mam nadzieję, że opisałem sytuację zrozumiale, starałem się. ;) W razie wątpliwości oczywiście chętnie odpowiem na pytania.

Dziękuję i pozdrawiam!
Grzegorz